Albert

173 21 114
                                    

Zbudziła się o świcie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zbudziła się o świcie. Jej sypialnia znajdowała się na drugim piętrze ogromnego domu. Poranne słońce wlewało się do pokoju jasnym czystym światłem. Powoli wstała i podeszła do okna. Różany ogród zamienił się w dość spory, ale bardzo prosty w utrzymaniu ogród, w którym królowała wyłącznie zieleń pozbawiona kwiatów. Spojrzała w niebo. Słońce obwieszczało swoje przybycie koralowymi smugami odcinającymi się od błękitu. Lubiła wschody słońca, bo oznaczały początek. Mogło wydarzyć się dziś tyle dobrego, bo każdy dzień zapowiadał się obiecująco. Pomyślała o Christopherze, a uśmiech od razu pojawił się na jej twarzy. Przeciągnęła się i lekko uchyliła okno. Chłód poranka wdarł się do pokoju. Usłyszała śpiew ptaków ukrytych w zieleni otaczającej dom i przytłumiony hałas, powoli budzącego się ze snu miasta.

Postanowiła nie schodzić do jadalni na śniadanie szybciej, niż o wyznaczonej porze. Nie miała ochoty natknąć się na lady Brachester. Doskonale zdawała sobie sprawę, jak bardzo ta kobieta jej nie znosi, dlatego wolała nie wchodzić jej w drogę.

Śniadanie zjadła, ku swojemu rozczarowaniu sama. Bez Christophera. Z liściku, który przekazał jej Artur, od pana domu, dowiedziała się, że wcześnie rano miał umówione spotkanie z prawnikiem. Życzył jej miłego dnia. Słowo twój wywołało kolejny uśmiech na jej twarzy i odgonił rozczarowanie, jakie spowodowała jego nieobecność.

 Słowo twój wywołało kolejny uśmiech na jej twarzy i odgonił rozczarowanie, jakie spowodowała jego nieobecność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spacerowanie ulicami Londynu, zawsze sprawiało jej przyjemność. Z zainteresowaniem obserwowała życie toczące się dookoła niej. To, co mocno ją oszałamiało przez pierwsze dni pobytu w Londynie, to hałas. Dla osoby mieszkającej w cichym miasteczku był niemal szokująco głośny. Lady Eaglewood działał na nerwy, dlatego nie lubiła tu przyjeżdżać, natomiast Eleonora słyszała w nim energię rozwijającego się miasta. Nawoływania ulicznych sprzedawców, szczekających psów, stukot końskich kopyt o kocie łby i dźwięk kościelnych dzwonów. Te wszstkie dźwięki unosiły się nad miastem.

Londyńskie ulice były zatłoczone różnego rodzaju pojazdami. Olbrzymie omnibusy, wypełnione pasażerami, mijały się, jak wielkie ryby w rzece. Niewiele mniejsze wozy z towarami wyprzedzały, drobne dorożki i wózki, które ciągnęły osiołki.

SekretyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz