Rozdział Ósmy

2.1K 99 19
                                    

Christian

Gdy Adele zadzwoniła do mnie, wkurwiłem się, że akurat teraz jej się zachciało. Był to jakby to ująć ,,nieodpowiedni czas" na rozmowę, gdyż byłem w klubie i siedziałem w loży, z dziwką między moimi nogami, obciągając mi fiuta.

Przyszłem tu wkurwiony po ostatniej wiadomości mojej kruszynki. Nie chciałem by dawała innym facetom to co będzie niedługo moje. Chciałem się z nią kochać, a nie rżnąć ostro tak jak sześć lat temu w klubie. Chciałem czcić każdy kawałek jej pięknego ciała. Chciałem by mi się oddała w całości i mi zaufała. Pragnąłem tego.

Gdy przed końcem rozmowy powiedziała, że idzie do innego faceta, we mnie wstąpiła furia. Ciężka do określenia furia, w którą wchodziłem, kiedy byłem na maxa wkurwiony. Wtedy mam ochotę komuś odjebać łeb. Natychmiast odepchnąłem ten plastik od siebie i w pośpiechu zacząłem ubierać spodnie.

Z klubu wybiegłem szybko i wsiadłem do swojego na ten moment range rovera. Z piskiem opon ruszyłem z miejsca. Przemierzałem ulice Nowego Jorku jak wariat, pewnie łamiąc zasady ruchu na jezdni. Ale miałem to głęboko w dupie. Gdy zatrzymałem się na sygnalizacji świetlnej, wyciągnąłem komórkę z kieszeni i wystukałem wiadomość do Adele.

Do Kruszynka
Kruszynko, prosiłem cię o to byś mnie nie testowała. Wyrwę flaki temu kutasowi, a ty się przygotuj na ostre lanie tego swojego słodkiego tyłeczka. Jadę do ciebie. Będę za dziesięć minut.

Światło w tym czasie zmieniło barwę, więc w pośpiechu schowałem telefon do kieszeni i wcisnąłem pedał gazu,by odjechać szybko z miejsca.

Po dziesięciu minutach znalazłem się przed wielkim wieżowcem, w którym mieści się penthouse mojej Adele. Wjechałem na podziemny parking i zaparkowałem, oddając jakiemuś gościowi kluczyki do auta.

Podszedłem do windy na którą nie czekałem długo bo już po kilku sekundach się w niej znalazłem od razu klikając odpowiedni przycisk z cyferką.

Jazda windą zajęła mi około dwudziestu sekund. Od razu gdy ta zasygnalizowała mi, że dotarła na odpowiednie piętro, szybko wyszedłem kierując się pod drzwi oznaczone numerem pięćset-sześć.

Myślałem, że drzwi były zakluczone, więc sięgnąłem ręką do tylniej kieszeni w by wyciągnąć pęk kluczy.

Włożyłem je do zamka a drzwi ustąpiły niemal odrazu. Bez wachania schowałem klucze do kieszeni i po cichu weszłem do mieszkania oświetlanego przez dużą panoramę miasta i kilka świateł.

Minąłem ścianę i gdy myślałem, że znajdę ją w pokoju, mój wzrok poleciał na postać stojącą tyłem do blatu, kryjącą twarz w dłoniach.

Uśmiechnąłem się cwanie pod nosem i podeszłem do niech tak cicho jak się dało.

Byłem tak blisko niej, że nasze ciała się prawie ze sobą stykały.

Ona chyba wyczuła moją obecność, bo zauważyłem że się spięła.

Pokręciłem głową ze śmiechu i zbliżyłem głowę do jej ucha. Mój oddech je owiał na co dziewczynę przeszedł dreszcz.

- Przygotuj się, kruszynko. Będziemy we Włoszech to się tobą zajmę, skarbie.-Szepnąłem tak cicho, żeby nikt nie usłyszał.

Jej ręce opadły wzdłuż ciała a ona podniosła głowę i spotkała się z moim spojrzeniem. Jej policzki były lekko zarumienione.

Stainless love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz