Ciepły popołudniowy powiew, musnął policzek, budząc ją. Słońce wpadało ukośnie do sypialni, a lekki wiatr unosił firankę. Przeciągnęła się leniwie, uśmiechając się do siebie.
O poranku zjadła z Chrisem lekkie śniadanie i przypilnowała, by wypił kolejną porcję ziół. Oczywiście nie obyło się bez protestów, ale i tak postawiła na swoim. Poczekała, aż zaśnie i sama udała się na zasłużony wypoczynek.
Leżąc, wpatrywała się w sufit ozłocony blaskiem słońca. Przymknęła oczy i natychmiast pod powiekami pojawił się obraz nagiego mężczyzny, którym zajmowała się tej nocy. Kształt jego zgrabnych i dobrze umięśnionych ramion, wrył się w jej pamięć. Nie miała pojęcia, dlaczego właśnie one. Może dlatego, że bardzo lubiła akurat tę część męskiego ciała.
Pozwoliła swoim myślom biec tak, jak same chciały. Zastanawiała się, czy ma kogoś tam w Indiach? We wspólnych rozmowach nigdy się tym nie zdradził. Taki mężczyzna jak on nie powinien być sam, myślała. A gdyby tak subtelnie podpytała Agatę? Christopher zawsze traktował ją jak matkę. Może jej się zwierzał? Przygryzła lekko wargę.
Leżała jeszcze chwilę, aż w końcu wstała. Też była przyzwyczajona do samodzielności, odkąd jej status majątkowy znacznie się pogorszył. Umyła się, ubrała się i wyszła z sypialni, którą zajmowała.
Ruszyła długim jasnym korytarzem, ozdobionym popiersiami i granatowym miękkim chodnikiem, leżącym na podłodze z białego marmuru. Rezydencja Christophera była dwupiętrowym dużym domem zbudowanym ze złotawego kamienia, pokrytego teraz patyną czasu. Jak mówił jego właściciel, zawierała skromne dziesięć sypialni, dwa salony, zimowy i letni, oraz małą oranżerię. Prowadził do niej długi podjazd z muszli i białych otoczaków. Gdy spacerowała po ogrodzie, zachwycała się eleganckim kształtem budynku i bujnymi różami, które pięły się po wysokich ścianach, jakby chciały dotknąć samego nieba. Budząc się rano, pierwsze co robiła, to otwierała szeroko okno i głęboko zaciągała się ich zapachem. Zupełnie jakby rozlano pod jej oknem, butelkę najpiękniejszych perfum, jakie stworzono. Kochała ten zapach.
Zatrzymała pod drzwiami sypialni, należącej do Christophera. Zapukała. Odpowiedziała jej cisza. Zapukała jeszcze raz. Czyżby wciąż spał? Ostrożnie nacisnęła klamkę i weszła do środka. Było to wbrew zasadom dobrego wychowania, ale Christopher był pod jej opieką, więc w tym momencie nie musiała zważać na żadne konwenanse.
Łóżko było puste, ale za to z rozbieralni dobiegło ją bolesne stęknięcie i stek niewybrednych przekleństw.
— Chris? — Zamknęła cicho drzwi za sobą.
Nastąpiła cisza.
— Chciałam sprawdzić, jak się czujesz.
Stanął w drzwiach, ubrany w koszulę i spodnie. Eleonora spojrzała na niego zdumiona.
— Wybacz — mruknął, lekko skonsternowany.
Patrzyła zafascynowana, jak popołudniowe słońce ślizga się po jego jasnych włosach.
CZYTASZ
Sekrety
RomanceAnglia. Epoka wiktoriańska. Pułkownik Christopher Brachester, po wielu długich latach służby wojskowej w Indiach wraca do rodzinnego domu w East Sussex, do którego sprowadza go przykry obowiązek. Musi uporządkować sprawy spadkowe po zmarłym bracie i...