7

3 1 0
                                    

Spacerowała po piasku, przyglądając się napływającym falą. Potrzebowała ochłonąć po kłótni z Malikiem. Powód być może dla innych byłby błachy ale dla niej nie. Bez jaj zgody zabrał dziewczynki do kawiarnii. Martwiła się, bała się że je straci. Ponad to po raz kolejny zabrał jej klienta.

- Bellunia! - zawołały pełne radości Lilly i Kaily - co ty tu robisz sama?

- Spaceruję i zbieram myśli

- Oho to oznacza tylko jedno coś musiało się wydarzyć. Dlatego opowiadaj

- Pokłóciłam się z Luke'iem. W sensie ja na niego krzyczałam a on słuchał.

- A w czym był problem?

- Zabrał dziewczynki bez mojej zgody do kawiarnii, nie wiecie jak się o nie martwiłam. A do tego zabrał mi klienta!

- Ojoj, nie martw sie

- Nie martwie to tylko mój wspólnik więc nie mam się o co martwić - powiedziała chyba sama nie wierząc w szczerość swoich słów.

- Czyżby?

- Tak.

- Dobra skończmy już ten temat Kaily - powiedziała Lilly by nie doszło do koBella dawno nie byłyśmy w naszym ulubionym miejscu, myśle że to odpowiednia pora na pójście tam.

- W porządku, choćmy

***

Bella weszła do klubu, przekraczając jego próg zdecydowanym krokiem. Wysokie obcasy jej butów stukały o posadzkę, a jej czarna sukienka podkreślała jej sylwetkę. To była jej pierwsza impreza od dawna. Praca w firmie pochłaniała ją całkowicie, a przez nie wielkie problemy w jej życiu prywatnym potrzebowała chwili przerwy.

Luke nie był osobą, którą spodziewała się tam spotkać. Odkąd się pokłócili nie miała najmniejszej ochoty go zobaczyc. Ale w tłumie ludzi, zauważyła go. Stał przy barze, trzymając w ręce kieliszek whisky. Jego spojrzenie spotkało się z jej, a serca zaczęły bić mocniej.

Nie było to miejsce na rozmowy. Nie miała najmniejszej ochoty go widzieć, ale będąc w towarzystwie przyjaciółek liczyła się z tym, że ją tam zaciągną. Nie pomyliła się. Dziewczyny automatycznie widząc ją idącą w inną stronę, chwyciły za ręce i zaciągnęły w stronę Malika.

- Hejka Luke! - przywitały się, a Bella stała obok ignorując jego spojrzenie.

- cześć dziewczyny - przywitał się, wciąż wpatrując sie w jedną miejsce.

- To co Lilly idziemy potańczyć?

- No ba lecimy!

Bella została przy barze sama w towarzystwie Malika. Serce biło jej coraz mocniej, a oddech był przyśpieszony. Kiedy chciała pójść do toalety, nie mogąc dłużej znieść spojrzenia Luke'a na sobie, on chwycił ją za nadgarstek i powiedział całkowicie pijany.

- Bella.. musimy porozmawiać...

- napewno nie tutaj - powiedziała stanowczo

- w takim razie choćmy na dwór.

Kiedy znaleźli się na dworze, gołe ramiona Belli otulił lekki chłód. Próbowała to ukryć, ale na marne.

- o czym chciałeś porozmawiać?

- zimno ci - powiedział stanowczo

- wydaje ci się, zresztą nie przyszliśmy tu po to żeby o tym rozmawiać. O co chodzi?

- Nie lubię gdy się złościsz, chociaż wtedy jesteś jeszcze piękniejsza. Nie mialem wyjścia i musiałem znowu przejąć twojego klienta

- No właśnie ZNOWU! Jeśli się orientuje to są telefony i można w takich sprawach dzwonić.

- Wiem, ale myślałem, że skoro nasza relacja jest dosc dobra to nie bedzie to problem

- To jesteś w błędzie!

- W porządku.. - powiedział, wracając do budynku.

Bella tańczyła i śmiała się jak jeszcze nigdy. Luke natomiast siedział przy barze i wszystkiemu się bacznie przyglądał.
Jego uwagę przykuł mężczyzna, która ciągle obserwował Belle. Ona natomiast tańczyła i nie zwracała uwagi na osoby, które mogła przypadkiem potrącić.

Wpadła na wysokiego mężczyznę. Ich spojrzenia się spotkały, a Bella poczuła szybkie bicie serca. Trzymał ją ciasno w talii by nie upadła.

Krótko po ich potyczce na parkiecie, zaczęli żywą rozmowę na różne tematy. Alkohol tylko dostarczał więcej odwagi i pewności siebie w poruszaniu wielu kwestii. Luke siedział z boku, nie spuszczając ani na chwilę z nich wzroku.

Nachalność mężczyzny rosła, a Bella stawała się coraz bardziej przytomniejsza. Nie podobały jej się zaloty mężczyzny, którego ręce ciągle wędrowały w stronę jej pośladków. Nie wytrzymując dłużej chciała wstać, lecz facet przyciągnął ją do siebie i nie chciał puścić.

- Co ty odpierdalasz?! - odezwał się głos Luke'a zza ramienia mężczyzny

- Nie twoja sprawa

- Puść ją

- Bo niby co?!

Bella wykorzystała chwilę nieuwagi faceta i mocno uderzyła go w kroczę. Przytuliła się mocno do Luke'a i prosiła o jak najszybsze wyjście. Uczynił to i wsiedli do samochodu. Przez całą drogę powrotną panowała niezręczna cisza. Kiedy znaleźli się przed bramą jej domu, podziękowała mu i wysiadła z samochodu.

***

Niedziela była zawsze dniem istnej sielanki. Tym bardziej dla Belli ten dzień taki był tym razem, bo dziewczynki na najbliższy tydzień pojechały do Birmingham do ciotki.
Postanowiła najpierw porządnie się wyspać, posprzątać, a później zrelaksować się przy ulubionym serialu. Pochłonięta oglądaniem nawet nie zauważyła kiedy za oknem znów było ciemno. Jednakże naszła ją myśl by resztę dnia spędzić go w jakimś towarzystwie, a mowa tu o Maliku.

Bella: Hej Luke, nie miałbyś ochoty wpaść do mnie teraz?

Odpowiedź przyszła niemal od razu.

Luke: Z chęcią. Wezmę ze sobą dobre wino :)

Bella: W takim razie czekam ;)

Po piętnastu minutach w drzwiach pojawił się wyczekiwany gość. Malik nalał im po lampce wina a Bella wygodnie rozsiadła się na kanapie, sącząc trunek.

- Masz całkiem dobry gust do wina Malik

Brunet wstał i przybliżył się do niej na niebezpieczną odległość.

- Nie tylko do wina mam dobry gust.. - wyszeptał do ucha.

| Zakochani W Świetle Księżyca |     [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz