Hellow, dzisiaj nareszcie będzie trochę o Leviu! Dobra, be mojego zbędnego ględzenia, zaczynamy!
******************
Eren Jaeger Pov.
Rozglądałem się dokoła. Wciąż jestem zszokowany doskonałością Mare i ich technologii. Gapiłem się na jadące coś i otworzyłem swoje usta szeroko ze zdziwienia. Próbowałem nie wyglądać, jakbym był nowoziemcem, czy coś, ale chyba mi się nie udawało, bo niektórzy przyglądali mi się z zainteresowaniem. Powędrowałem nie wiadomo gdzie, patrząc na niezwykły krajobraz. Oparłem się na chwilę na murku i nie wiem dlaczego, kamienny mur ustąpił się pod moimi plecami. Krzyknąłem cicho i upadłem głucho po drugiej stronie tajemniczego mura. Podniosłem się i zobaczyłem lekko skaleczone kolana.
- Tsk... - mruknąłem cicho. - Wrócę tu jutro.
Nie wiem dlaczego, ale gdy wróciłem do pozostałych, nie powiadomiłem ich o ty tajemniczym przejściu. Chyba mam złe przeczucie co do tego...
Levi Ackermann Pov.
<Kilka dni po przebudzeniu Levi'a, czyli dzień w którym przybyli zwiadowcy>
Jestem Levi Ackermann. Jestem żołnierzem Mare, jednak każdy krzywo na mnie patrzy. Nie żeby mnie to obchodziło, ale to trochę niesprawiedliwe, jeśli pracujesz dla nich, a oni nie są ci wdzięczni za to. Dzisiejszego wieczora, nareszcie się dowiedziałem o co chodzi. Miałem wstawić się u pokoju komandora Magatha, bo zostałem poproszony do tego. Minąłem pani Pieck i pana Porco, którzy dyskutowali o czymś głośno, że nie dało nie usłyszeć, a oni o dziwo mnie nie zauważyli.
- Ten Ackermann jest z Paradis, prawda? - zapytał Porco, chociaż jego ton mówił, że już zna odpowiedź. - Nie jestem pewien czy możemy mu ufać, zdradziłby nas w mgnieniu oka!
Na ten wypowiedź zatrzymałem się i odwróciłem się na pięcie. Patrzyłem na oddalających rozmówców i szklistymi oczami, odprowadziłem ich wzrokiem, zanim nie wyszli mi z pola widzenia.
- Jebany wojownik - mruknąłem cicho.
Poszedłem powoli do biura komandora Magatha i zapukałem cicho. Usłyszałem stłumione "proszę", więc wszedłem do środka szybko. Zamknąłem starannie drzwi i dostrzegłem znajomą sylwetkę siedzącą za biurem.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, powiedziałem mocno wkurwiony:
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- O czym ty mówisz? - zapytał szczerze zdziwiony Magath.
- O gównie - odpowiedziałem bezczelnie.
Komandor westchnął i powiedział:
- Porozmawiajmy na spokojnie, dobrze, Ackermann?
- Tsk... niech ci będzie - odpowiedziałem z niechęcią, ale wiedziałem, że nic mi nie powie jeśli będę się tak zachowywał.
- Więc, o co chodzi? - zapytał komandor najwyraźniej rozluźniony.
- Dlaczego... dlaczego nie powiedziałeś mi że jestem z Paradis? - zapytałem prosto z mostu.
No cóż, zawsze jestem szczery, to wszystko (zawsze? Hmm, nie sądzę, XD). Zaskoczony Magath spojrzał na mnie z niepokojem w oczach i zaczął nerwowo poruszać dłońmi.
- Od kogo usłyszałeś to kłamstwo? - Magath usiłował nie spanikować, co przyjąłem z satysfakcją.
- To nie kłamstwo, sam o tym wiesz - odpowiedziałem z naciskiem.
- Ehh... - jak widać, Magath się poddał i postanowił mi powiedzieć. - Po prostu bałem się że nas zdradzisz jeśli się dowiesz.
- Ja? Ja was zdradzę? Na samym początku wmówiłeś mi jakieś świństwo - zapytałem z niesmakiem. - Pojebało cię chyba.
Po tym opuściłem pomieszczenie i skierowałem się ku mojemu pokoju. Kiedy dotarłem do swojej sypialni, uspokoiłem przed drzwiami swój oddech i otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka, wziąłem krótki prysznic, ubrałem się w piżamę (szkoda że nie ma w Erenka, XD) i rzuciłem się na łóżko. Próbowałem przypomnieć sobie o poprzednich wspomnieniach, ale za nic nie chciały mi się ujawnić. Kiedy wydawało mi się, że zaraz sobie przypomnę, znowu coś się rozmazuje i zapominam co to było. Zmęczony rozmyślaniem i dzisiejszym wydarzeniem, udałem się do krainy snów.
*<Sen Levia> *
Chodziłem se po mieście, nie wiedząc gdzie i z jakiego powodu. Po chwili usłyszałem ludzki krzyk. Pobiegłem w kierunku źródła odgłosu i ujrzałem przed sobą bruneta z szmaragdowymi oczami, który zawsze mi się śni, każdej nocy. Szmaragdowo oki nie odrywał ode mnie wzroku, przez co przeszły mnie dreszcze. Przestraszony, cofnąłem się a nieznajomy (bo go na niby nie zna, tylko widział w snach) przemienił się w tytana. Rzucił się do przodu, a ja zamknąłem oczy z obawy, że nagle poczuję nieznośny ból. Otworzyłem oczy i ujrzałem ludzkie ciało bruneta, który był postrzelony przez karabin. Oderwałem oczy od niego i podniosłem spojrzenie na pani Pieck i pana Porco, którzy trzymali po jednym karabinie i patrzyli na mnie z obrzydzeniem i pogardą.
- Shinu (giń) - syknął mężczyzna, po czym wcelował karabin we mnie i popchnął spust.
Widziałem jak w zwolnionym filmie, jak kula leci do mnie pomału. Po chwili, trafiła mnie w głowę i widziałem przed sobą czarną nicość.
*<Koniec snu>*
Obudziłem się nieoczekiwanie, cały zlany potem. Wytarłem wargę od śliskiego potu i podeszłem do biurka po szklankę wody, bo po śnie byłem strasznie spragniony. Czułem się, jakbym miał Saharę w gardle. Wróciłem do łóżka, ale wcale nie miałem ochoty spać. Spojrzałem na godzinę. Eh, dopiero rano 05:23. Postanowiłem się ogarnąć i wyjść do miasta żeby pobyć sam ze swoimi myślami. Ubrałem się w szary t-shirt, jeansy i jakieś buty i wyszedłem na palcach z budynku, bo nie chciałem nikogo obudzić. Jeszcze by pomyśleli że ktoś próbuje się zakraść do ich strefy, tch. Powędrowałem losowo w jakiś kierunek i postanowiłem coś zjeść. Ech, co by tu wybrać?
************
Na koniec, jak zawsze fanarcik lub dwa :).
Tak wyglądał, kiedy zobaczył martwe ciało Erena w śnie:
Sayonara! <3
CZYTASZ
Amnezja /Ereri (Eren x Levi)\
FanfictionUwaga ! ⚠️ 1. W niektórych rozdziałach będą 18+ wydarzenia 2. Są wulgaryzmy 3. To jest powiązane z LGBTQ Levi został porwany przez Mareńczyków i oni coś mu zrobili, przez co zapomniał wcześniejsze życie. Podpowiedzieli mu że ludzie z Paradis go wyr...