Rozdział Drugi

2.3K 83 15
                                    

Christian

Sześć lat. Sześć jebanych lat jej szukałem. Moja piękna kruszynka mi zwiała. Ale nie wiedziała jednego. Znajdę ją wszędzie, nawet w jebanym piekle. Kilka lat później po jej ucieczce dowiedziałem się, że ma syna. Zabrała ze sobą nasze dziecko. Byłem wkurwiony, rozjebałem gabinet i zabijałem kogo popadnie. Dziś dostałem teczkę z danymi mojej kruszyny.

- Proszę szefie, są tam same ważne dane.-Powiedział a ja go odgoniłem gestem ręki.

Otworzyłem i ujrzałem jej zdjęcie. Zmieniła się. Jej włosy nabrały ciemniejszego koloru. Zrobiła się śliczniejsza, choć nie wiem czy bardziej sie dało.

Spojrzałem niżej i zacząłem czytać jej dane.

ADELE GABBY WINSTON

LAT:24

PRZYJACIÓŁKA:LIZZY HALL

DZIECKO: SYN CHARLES WINSTON

MIEJSCE ZAMIESZKANIA: NOWY JORK, PENTHOUSE.

NUMER TELEFONU: 456 789 237

RODZICE: BRAK

Adele...więc tak ma moja kruszynka na imię. Złożę jej wizytę. Pewnie się ucieszy widząc swojego przyszłego męża. Niech nie myśli, że sobie ją odpuszczę. Urodziła nasze dziecko i jest moja. Zapieczętowała swój los w klubie.

Wziąłem do reki telefon i zadzwoniłem do mojego przyjaciela. Czekałem aż odbierze. Pierwszy sygnał...Drugi sygnał...Trzeci..

- Halo?.-Spytał zachrypniętym głosem.

- Simon pakuj rzeczy i dupe, jedziemy do mojej ukochanej Adele.-Powiedzialem z uśmiechem na ustach na myśl o niej.

- Adele..? Do tej twojej kruszynki z klubu?.- Spytał z rozbawieniem w głosie.

- Tak kurwa do niej.-Zirytowany rozmową z nim oznajmiłem, że za pół godziny widzimy się na lotnisku.

Odłożyłem telefon na biurko i wstałem z fotela z zamiarem pójścia do jeszcze mojej sypialni i spakować ciuchy. Wracając tutaj, wrócę z moją kobietą i synem.

Z moim całym światem.

Po kilku minutach znalazłem się w garderobie i zgarnąłem wielką walizkę. Spakowałem koszulki na krótki rękaw, dresy, garnitur i dużo białych koszul. Wziąłem jeszcze kilka kosmetyków i byłem gotowy.
Zapiąłem ją i postawiłem na kółkach w pionie.

Poszedłem wziąć szybki prysznic. Stałem tak pod wodą z zamkniętymi oczami długie minuty, aż w mojej wyobraźni pojawiła się ona. Moja piękna Adele. Niedługo Adele Ross. Zaciągnę ją przed ołtarz nawet siłą, jak mi kurwa odmówi.

Na myśl o niej mój kutas stanął w pionie. Byłem twardy jak cholera. Reagowałem na tą kobietę nie tak jak chciałem. Jest pociągająca i cała moja.
Próbowałem wyrzucić ją z myśli, ale na marne.

Westchnąłem ciężko i złapałem za trzon fiuta by po chwili ruszać nim góra, dół. Przymknąłem powieki i ciężko sapałem. Wyobraziłem sobie moją kobietę, klęczącą miedzy moimi nogami z kutasem w swoich pełnych, malinowych usteczkach. Nie wytrzymałem za długo i doszedłem  z głośnym jękiem. Trysnąłem sobie,kurwa, na brzuch.

Umyłem się ponownie i wyszedłem spod prysznica z ręcznikiem wokół bioder. Oparłem się rękoma o umywalkę i spuściłem oczy w dół. Chciałem by przy mnie już była. Nękałem jej przyjaciółkę, by mi powiedziała gdzie znajdę ukochaną, ale na marne.
Byłem wkurwiony, że mnie zostawiła. Dowiedziała się kim jestem i ....

Nie dokończyłem myśli, tylko odsunąłem się i spojrzałem w odbicie lustrzane.Ze złości walnąłem pięścią w umywalkę i o mało się nie rozwaliła. Spojrzałem w lustro ciężko dysząc.

Odwróciłem wzrok i zacząłem sie ubierac w koszulę i spodnie garniturowe. Popsikałem się perfumami od lat tymi samymi i ułożyłem włosy. Zartost mam ułożony i nie długi.

Wyszedłem z łazienki i podeszłem po walizke. Chwyciłem rączkę i wyszedłem z pokoju. Zeszłem po schodach, biorąc kluczyki, wsiadłem do auta.

Po piętnastu minutach byłem już na lotnisku. Czekał na mnie już Simon w swoim nienagannym stroju. Podeszłem do niego i przywitaliśmy się przez podacie ręki.

- Jak się czujesz bracie, że zaraz ją zobaczysz?.-Spytał na wstępie.

Jak się czułem? Czułem że mnie rozpierdala z emocji od środka. Jednocześnie się cieszyłem a z drugiej jednak miałem co do tego obawy. Mogła mnie nienawidzić

- Dobrze.-Odpowiedziałem beznamiętnie.

- Stary, zachowujesz się jakbyś miał kija w dupie dziś. Czy ty się kurwa stresujesz?- Zaczął się ze mnie beszczelnie śmiać.

Spojrzałem niego zaczynając kipieć ze złości. Ten człowiek doprowadza mnie czasami do szału. Ale jest ciągle dla mnie jak brat.

- Kurwa, nie boje się i skończ.- Warknąłem na niego i poszłem w strone wejścia na pokład samolotu.

On chyba nie chcąc zostać sam na sam,  ruszył za mną.

Usiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy na start. Gdy wzbijaliśmy się w powietrzę spojrzałem w okno.

Już niedługo kruszynko, będe miał cię obok.

__________________________

Hejka! Mam nadzieję ze sie podoba pov chrisa naszego nieznajomego z klubu.
Jego perspektywa jest podzielona na dwa rozdziały. Na ten i kolejny.
Do zoba!❤️
Ps. Zostawcie gwiazdke!

Stainless love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz