Rozdział Trzeci

2.6K 115 18
                                    

Christian

Po ponad dziesięcio godzinnym locie, w końcu możemy zaczerpnąć świeżego powietrza w Nowym Jorku. Wychodzimy z Simonem na płytę lotniska i kierujemy się po odbiór naszych bagaży. Tłok na lotnisku był straszny nawet jak na tą godzine. Była druga piędziesiąt rano a ludzi setki z walizkami albo wpadających w ramiona ukochanego po powrocie do domu. Wyobraziłem sobie tak mnie i Adele wpadającą w me objęcia po długiej podróży. A potem wspólna upojna noc razem w sypialni.

Niestety musiałem wrócić myślami do szarej rzeczywistości i przygotować się na ewentualność, że Adele nie będzie do mnie pałać chęcią. Jeszcze po tym jak wie kim jestem.

Wyszliśmy z lotniska, zaatakował nas huk i zapach spalin. Stąd było widać duże wieżowce i penthous'y ludzi, w tym mojej kruszynki, którą zaraz ujrzę. Spojrzałem za siebie sprawdzić czy Simon tu jest. Zamarłem, gdy zobaczyłem, że go nie ma. Zacząłem się panicznie rozglądać na boki w poszukiwaniu mojego przyjaciela.

Podskoczyłem gdy ktoś zatrąbił z auta. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem Simona siedzącego za kierownicą. Mój strach o niego uleciał a przyszło wkurwienie na tego idiote. Ze zmarszczonymi brwiami, pociągnąłem rączke walizki i ruszyłem ku niemu. Miałem ochote mu wpierdolić jak nigdy wcześniej. Schowałem do bagażnika walizkę i otworzyłem drzwi od strony kierowcy, wsiadając na miejsce i rzucając mu wkurwione spojrzenie. On widząc to zaśmiał się tak głośno, że pewnie całe miasto obudził.

- Czyżby wielki Christian Ross się o mnie bał?- Spytał, dalej się ze mnie śmiejąc.

Nie wytrzymałem i trzepnąłem go w ten głupi łeb.

- Simon, do kurwy, zrobiłem z siebie debila, szukając cię.-Warknąłem,a ten dalej rył.

- To tylko udowodniło, że nie możesz beze mnie żyć.-Puścił mi zalotnie oczko.

Gotowało się we mnie już jak cholera. Chciał grać w taką grę? Proszę bardzo.

- Simonie Moretii, czy ktoś ci kiedyś ujebał kutasa?-Spytałem z cwanym uśmiechem.

- Przyjacielu, gustuje w kobietach, poza tym twoja Adele by mi łeb ujebała.-Udał przerażonego, a tak naprawdę na usta cisnął mu się uśmiech pełen kpiny.

- Dla ciebie specjalnie mogę zmienić orientację.-Posłałem mu buziaka w powietrzu, a ten spoważniał.

Nic już więcej nie powiedział, tylko ruszył prosto do naszego hotelu, blisko penthous'a mojej kruszynki. Całą drogę przebyliśmy w ciszy. Leciało tylko radio, ale też było ściszone.

Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w strone recepcji. Za ladą siedziała młoda blondwłosa kobieta z wypchanymi cyckami i zrobionymi wargami. Gdy nas ujrzała jej wzrok poleciał na mnie. Zaczęła mnie nim pożerać.

Sorry blondi, moja kobieta czeka na mnie.

- Dzień dobry, panom. Witamy w Hotelu La Plaza.-Powiedziała, dalej pożerając mnie wzrokiem

- Dwa pokoje na nazwisko Ross.-Oznajmiłem sucho.

Zaczęła coś wpisywać swoimi długimi tipsami na komputrze, kilka sekund później spojrzała na nas i znów na mnie.

Kobieto daj se na wstrzymanie błagam.

Uśmiechnęła się zalotnie i zatrzepotała rzęsami. Kantem oka zauważyłem, że mój towarzysz powstrzymuje się żeby nie wybuchnąć gromkim śmiechem. Przewracam oczami i patrze na recepcjonistkę, która otwierała usta by coś już powiedzieć.

- Pokoje 456 i 458, piętro 20. Jakby czegoś Pan potrzebował, jestem przy telefonie.-Powiedziała wypychając cycki w moją strone.

Zignorowałem ją i zgarnąłem kartę do swojego pokoju. Przy windach stał już Simon i czekał na mnie. Podszedłem do niego i wspólnie weszliśmy do windy, klikając odpowiednie piętro. Gdy już się na nim znaleźliśmy, oznajmiłem,że za dziesięć minut widzimy się tutaj i idziemy do Adele. Skinął głową i wszedł do pokoju. Ja uczyniłem to samo. Mój pokój ma widok na cały Nowy Jork. Zapiera dech w piersiach. Cały wystrój pokoju jet w klimacie surowym. Wszystko tu jest nowe.

Odłożyłem kartę i telefon na komodzie. Poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic, żeby moja mała Adele się nie wystraszyła. Zrzuciłem z siebie szybko ubrania i wszedłem pod letni strumień. Wymyłem się porządnie i zakręciłem kurek. Owinąłem wokół pasa ręcznik i wyszedłem z łazienki, by wziąć ubrania. Nagle w moim pokoju rozbrzmiało pukanie w drzwi. Lekko ździwiony otworzyłem i to co tam zastałem było dziwne. Blondyna z recepcji w rozpiętej, białej koszulce ukazując swoje piersi bez stanika.

Jak na złość, mój fiut zareagował na ten widok. Ona bez pytania weszła do pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Od razu się na mnie rzuciła, przyciskając swoje sztuczne usta do moich. Oddałem pocałunek i popchnąłem ją w stronę łóżka, na którym wylądowała z chichotem.

- Zerżnę cię szybko i mocno, tak jak na dziwkę przystało.-Powiedziałem ochrypłym głosem.

Podeszłem do niej i zerwałem z niej rajstopy wraz z sukienką i majtkami. Leżała przede mną cała naga. Nie myśląc więcej, zrzuciłem ręcznik i walnąłem nim w kąt. Przysunąłem ją na skraj łóżka, łapiąc jej nogi i oplatając je wokół moich bioder. Weszłem w nią mocno i stanowczo. Poruszałem się w niej tak szybko, że po kilku minutach jej mięśnie zacisnęły się na mnie boleśnie,że sam doszedłem. Opadłem ciałem na nią zmęczony i spocony. Będe musiał się jeszcze raz wykąpać. Gdy już oddychałem spokojnie, podniosłem się z dziewczyny. Zgarnąłem ręcznik i pędem rzuciłem się do łazienki. Po szybkim prysznicu wyszłem z łazienki i zauważyłem dziewczynę siedzącą na łóżku w mojej koszuli. Podeszłem do niej szybko i zerwałem ją z niej. Ona spojrzała na mnie rozkojarzona. Podniosłem ją do pionu i spojrzałem jej w oczy.

- Zabieraj rzeczy i wypierdalaj!-Huknąłem na nią a ona ze strachem zaczęła się ubierać w podarte rzeczy i szybko wyszła.

Usiadłem na łóżku, chowając głowę w dłoniach. Miałem wyrzuty sumienia jak chuj.

Zjebałem...

________________________________
Hejka! Będzie jeszcze jeden rozdział z pov Chrisa, bo nie zmiesciłam więcej w tym rozdziale.

Mam nadzieje, ze się podoba i do zoba!

Ps. Zostawcie gwiazdke!

Stainless love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz