-Dziękujemy za skorzystanie z usług lotniczych Czarny Kot, polecamy się w przyszłości - powiedziałem oficjalnie z uśmiechem.
-Oh, na pewno wrócę do tej formy transportu. To ja idę do nauki..
-Jeśli będziesz miała jakiś problemy z nauką to chętnie mogę pomóc, ogarniam całkiem większość przedmiotów - szybko zaproponowałem
-Raczej nie skorzystam.. - od razu mina mi zrzedła i patrzyłem się na Mari ze smutkiem.
-Dlaczego?
-Byłoby dziwnie gdyby korepetytor mnie podrywał prawda?
-Hahaha ale zabawne - uśmiechnąłem się. Uff to nic poważnego.
-Bardzo
-Czyli to ten moment, w którym się żegnamy? - zapytałem z nadzieją na przeczącą odpowiedź.
-Na to wygląda..
Przytuliłem ja mocno i miałem nadzieję, nigdy jej nie puszczać. Otulony byłem w jej miękkich włosach, które lśniły nawet w ciemności.
-Marinette? Mam pytanie - wahałem się, czy na pewno mogę o to zapytać. Czy dalej to będzie tylko relacja : superbohater -
-Tak?
-Chciałbym mieć z tobą jakiś kontakt.. może dasz mi swój numer telefonu? - zapytałem pełny nadziei.
Przypomniało mi to codzienne pytanie Natalie czy ojciec zje ze mną kolację. Ale na szczęście Mari ma poczucie humoru oraz jakiekolwiek ludzkie odruchy i emocje.
-Tak oczywiście, wpisz sobie numer 213 769 420, mam tutaj kartkę mogę Ci napisać - uśmiechnąłem się z wdzięcznością, będę musiał kupić drugi telefon, żeby Mari nie dostała wiadomości od Kota z numeru Adriena.
-Dziękuję, ale nie trzeba, zapiszę w kotofonie. Zadzwonię do ciebie.. niedługo - obiecałem jej.
Podszedłem bliżej i pocałowałem ją w policzek, delikatnie ale subtelnie. Musiałem.. Tak bardzo chciałem ją pocałować, poznać smak jej ust.. ale nie mogłem, dopiero ją poznałem..
-Dobranoc księżniczko..
-Dobranoc Kotku..
Uśmiechnąłem się i odbiłem od kawałku muru moim kijem aby się odbić. Dzięki temu wylądowałem na pobliskim budynku i ze znikomym pośpiechem wróciłem do domu.
Nie spieszyło mi się, gdyż jak zwykle czekała na mnie pusta cisza.
Wylądowałem idealnie na nogi, kiedy ostatni raz odbiłem się od jakiegoś mieszkania i leciałem w stronę otwartego okna do mojego pokoju.
Przetransformowałem się z Czarnego Kota i wyciągnąłem świeżo kupiony ser dla kwami.
Plagg z prędkością światła go pochłonął i teraz przyglądał mi się podejrzliwie.-Byłeś na randce z Marinette? - ostatnie słowo, imię dziewczyny jakby specjalnie zaznaczył
-Sam nie wiem czy to była randka..
Pocałowałem ją w policzek, ona mnie też - zamyśliłem się-Fuj uczucia, komu one potrzebne kiedy masz ser?
-Przypomnij mi, abym nie słuchał cie w kwestii sercowych - powiedziałem złośliwie.
-Ja się nie znam na sprawach sercowych? To dzięki mnie podobasz się Marinette.
-Myślisz, że jej się podobam? - na samą myśl zarumieniłem się.
-Najwidoczniej trochę mojej wspaniałości i świetnego wyglądu skapnęło na ciebie, to tyle.
-Czekaj czekaj, Plagg jesteś genialny!
CZYTASZ
To na co czekasz? - Miraculum Marichat
FanficKsiążka romantycznej drogi dwóch partnerów. Wyobraźcie sobie dziewczynę która jest niezdarna do kwadratu, lubi szyć i nie robić wstydu (co jej średnio wychodzi) oraz Czarnego Kota - przystojniaka z oryginalnym humorem (z pazurem) z dwoma miraculami...