Pluszak

0 0 0
                                    

Nie wiem co na początku powinienem napisać. Chyba coś uroczystego. Przynajmniej by się przydało. Niestety to chyba nie mój styl. Ja wolę zacząć, więc jeśli pozwolisz po prostu to zrobię. Na początek powinienem Ci zarysować kim jestem. Piszę do Ciebie a ty pewnie nie wiesz kim jestem. Pozwól więc, że się przedstawię.
Nazywam się Sebastian. Nazwisko ci raczej nic nie powie. Dlatego powiem, że pracowałem z twoim ojcem. Oczywiście nie będę tu pisać o nim jak o najmilszym człowieku jakiego znałem. Prawdę mówiąc kawał skurczybyka z niego był. Zresztą ty to wiesz najlepiej. Dlatego może powiem ci coś ciekawszego. Otóż to ja byłem człowiekiem który pomógł twemu ojcu zakończyć żywot. Zanim porwiesz kartę spróbuj doczytać tych wypocin do końca. Ciężko mi o tym opowiadać, ale chyba jestem Ci to winien. Dlatego po prostu zacznę.
Twego ojca nie trzeba nikomu przedstawiać. „O zwykły żul.” Tak by tu można go w skrócie opisać. Jednak pomimo tego że lubił zajrzeć do kieliszka był dość pracowitym człowiekiem. To trzeba mu przyznać. Wielokrotnie opowiadał mi jak i gdzie pracował. Ja zaś sierota siedziałem w przetwórni mięsa od dobrych dwudziestu lat. Już myślałem, że nic ciekawego w życiu mnie nie spotka. A tu zatrudniają nowego pracownika. Twego ojca. Gdy go pierwszy raz zobaczyłem wątpiłem aby przetrwał okres próbny. Wyglądał jak niedożywiona kaczka. O jak ja się myliłem. Wiadomo pierwsze dwa tygodnie były ciężkie. Wtedy dostawał najcięższe obowiązki. Twój ojciec dawał z siebie wszystko. Choć się nie skarżył widać było że nie jest mu łatwo.  Jeszcze ja bez przerwy mu dogryzałem. Nie wiem czemu. Po prostu już taki jestem. Lubię testować wytrzymałość świeżych pracowników. Chyba nie chcę aby skończyli jak ja.
  Przeważnie „świeżynki” odgryzają mi się chcąc pokazać jacy są mocni, ale nie twój ojciec. On nic nie mówił. Po prostu robił swoje. Sprzeciwił się tylko raz.
Było to zaraz po jego pierwszej wypłacie. Przekonywaliśmy go, by postawił wpisowe. Przecież każdy tak robił. On jednak nie chciał. Nie wiedzieliśmy dlaczego. Mogliśmy się jedynie domyślać, gdy w sobotę nie pojawił się w pracy. Wiadomo, że to dodatkowy dzień, ale jednak było to dziwne. Nie mógł ponieść zbytnich konsekwencji, dlatego nasz brygadzista tylko z nim porozmawiał. Twój ojciec niezbyt się tym przejął. Coś jedynie odburknął. Taki już był. Ja z chłopakami uważaliśmy, że dostał te robotę po znajomości. Nam przecież tak łatwo by nie poszło. Kierownik miał do niego słabość. Nie wiedzieliśmy dlaczego. Trochę to nas drażniło.
Kolejna sytuacja zdarzyła się zaraz po drugiej wypłacie twego ojca. Następnego dnia po niej nie zjawił się w pracy. Brygadzista wielokrotnie do niego dzwonił. Nie odbierał. Odebrał dopiero kolejnego dnia. W burknął  coś o chorobie i się rozłączył. W pracy zjawił się na czwarty dzień. Widać było po nim, że przez ten cały czas chlał. Byliśmy z chłopakami wściekli. Oczywiście nie powiedzieliśmy mu tego prosto w oczy. Zamiast tego tylko się z niego podśmiewaliśmy. On pracował za trzech. Widać było, że głupio się czuje. Podobno dostał pisemną naganę. Jednak my w to nie uwierzyliśmy. Jeszcze tego samego miesiąca opuścił trzy dni. Brygadzista niby z nim rozmawiał lecz i on mało co wskórał. Stwierdziłem, że ja muszę wtargnąć do akcji.
Okazja przydarzyła się szybko. Mnie i twego ojca wysłano do klejenia kartonów na magazynie. Byliśmy tylko w dwójkę. Nie zwlekając od razu zacząłem go opierdzielać. Mówiłem mu, aby się ogarnął. Poprosiłem go, aby pomyślał czy chce pracować z nami czy woli chlać. Tak, wygarnąłem pijakowi, że nim jest. On oczywiście zaprzeczył. Zdenerwował się. Poszło parę wulgaryzmów. Przez resztę dnia nie odzywaliśmy się do siebie.
Zresztą przez kolejne dni również. Już myślałem, że jednak udało mi się zniechęcić twego ojca do pracy. On mnie jednak zaskoczył. Wziął się za siebie i zaczął pracować jak nikt w historii zakładu. Oczywiście widać było po nim, że dalej chlał. Jednak do pracy przychodził punktualnie. Pracował ciężko, a na przerwie jadał parówki z pieprzem. Powoli zaczynał zyskiwać przychylność reszty pracowników. Mnie jednak nie jest tak łatwo omamić. Robiłem wszystko, aby tylko nie przedłużał umowy. On jednak to zrobił. Podpisał nową umowę. Zdenerwował mnie jeszcze bardziej. Wiedziałem, że jego stan nie potrwa długo. I się nie pomyliłem. Po zaledwie kilku miesiącach znowu zaczął opuszczać dni. Dodatkowo zaczął wydzwaniać do chłopaków po nocy. Oczywiście był pod wpływem alkoholu i nie ciężko jest sobie wyobrazić w jakim celu dzwonił. Następnego dnia po prostu nie przychodził. Nie dlatego, że nie chciał. Za każdym razem pokonywał go alkomat. Już zacząłem myśleć, że jednak go wywala. Już dość miałem pracy za dwóch. Niestety. Twój ojciec chyba wyczuł sytuację i znowu zaczął pracować. Tym razem jednak przychodził ogolony i pachnący. Nawet roboczy polar zaczął brać do prania. Trochę mnie to zdziwiło. W końcu uznałem, że wziął się za siebie. Martwiło mnie to. Widziałem jak pozostali robotnicy go wykorzystywali, nie tylko z naszego działu. Twój ojciec pracował na całym zakładzie. Widziałem zmęczenie ma jego twarzy. On jednak uparcie twierdził, że wszystko jest dobrze. Na dowód swych słów zaraz po wyjściu z pracy śmigał na swym starym rowerze do domu. Wielokrotnie przekonywaliśmy go, aby zrobił sobie prawko. Zbywał nas obietnicami. Wydaje mi się, że nie do końca nam ufał. Dawaliśmy mu do tego powody. Szczególnie ja. Przy każdej możliwej okazji donosiłem na niego. Robiłem to jednak dla jego dobra. Moim zdaniem zostawili go tylko po to, aby wszystkich wysługiwał. Był typem od ciężkiej pracy. Nie tak powinno to wyglądać. Jednak on był za słaby psychicznie aby się postawić. Widziałem, że moje metody zawodzą, więc postanowiłem porozmawiać z twym ojcem na osobności. Cały dzień próbowałem się do niego zbliżyć. On jednak mnie ignorował. Był tak pochłonięty praca, że nie dało rady. Przez kolejne dni również. W końcu uznałem, że muszę spróbować czegoś innego.
Podczas deszczowego dnia zaproponowałem mu podwózkę do domu. Zgodził się niechętnie. Twierdził, że martwi się o rower. Ja jednak czułem, że chodzi o coś innego. Nie chciałem jednak naciskać. Na bardziej ckliwe rozmowy przyjdzie jeszcze czas. Przynajmniej tak myślałem.
Wracając do tematu. Jechałem nawigowany przez twego ojca. Po za wskazówkami nie odzywał się wiele. Starałem się pociągnąć go z język. On jednak jedynie mruczał w odpowiedzi na me pytania.  W końcu dojechaliśmy do leśnej dróżki. Na niej właśnie twój ojciec wysiadł twierdząc, że dom jest nie daleko w głębi lasu. Nie kłóciłem się z nim. Po prostu wysiadłem za nim i zapytałem czy wszystko w porządku. Pokiwał jedynie głową. Poradziłem mu, aby się nie dawał wykorzystywać. Nakazał mi się odczepić, po czym wszedł do lasu. Nie poszedłem za nim. A powinienem. Zamiast tego wsiadłem do auta i odjechałem.
Przez kolejne dni obserwowałem twego ojca. Wydawał się zadowolony. Pracował ciężko. Nie widać było po nim, aby dalej pił. Zamiast tego stał się odważniejszy. Zaczął opowiadać historie i sprośne żarty. Odgrywał rolę zakładowego głupka. To również mnie drażniło. Dawałem mu to odczuć za każdym razem. On jednak nie zniechęcał się do mnie ani do pracy. Nie przeszkadzało mu, że nie ma chętnych do podwózki w najgorsze ulewy. Po prostu zakładał kaptur na głowę i wsiadał na stary rower. Choć było mi przykro z tego powodu chciałem pokazać mu, że "nikt" go nie lubi. Wiem. Strasznie głupie podejście. Ja jednak chciałem, aby w końcu się zwolnił. To nie była praca w jego stylu. Jak już wspomniałem opowiadał o swych wcześniejszych pracach. Według mnie lepiej byłoby mu w hurtowni owoców. Tam podobno jedynie pomagał klientom pakować zakupy na samochód.
Oprócz wcześniejszych robót twój ojciec nie wiele o sobie mówił. Nie mogłem mu pomóc nie wiedząc czegoś więcej. On jednak nie był chętny do gadki. Zostało mi jedynie dalsze zniechęcanie go do pracy. Byłem dla niego okropny. Każdego dnia wydzierałem się na niego za byle błędy. Poniżałem go rzucając w niego mięsem. Chodziłem za nim do łazienki i obliczałem czas w jaki w niej spędza. Również naśmiewałem się z jego stanu życia. Jeździł rowerem i bez przerwy pracował na kacu. Twierdził, że jest przeziębiony, ale mało kto w to wierzył.
Moje znęcanie się nad twoim ojcem trwało do stycznia. Zaraz po nowym roku przyjechał do pracy z zbitą głową. Sam twierdził, że wywrócił się na lodzie, ale po tygodniu wezwał mnie do siebie dyrektor. Okazało się, że ktoś doniósł na mnie. Niby znęcałem się nad współpracownikami, a jednego nawet pobiłem. Dostałem ultimatum. Jeszcze raz coś zrobię twemu ojcu to mnie zwolnią. Byłem wściekły. Wiedziałem, że to nie on doniósł. Był za cichy aby wymyślić bajeczkę o pobiciu. Ja jednak musiałem się na kimś wyżyć.
Następnego dnia przeprosiłem twego ojca za swe zachowanie i zaproponowałem mu podwózkę. Strasznie zimno było, a na dodatek padał deszcz. Zgodził się niechętnie. Chyba się bał. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się. Ja wolałem skupić się na drodze, zaś twój ojciec taki już był. Wiedziałem jak dojechać do jego lasu. Jednak nie tam chciałem go wysadzać. Zamknąłem drzwi i próbowałem go nakłonić, aby zdradził mi gdzie mieszka. On jedynie stał się agresywny. Zaczął mnie wyzywać. Zdenerwowałem się. Otworzyłem drzwi i kazałem mu wysiąść i wytrzeźwieć.
Następnego dnia pojechałem po niego rano. Go jednak nie było w lesie. Pomyślałem, że pewnie zaspał. Ruszyłem dalej i po kilku minutach błądzenia dojechałem na jakieś podwórze. Było dość zadbane. Ładny dom i ogród. Pomieszczenia gospodarcze również. Psy na mnie układały i w końcu z domu wyszedł tęgi facet. Powiedział mi, że twój ojciec śpi u niego w parniku. Lekko się zdziwiłem, ale poszedłem we wskazane miejsce. Okazało się zamknięte. Gospodarz nie chciał otworzyć. To zrozumiałe. Nie znał mnie. Pozostało mi jedynie udać się do pracy.
Na miejscu okazało się, że twój ojciec już był. Przyszedł na piechotę. Widać było, że się ma mnie obraził. Przez cały dzień brygadzista rozkładał pracę, abyśmy się nie spotykali. Ja jednak nie przejmowałem się tym. Moje myśli zaprzątała sprawa mieszkania twego ojca. Nikomu nie powiedziałem o tym co odkryłem.
Zaraz po wyjściu z pracy pojechałem do siebie i po odczekaniu godziny ruszyłem do twego ojca. Za wszelką cenę chciałem wiedzieć co się dzieje. Martwiłem się.
Gdy nadjechałem twój ojciec akurat wyszedł z lasu. Najwidoczniej gdzieś był. Na mój widok zdziwił się. Nie wiedział co się dzieje. Nie chcąc przedłużać ciszy zapytałem czy zaprosi mnie do siebie. Ruszył w stronę domu, ale ja poszedłem do parnika. On protestował. Biegł za mną. Znowu się stał agresywny. Próbowałem go uspokoić zapewniając, że chcę jedynie porozmawiać. Nie był chętny. Dalej mnie atakował słownie. Nie wiedziałem co robić. Zaczął mnie szarpać. Odepchnąłem go. Upadł w kałużę. Zdenerwowany nawymyślałem mu od najgorszych. Stwierdziłem również, że jest żałosnym pijakiem, którego nawet na dom nie stać. Po tych słowach wsiadłem i odjechałem.
Następnego dnia nie pojawił się w pracy. Drugiego też. Trzeciego doszła do nas wiadomość, że nie żyje. Powiesił się. Byłem w szoku. Nie wiedziałem co myśleć.
Zaraz po pracy pojechałem do jego miejsca zamieszkania. Tam porozmawiałem z gospodarzem i jego zrozpaczona żoną. To czego się od nich dowiedziałem zdruzgotani mnie.
Okazuję się, że twój ojciec miał dziecko. Ciebie. Twoja matka zmarła przy porodzie. On miał tylko ciebie. Nie do końca potrafił się tobą zająć. Zaczął pić. Wielokrotnie uciekałeś przed nim do sąsiadów. Oni nie chcieli zgłaszać twego ojca. W razie potrzeby opiekowali się tobą. Dzięki temu udało ci się dorosnąć. Chcąc się wyprowadzić od ojca zapożyczyłeś się u ludzi. Zatrudniłeś się na budowie. Chcąc zarobić więcej nie podpisałeś umowy. Oszukali Cię. Ludzie chcieli odzyskać pieniądze, więc zadłużyłeś  się w szemranym banku na ojca nazwisko, po czym zniknąłeś. On nie był w stanie spłacić kredytu. Dlatego był zmuszony sprzedać dom i samochód. Został u siebie. Tylko tym razem zamieszkał w parniku. Szczęśliwie dom kupił syn sąsiadów, który mu pozwolił zostać póki ten nie stanie na nogi. Oczywiście jak wiesz to się nie udało. Może i się starał, ale ja mu w tym przeszkadzałem. Chciałbym za to przeprosić. Chociaż ty też nie jesteś bez winny, to jednak ja dobiłem twego ojca.
W jego parniku znalazłem plik banknotów i brązowego misia. Widać, że pluszak wiele przeszedł. Od ludzi dowiedziałem się, że ojciec kupił go, aby powitać Cię na świecie. Myślę, że dla was obu on wiele znaczył. Dlatego wziąłem go wraz z pieniędzmi. W domu rozprułem pluszaka i włożyłem do jego wnętrza gotówkę, po czym go zaszyłem najlepiej jak umiałem. Następnie zrobiłem wszystko co w moje mocy, aby dowiedzieć się, gdzie mieszkasz. Prawie rok mi to zajęło, ale mi się udało. Dlatego teraz mogę wysłać ten list i misia do Ciebie. Tylko tak mogę zmazać swe winy.
Jeśli doczytałeś do końca to nie trudź się szukaniem mnie. Prawdopodobnie jestem już martwy. Nie mogę żyć tak dalej. Dlatego zaraz po napisaniu i wysłaniu tego listu targnę się na swe życie. Nie przejmuj się mną.
Na zakończenie chcę Ci powiedzieć, że twój ojciec pomimo tego jaki był nie przestał Cię szukać. Ludzie wspominali, że dopytywał się o twój adres. Nikt jednak nie wiedział nic o twoim losie. Mi pomógł detektyw, na którego wydałem ostatnią wypłatę. Tak zwolniłem się. Pamiętaj, że ojciec Cię kochał. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Nie chciałem Cię go pozbawiać.
Przepraszam ostatni raz.



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 17, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OpowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz