rozdział 6

4 1 0
                                    

Uciekałam tyłem by nikt mnie nie zauważył.

- Suzan?! - krzyknęła jedna z dziewcxyn w tle.

Widziałam jak biegnął po nauczycielkę by zawiadomić o tym pielęgniarkę która I tak przez większość czasu nic nie robiła. Ukryłam sie w mojej klasie. Odpaliłam telefon i napisałam do Anyi.

Ja: gdzie ty jesteś?

Anya: przy automacie, co się stało Avery?

Ja: przywaliłam Suzan w ryj.

Anya: Avery, znów narobisz sobie problemów

Ja: Nie narobię

Anya: uwierz mi

*zablokowano użytkownika Anya*

To ja decyduje o sobie a nie ona. Może zbyt nie miło ją potraktowałam? No sorry ale ja nie mam uczuć. A poza tym to co ona sobie myśli? Że jestem głupia?

Podeszłam do niej gdy akurat kupowała gazowany napój o smaku winogronowym.

- czemu mnie zablokowałaś? - zapytała z wyrzutek ale nie interesowało mnie to. Bardziej ciekawe było jej oko, które było podbite.

- przepraszam, już cie zaraz odblokuje, ale pamiętaj. To ja decyduje o sobie. - powiedziałam stanowczo patrząc jej w oczy kiedy dzwonek zadzwonił.

Miałambwlasnie Matematykę, nudą śmierdziało na kilometr chyba, że pójdzie się z telefonem do łazienki. Jednak nude przerwało pukanie do drzwi.

- Avery Cloud jest proszona do gabinetu dyrektora. - zaczęłam się cała pocić. Miałam nogi jak z waty. Moje oczy pełzały po klasie by zobaczyć mine Taro który akurat robił zadanie przy tablicy, a jego mina była wesoła. Z jego ust poleciał śmiech. Ze mnie. Nie. NIE!

Było mi słabo więc upadłam na kolana, wszystko było dość komiczne i mam nadzieję, że wyglądało to na rozpacz że względu na wizytę w gabinecie niż na rozpacz przez śmiechy.

Bloody HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz