12 Rozdział Dzień Sądu Ostatecznego

34 1 0
                                    

Marinette

Chwilę później siedzieliśmy już na ławce w parku, rozmawiając przy włączonej kamerze z Alyą.

-A więc jesteś już oficjalnie stałą posiadaczką dwóch miraculi?

-Od razu mówię, że miraculum kota zostaje przy moim towarzyszu, jego moc była mi tylko potrzebna do misji - oznajmiłam, jednocześnie odwracając się w stronę kamery. Dobrze by było jakby pokazali to w telewizji, albo chociaż film Alyi miał dużo wyświetleń, nie musiałbym wtedy informować każdego z osobna.

-A miraculum myszy? - dopytywała dziewczyna. Przygryzłam nerwowo wargę i popchnęłam butem stopę chłopaka siedzącego obok mnie, ponieważ dziewczyna wchodziła na grząski temat. Tak grząski, że powoli się zapadała..

Usłyszałam piknięcie z pierścienia oraz naszyjnika.

Chłopak milczał więc postanowiłam odpowiedzieć aby przerwać niezręczną ciszę. 

-Hm.. Narazie nic nie jest jasne, możliwe że dostanę jeszcze kiedyś miraculum myszy - i uśmiechnęłam się do bohatera.

-A ile masz lat? Biedronek zna twoją tożsamość? Chodzisz do liceum? Jak masz na imię? Od kiedy masz miraculum? - mulatka zaczęła sypać pytaniami

-Od dzisiaj - odpowiedziałam dobitnie tylko na jedno pytanie w obawie o napłyniecie więcej osobistych pytań - nie mogę odpowiedzieć na resztę pytań.

-To i tak wspaniale sobie radzisz jak na pierwszy dzień. Mogłabym później nagrać z tobą osobny wywiad i porobić kilka zdjęć?

-Wiesz co.. Jestem Czarną Myszą, nie gwiazdą. Dziękuję za wywiad, Biedronek też dziękuję. Ale my się już pożegnamy - przytuliłam dziewczynę na do widzenia i pomachałam do kamery. Natomiast mój partner zachowywał się jakby to on miał swój pierwszy dzień. Wpatrywał się w pożegnalną scenę a chwile później podszedł też przytulić Alye.

Było słyszalne kolejne piknięcie

Kiedy zarzuciłam swoją skakankę na jakiś mur, aby wybić się za jej pomocą jak z wyrzutni, przeszkodziły mi w tym dwie osoby - Alya, ponieważ krzyknęła do mnie, że ma nadzieję spotkać mnie w przyszłości, oraz mój nieprzytomny kolega, który nie pozwolił mi się tak przetransportować. Złapał mnie za jedną stronę brzucha i szepnął mi do ucha

-Tak będzie bezpieczniej - wyciągnął z mojego paska koci kij po czym złapał mnie jeszcze mocniej w talii. Czułam, że moje policzki zapłonęły, jego twarz była kilka centymetrów od mojej, a nasze ciała nie dzielił nawet tak mały dystans.

-To się okaże! - krzyknęłam z trudem, przez zaciśnięte gardło, do dziewczyny, która zrobiła nam ostatnie zdjęcie. Wtulonych do siebie, prawie dotykających się policzkami.

Tą jakże przyjemną chwilę przerwał nagły ruch, a dokładniej odbicie się się bronią o podłoże oraz trzeci już sygnał ostrzegawczy z biżuterii.

Zimny kij odgradzał nasze ciała jednak to nie przeszkodziło mojemu przyjacielowi, by złapać mnie jeszcze mocniej, a mi od tej bliskości powoli brakowało tlenu, mimo, że właśnie lecieliśmy w powietrzu..

Lodowaty metal, między naszymi ciałami był niezłym kontrastem do mojej wręcz parząco ciepłej skóry.

Po mniej niż minucie dotarliśmy do jakiejś uliczki. Rozejrzeliśmy się czy nie ma tutaj nikogo innego i oboje oparliśmy się plecami o zimny mur jednej z kamienic.

-Byłaś niesamowita - powiedział nagle chłopak, nie patrząc na mnie.

Te jego oczy..

Były tak przyjaźnie... Znajome..?
(Nawet nie wiesz jak bardzo Mari.. Nawet nie wiesz jak bardzo.. 😏 - dop. Autorki)

To na co czekasz? - Miraculum MarichatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz