Rozdział 1

614 26 47
                                    

Jest i będzie pisane razem z _HaryPota_

_________________________

- Ciociu opowiesz mi jeszcze raz czemu wszyscy czarodzieje więdzą o mnie prawie wszystko? - Zapytał chłopiec, który nie mógł mieć więcej niż dziesięc lat.

- Och, już ci opowiadałam.. No ale dobrze. Wszystko zaczęło się od tego jak twoi rodzice, czyli moja siostra Lily i jej mążJames, musieli zacząć się ukrywać razem z tobą. Najlepszym sposobem na ukrycie się było takie zaklęcie które sprawiało że tylko osoby którym wybrana osoba powiedziała, w tym przypadku gdzie mieszkają Potterowie, mogły o tym wiedzieć. Taka osobą niestety był twój chrzestny Syriusz Black. Był on najlepszym przyjacielem twojego ojca. W czasach gdy Lily chodziła jeszcze do szkoły a Black nie mógł spać u Potterów przychodził do nas. Dobrze to pamiętam, jeśli mam być szczera to nigdy nie podejrzewała bym go o taką zbrodnie ale wracając do tematu to, Black okazał się być sługą sam-wiesz-kogo czyli Czarnego Pana. Przekazał mu informacje o tym gdzie mieszkają. Voldemort... Harry nie bój się jego imienia. Pamiętaj że strach przed jego imieniem sprawi że będziesz się bardziej bał samego Voldemorta.

- Dobrze, przepraszam ciociu.

- Nie przepraszaj Harry. Tak więc Voldemort w Noc Duchów udał się do Doliny Godryka. Miejsca zamieszkania Potterów. Przyszedł po ciebie, twoi rodzice woleli oddać za ciebie życie, a właściwie to myślę że trzymali się myśli że zostaną zabici razem z Tobą. Nie wiem co się dokładnie wydarzyło ale coś sprawiło, że Voldemort zniknął a tobie po tym wydarzeniu została blizna w kształcie błyskawicy. O tutaj - powiedziała wskazując na czoło chłopca. - Od tamtej pory każdy myśli że przeżyłeś zaklęcie uśmiercające i jednocześnie pokonałeś największego Czarnego Maga jakiego widział świat. No może nie licząc jego poprzednika. Wystarczy ci już tych historii na dzisiaj. Idź pobaw się w ogrodzie. Tylko nie baw się za długo bo jutro rano z okazji urodzin Dudleya idzemy do zoo.

- Jasne ciociu. Obiecuję nie bawić się za długo. - Powiedział chłopiec po czym pobiegł do ogrodu.

Wbrew pozorom ogród nie był wcale duży. Był otoczony żywopłotem a przy nim były posadzone kwiaty. Rosło tam też drzewo na którym była jedna, jedyna huśtawka świadcząca że jakieś dzieci mogłyby się tu bawić. Na drzewie znajdowało się parę ptaków których Harry nie potrafił nazwać, gdyż poprostu nie miał jeszcze w szkole lekcji o nich.

Chłopiec podbiegł do huśtawki, ulubionej rzeczy w tym ogródku i zaczął się huśtać oraz myślał nad historią opowiedzianą przez ciocie Petunię. Gdy był młodszy ciocia mówiła mu że jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym ale gdy pierwszy raz opowiadała mu to co tak na prawdę się wydarzyło mówiła że kłamała dlatego że był za mały by poznać prawdę. Nagle Harry usłyszał czyjeś głosy ale nie widział nikogo kto mógłby coś mówić. Chłopiec będąc ciekawy kto to, wytężył słuch.

- Podobno tu mieszka Harry Potter. - Chłopiec wystraszył się i starał się być najciszej jak potrafił.

- Ale tu mieszka dwóch chłopców. Skąd będziesz wiedzieć który to Harry?

- Przecież Potter ma bliznę na czole w kształcie błyskawicy.

- Ciszej bądź bo chyba nas usłyszał.

- Nawet jeśli to nie zrozumiał by nas.- Harry zdziwił się i przestraszył jeszcze bardziej ale postanowił się odezwać.

-Czemu niby miałbym was nie zrozumieć? I czemu się chowacie?

- Ty nas... Rozumiesz?

- Tak.-Odpowiedział nadal nie rozumiejąc czemu miałby ich nie rozumieć.- A teraz czy moglibyście przestać się chować?

- Nie chowamy się, to Ty nie umiesz patrzeć. - Te osoby się zaśmiały, a brzmiało to dziwnie podobnie to odgłosów jakie wydają ptaki.

Wtedy chłopiec przypomniał sobie o ptakach i spojrzał w miejsce w którym ostatnio je widział - były tam. Patrzyły wprost na niego a gdy zobaczyły że on też się na nie patrzy przefrunęły na żywopłot otaczający ogródek.

- Ty jesteś tym sławnym Harrym Potterem? Nie odpowiadaj już widzę bliznę.

- Jakim cudem mogę was zrozumieć? Wiem że jestem czarodziejem ale czy oni potrafią zrozumieć zwierzęta?

- Nie wszyscy czarodzieje potrafią nas zrozumieć. Było tylko czterech mogących nas zrozumieć a przynajmniej tylko jeden gatunek nas, zwierząt. Skoro możesz z nami rozmawiać musisz pochodzić od pewnej wyjątkowej czarownicy która mogła rozmawiać z nami krukami. Był też czarodziej mogący rozmawiać z gadami oraz czarodziej rozumiejący lwy oraz czarownica która mogła się porozumiewać z borsukami. Nie mów swojej ciotce o tym. Powiedziałaby o tym złemu człowiekowi który wykorzystałby tą informację w przyszłości przeciw Tobie. A teraz idź już zanim ciotka cię znajdzie gadającego z nami. Może kiedyś jeszcze się spotkamy. - Powiedziały obydwa na raz po czym odleciały.

Harry jeszcze chwilę za nimi patrzył aż całkowicie nie znikły mu z oczu. Gdy już miał wracać jego ciotka weszła do ogródka i zapytała czy pomoże jej w przygotowaniu kolacji. Lubił pomagać cioci, szczególnie w kuchni. Petunia widziała to więc czasami się pytała czy jej pomoże. Chłopiec umiał już sam upiec proste ciasto chociaż jeśli chodziło o piekarnik to zawsze wołał kobietę by mu pomogła, bo nie chciał się poparzyć. Kochał ciocie Petunie i absolutnie nic tego nie zmieni!

_______________________________________

Rozdziały powinny być 1 na tydzień (jak na razie mamy aby 3) Będzie to tomarry, Drops na pewno będzie tym złym co nie oznacza że Voldemort jest tym świętym i na pewno Draco nadal będzie dupkiem z większym ego niż majątek jego rodziny

Miłość Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz