4

8 1 0
                                    

Przez ostatnie kilka miesięcy relacja Isabelli i Luke'a bardzo się zmieniała. Bywało różnie, ale może właśnie dzięki temu stali się sobie nie co bliżsi. Z początku ciężko było im się przyzwyczaić do tego, że z każdą najdrobniejszą rzeczą w firmie muszą się ze sobą konsultować. Wywoływało to ciągłe kłótnie między nimi.

***

Dzisiaj w firmie Bellę odwiedził starszy brat William z swoimi córkami- Mią i Clare. Po urwanym kontakcie z rodzicami został jej tylko on. Nie był dla niej jedynie bratem, był również najlepszym przyjacielem. Wiedziała, że z każdą sprawą śmiało może zwrócić się właśnie do niego. To on przez połowę jej dzieciństwa ją bronił przed rodzicami i wychował na wspaniałą i pewną siebie kobietę. Gdyby nie on z pewnością teraz byłaby zadufaną w sobie dwudziestopięciolatką.

- Dzień dobry Bello! - usłyszała w drzwiach swojego gabinetu. Akurat razem z Malikiem omawiali umowę jednego z klientów.

- Hej! Cześć zajączki! - przywitała się z niziutką blondynką. Dziewczynki była odzwierciedleniem swojej mamy, natomiast charakter zdecydowanie odziedziczyły po Belli. Dziewczynki zawiesiły się kobiecie na szyji, co powodowało lekki ucisk w kratni. Jak na czterolatki to uścisk miały mocniejszy od potencjalnego dorosłego. - No już, już, bo mnie udusicie i nie będziecie się miały z kim bawić. Teraz dla odmiany przytulcie tak mocno tatusia.

Przez to całe „małe zamieszanie" Bella całkowicie zapomniała, że na fotelu obok nadal siedzi Luke i uważnie się im przygląda.

- Oh Luke, nie przedstawiłam was sobie. Luke to William, mój brat William to Luke, współudziałowiec firmy, o którym ci mówiłam. A ten małe dwa zajączki tutaj to Mia i Clare.

- Miło mi - William podał rękę Malikowi.

- Dzień dobry prosze pana - Mia i Clare przywitały się z wspólnikiem swojej cioci.

- Cześć maluchy - powiedział z lekkim uśmiechem.

Po chwili nastała krępująca cisza i gdyby nie  telefon Williama z pewnością potrwało by to jeszcze o wiele dłużej. Mężczyzna po pierwszych słowach usłyszanych w telefonie od razu ruszył w kierunku drzwi, rzucając tylko kilkoma słowami, nie tłumacząc swojego zachowania.

- Bella proszę zajmij się dziewczynkami - powiedział wybiegając prędko z biura.

-Ale co się - nie było dane jej dokończyć, gdyż mężczyzna dawno już  znajdował się poza jej gabinetem - no to co dzisiaj cały dzień z ciocią co?

-Takk - zadowolone zaczęły wesoło się kręcić wokół siebie.

- Malik zajmij sie firmą, prosze. Musze zająć się dziewczynkami.

- Nie ma problemu

***

Dzień spędzony całkowicie inaczej niż zwykle pokazał Belli jak to dobrze czasem zrobić sobie krótką chwile przerwy od codziennej rutyny. Kochała spędzać czas z swoimi chrześnicami, ale przez ciągły natłok obowiązków nie miała zbytnio czasu by to zrobić. Dlatego też dzisiejszy dzień poświęciła tylko i wyłącznie tym dwóm urwisom.

Nie byłaby sobą gdyby jako najlepsza ciocia nie zabrała dziewczynek tam gdzie chcą chodźby to wiązało się z długą podróżą. Dziś akurat przyszedł czas na taki wyjazd, dziewczynki bowiem wymyśliły sobie zabawę nad morzem.

Niektórym może się wydawać że tak długa podróż z Londynu do Man O War Beach z czteroletnimi dziećmi może być uciążliwa to dla Belli jest to wręcz relaksujące. Tym razem nie wybrały się na wycieczkę same, gdyż Mia i Clare wymarzyły sobie jeszcze jednego towarzysza - Luke'a.

***

Spacery po plaży zawsze sprawiały, że Bella całkowicie zapominała o swoich problemach. Tak też było i tym razem ale zamiast spokoju i sporadycznych krzyków dziewczynek były też przeróżne rozmowy z Luke' m. Te kilka miesięcy naprawdę ich do siebie zbliżyło, ale z każdym dniem dowiadywali się o sobie czegoś całkiem nowego.

- Skąd one biorą tyle energii?

- Dobre pytanie, sama się zastanawiam. Ale w sumie w dzieciństwie też taka byłam

- Też byłaś takim wulkanem energii?

- Dokładnie tak - uśmiechnęła się szeroko na myśl o wspólnych zabawach z Williamem nad morzem.

- Widzę że oczy ci się świecą co oznacza że sobie coś przypomniałaś

- Dobrze mnie poznałeś Malik - zaśmiała się - ale tak to prawda. Przypomniał mi się wspólnie spędzany czas na plaży z Williamem.
Piasek i szum moża sprawia że wszystkie moje troski w mgnieniu oka znikają.

- To prawda morze ma coś takiego w sobie że potrafi uspokoić człowieka nawet w najgorszej dla niego chwili.

________________________________

| Zakochani W Świetle Księżyca |     [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz