3

15 1 0
                                    

Wychodząc z sali konferencyjnej, emocje Belli całkowicie opadły i była gotowa na szczere przeproszenie Luke'a. Mężczyzna jednak ją ubiegł i w ramach przeprosin za swoje wyrzuty oraz na cześć rozpoczęcia współpracy zaprosił dziewczynę na kolacje.

-Bella! Poczekaj! - dogonił ją Luke

- O co chodzi?

- Chciałbym cię zaprosić na kolacje z okazji podpisania współpracy i w ramach przeprosin za „kradzież" twojego klienta. - powiedział robiąc cudzysłów i uśmiechając się.

- W porządku. W takim razie kiedy i gdzie?

- Dzisiaj o 19 w restauracji. Przyjadę po ciebie.

- Nie trzeba mam własne auto.

- Nie ma mowy. O 18.50 będę czekał pod twoim domem.

-Niech ci będzie - powiedziała nieco niezadowolona z tego faktu.

- To do zobaczenia Bella

- Tak, do zobaczenia.

***

Czas kolacji zbliżał się nie ubłaganie. Isabella równo o 16 wyszła z biura. Chciała odpowiednio się przygotować na spotkanie z Malikiem poza pracą. W swojej szafie miała wiele sukienek, których nie miałam na sobie ani razu. Jej wyborem stała się nieco obcisła, błękitna sukienką sięgająca jej do łydek. Do tego wybrała białe szpilki i białą torebkę. Poprawiła swój makijaż i udała się do kuchni.  Wypiła szklankę wody i ruszyła do łazienki sprawdzić czy dobrze wygląda. Jej poczynania przerwał dźwięk trąbiącego samochodu. Szybko wybiegła z łazienki, wzięła swoją torebkę, ostatni raz przeglądając się w lustrze.
Gdy przekroczyła próg swojego domu zobaczyła dużego czarnego Jeep'a, z którego wyszedł elegancko ubrany Luke. Jego ubiór całkowicie różnił się od tego, który nosił na co dzień w firmie. W szarej marynarce i koszulce polo, która podkreślała jego umięśnione ciało, wyglądał nie co lepiej.

- Cześć Bello - powiedział całując dziewczynę w policzek na powitanie.

- Dobry wieczór - uśmiechnęła się w stronę bruneta. On natomiast podał jej dłoń, by mogła wsiąść do jego samochodu.

-W takim razie jedźmy.

***

- Niezmiernie się cieszę, że mam możliwość współpracy z Panią. Pani Carter - powiedział, gdy siedzieli już przy stole i czekali na swoje dania.

- Ja również Panie Malik. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych problemów. - uśmiechnęła się

- Ze mną? Ależ skąd. Możliwe, że musisz mnie lepiej poznać, ale mamy sporo czasu na to wszystko.

- A skoro mowa o lepszym poznaniu, to co roku nasza firma organizuje wyjazdy integracyjne dla pracowników, które w żadnym stopniu nie są powiązane z pracą, tylko z wypoczynkiem i lepszym poznaniem. A skoro jesteś udziałowcem w tej firmie to ciebie również zapraszam.

- Miło, że o mnie pomyślałaś zastanowię się nad tą propozycją.

- W porządku. Wyjazd jest planowany pod koniec lipca.

- okej

- Wiem, że te pytanie będzie dość nie na miejscu, ale nurtuje mnie ono od dawna. - zapytała, przegrywając tym samym ze swoją ciekawością.

- W porządku. Pytaj o co chcesz - Luke za szybko zdecydował się na te słowa, bo prędko ich pożałował gdy tylko usłyszał pytanie. Spodziewał się całkowicie innego pytania.

- Jak poznałeś moich rodziców i jak namówiłeś ich do sprzedania swoich udziałów w firmie?

- Twoi rodzice dobrze znali się z moim ojcem, kiedy zacząłem u niego pracę, jako wiceprezes firmy dowiedziałem się, że twoi rodzice szukają kupca ich udziałów. Z początku mój ojciec chciał je kupić, ale później zaproponował to mnie. Zgodziłem się. Nicole i Jack wyglądali na nieco niezadowolonych, że muszą oddać swoje prawa do twojej firmy, ale tłumaczyli się tym, że postępują słusznie, robiąc to dla twojego dobra.

- Czyli nie zmusiłeś ich, ani nic z tych rzeczy?

- Ależ oczywiście, że nie - zaśmiał się.

- Rozumiem, ciekawe co mieli na myśli, że robią to dla mojego dobra.

- Nie wiem. Nie pytałem, bo nie było to stosowne, z resztą nie mieszam się w rodzinne problemy. Smacznego

- Smacznego :)

Ich rozmowa trwała bardzo długo. Nawet nie zauważyli kiedy na zegarze wybiła północ.  Dobrze się dogadywali i czuli w swoim towarzystwie. Wiele się o sobie dowiedzieli. Nawet w drodze powrotnej do domu nadal prowadzili żywą rozmowę na jakiś temat.

- Do zobaczenia jutro Luke. - powiedziała wychodząc z samochodu bruneta.

- Do zobaczenia Isabell

Kiedy przekroczyła próg swojego domu od razu udała się do łazienki biorąc szybki prysznic. Ubrana w szlafrok położyła się w łóżku i momentalnie zasnęła. Była wykończona całym dniem, pełnym wielu emocji.

________________________________

W poprzednich rozdziałach wprowadziłam kilka zmian więc proszę o sprawdzenie. Dajcie znać jak podoba wam się książka!

| Zakochani W Świetle Księżyca |     [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz