Kiedy się obróciła, wydawała się poddenerwowana i przerażona. Spojrzała zdziwiona i zdezorientowana w moje oczy, chyba na chwilę zapominając o swojej skaleczonej ręce.
Zakręciła wodę, wytarła dłonie i podeszła do okna, aby je otworzyć.
-Czarny Kot? Co ty tutaj robisz? - zapytała.
Wparowałem do środka i zastanowiłem się nad odpowiedzią. Oto moi kandydaci :
~Siema śledzę cię od kilkunastu minut - definitywnie odpada
~Cześć akurat obczajałem twój dom.. I ciebie - beznadzieja do kosza
~Hejka! Totalnie mi się podobasz i jestem creepem - pasuje, ale nie.
Czyli prawda do śmietnika, musiałem skłamać.. Ale to nie było aż takie kłamstwo..
-Byłem blisko, akurat robiłem patrol kiedy zauważyłem że się poparzyłaś, przyszedłem pomóc - to tylko pół prawda, może nie robiłem patrolu ale zobaczyłem że Mari się poparzyła więc pobiegłem jej pomóc. No i byłem blisko.. Więc prawie jej nie okłamałem?
-To tylko oparzenie.. Z moją niezdarnością to zdarza mi się codziennie. Dlaczego patrolujesz Paryż tak wcześnie? - po jej tonie dało się wyczuć, że jest podejrzliwa.
Tego się bałem, że zacznie mnie wypytywać. Co ja tu robię? Jakim cudem tak szybko do niej zawitałem?
Spróbowałem wyjaśnić wymijająco ale brzmiało to tylko jak lipna wymówka, żeby nie odpowiadać.-Tak po prostu, bez powodu - udało mi się wydusić.
Nie wydawała się całkowicie przekonana, ale i tak wyglądała pięknie. Jej oczy błyszczały się, ale tym razem miała w nich łzy. Szybko spojrzałem na jej rękę, była okropnie czerwona. Myślałem już nad rozwiązaniem, kiedy dziewczyna się odezwała.
-Nie ważne Kocie, już ogarnęłam. - po zastanowieniu odparła - Chodziarz chwila, podasz mi plastry z tej szafki?
Obejrzałem się i moim oczom ukazał się uroczy salon i mała, połączona z salonem kuchnia. Wcześniej nie zwróciłem uwagi gdzie się znajduje.
Za dużo mojej atencji zajmowała Mari.
Było tu bardzo przytulnie, te dwa pokoje łączyła bardzo subtelna i przyjazna dla oka kolorystyka. Połączenie bieli, jasnego różu i czerni pasował do dziewczyny. Wydawało mi się, że właśnie te kolory ja opisują.
Spojrzałem na porozrzucane poduszki na kanapie i przypomniałem sobie o czerwieni na ręce niebieskookiej.
Podszedłem do szafki szybkim krokiem i wyciągnąłem plastry. Podchodząc do dziewczyny rozmyślałem nad różnicą mojego domu i jej mieszkania. Jej gniazdko o wiele bardziej mi się podobało.Mój dom czasem mnie przerażał, ta cholerna biel była wszędzie, oczywiście oprócz mojego pokoju, który na szczęście buzował energią i kolorami. Stojąc długo w kuchni albo przedpokoju można było poczuć się jak w szpitalu i poczekalni. Gdyby jeszcze w moim pokoju była wszechobecna biel najprawdopodobniej skończyłbym w szpitalu, ale psychiatrycznym.
Kolory wcale nie są dziecinne. Dodają uroku i charakteru. Kiedy mieszkasz w mieszkaniu, które jest całe białe, razem z białą podłogą i meblami, to mieszkanie nie ma duszy.. Mogłoby równie dobrze należeć do kogoś innego..
Podałem dziewczynie opatrunek na co ona ukłoniła się całym ciałem i zażartowała.
-Dziękuję za ratunek Czarny Kocie - jej całe zdanie było złożone z sarkazmu ale postanowiłem wziąć jej słowa na poważnie.
-Nie ma sprawy, tam gdzie damy w opałach tam i Czarny Kot! - odpowiedziałem energicznie i także się ukłoniłem.
-Dobra, a więc naprawdę musisz iść, moja mama albo moja wścibska przyjaciółka mogą tu przyjść w każdej chwili. - powiedziała spanikowana.
CZYTASZ
To na co czekasz? - Miraculum Marichat
FanficKsiążka romantycznej drogi dwóch partnerów. Wyobraźcie sobie dziewczynę która jest niezdarna do kwadratu, lubi szyć i nie robić wstydu (co jej średnio wychodzi) oraz Czarnego Kota - przystojniaka z oryginalnym humorem (z pazurem) z dwoma miraculami...