7 Rozdział A Było Już Tak Dobrze..

87 5 11
                                    

-Dziękujemy za skorzystanie z usług lotniczych Czarny Kot, polecamy się w przyszłości - powiedziałem oficjalnie z uśmiechem.

-Oh, na pewno wrócę do tej formy transportu. To ja idę do nauki..

-Jeśli będziesz miała jakiś problemy z nauką to chętnie mogę pomóc, ogarniam całkiem większość przedmiotów - szybko zaproponowałem

-Raczej nie skorzystam.. - od razu mina mi zrzedła i patrzyłem się na Mari ze smutkiem.

-Dlaczego?

-Byłoby dziwnie gdyby korepetytor mnie podrywał prawda?

-Hahaha ale zabawne - uśmiechnąłem się. Uff to nic poważnego.

-Bardzo

-Czyli to ten moment, w którym się żegnamy? - zapytałem z nadzieją na przeczącą odpowiedź.

-Na to wygląda..

Przytuliłem ja mocno i miałem nadzieję, nigdy jej nie puszczać. Otulony byłem w jej miękkich włosach, które lśniły nawet w ciemności.

-Marinette? Mam pytanie - wahałem się, czy na pewno mogę o to zapytać. Czy dalej to będzie tylko relacja : superbohater -

-Tak?

-Chciałbym mieć z tobą jakiś kontakt.. może dasz mi swój numer telefonu? - zapytałem pełny nadziei.

Przypomniało mi to codzienne pytanie Natalie czy ojciec zje ze mną kolację. Ale na szczęście Mari ma poczucie humoru oraz jakiekolwiek ludzkie odruchy i emocje.

-Tak oczywiście, wpisz sobie numer 213 769 420, mam tutaj kartkę mogę Ci napisać - uśmiechnąłem się z wdzięcznością, będę musiał kupić drugi telefon, żeby Mari nie dostała wiadomości od Kota z numeru Adriena.

-Dziękuję, ale nie trzeba, zapiszę w kotofonie. Zadzwonię do ciebie.. niedługo - obiecałem jej.

Podszedłem bliżej i pocałowałem ją w policzek, delikatnie ale subtelnie. Musiałem.. Tak bardzo chciałem ją pocałować, poznać smak jej ust.. ale nie mogłem, dopiero ją poznałem..

-Dobranoc księżniczko..

-Dobranoc Kotku..

Uśmiechnąłem się i odbiłem od kawałku muru moim kijem aby się odbić. Dzięki temu wylądowałem na pobliskim budynku i ze znikomym pośpiechem wróciłem do domu.
Nie spieszyło mi się, gdyż jak zwykle czekała na mnie pusta cisza.
Wylądowałem idealnie na nogi, kiedy ostatni raz odbiłem się od jakiegoś mieszkania i leciałem w stronę otwartego okna do mojego pokoju.
Przetransformowałem się z Czarnego Kota i wyciągnąłem świeżo kupiony ser dla kwami.
Plagg z prędkością światła go pochłonął i teraz przyglądał mi się podejrzliwie.

-Byłeś na randce z Marinette? - ostatnie słowo, imię dziewczyny jakby specjalnie zaznaczył

-Sam nie wiem czy to była randka..
Pocałowałem ją w policzek, ona mnie też - zamyśliłem się

-Fuj uczucia, komu one potrzebne kiedy masz ser?

-Przypomnij mi, abym nie słuchał cie w kwestii sercowych - powiedziałem złośliwie.

-Ja się nie znam na sprawach sercowych? To dzięki mnie podobasz się Marinette.

-Myślisz, że jej się podobam? - na samą myśl zarumieniłem się.

-Najwidoczniej trochę mojej wspaniałości i świetnego wyglądu skapnęło na ciebie, to tyle.

-Czekaj czekaj, Plagg jesteś genialny!

To na co czekasz? - Miraculum MarichatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz