Rozdział 2

144 7 4
                                    

Jeden dzień później :
(6 grudnia 2024 roku)
Pov: Inez
Otworzyłam powolnie powieki i spojrzałam na telefon. Była dokładnie 6.45. Próbowałam się jeszcze położyć, ale nie mogłam zasnąć, nie mogąc się doczekać dzisiejszego mikołajkowego kiermaszu niedaleko bloku, w którym mieliśmy mieszkanie. Przesunęłam się na drugi bok, chcąc zobaczyć czy chłopak śpi. Ku mojemu zdziwieniu, Janek nie spał, a przeglądał coś na telefonie. Przysunęłam się do niego, by zobaczyć co robi na komórce.
-Co tam robisz? - spytałam, uśmiechając się.
- Nic takiego, wstawiam chyba 5 post z Londynu? Dużo tych zdjęć i filmów.- odpowiedział, zachrypniętym jeszcze głosem.
-Nic takiego? Spotkałeś najpopularniejszych artystów i mogłeś nagrać z nimi piosenki! - powiedziałam, wskazując palcem na jego zdjęcie z wszystkimi artystami, których spotkał.
- No tak - uśmiechnął się, przeczesując włosy dłonią - było fajnie.
- Właśnie, a teraz chodź. Może spacer? - spytałam, patrząc za okno. Śniegu było jeszcze więcej niż ostatnio, tak, że samochody ledwo jeździły po drogach.
-Pewnie - odparł, podnosząc się z łóżka. Widząc to, zadowolona pobiegłam schodami na dół.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
30 minut później :
Po zjedzeniu śniadania i przebraniu się w cieplejsze ubrania, w końcu wyszliśmy na zewnątrz. Niebo dopiero robiło się jasne, więc wciąż było trochę ciemno, ale nie przeszkadzało nam to. Szliśmy powoli po otulonych w śnie ulicach Warszawy, trzymając się za ręce a śnieg padał prosto na nas. Po dziesięciu minutach doszliśmy prawie do naszego parku, gdy usłyszeliśmy cichy hałas. Oboje odwróciliśmy się za siebie, skąd dobiegał dźwięk. Naszym oczom ukazała się średniej wielkości cukiernia o nazwie,, wypiekane dla par" a tuż pod nazwą dopisek,, Jann i jego dziewczyna tu kupowali " i wtedy już wiedzieliśmy. Wiedzieliśmy czyja to cukiernia. Pobiegliśmy w jej kierunku, prawie się przewracając.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️

Kilka godzin później :
Pov: Jann
Właśnie szykowaliśmy się na mikołajkowy kiermasz niedaleko naszego mieszkania. Nasz poranny spacer zakończył się siedzeniem w kawiarni chłopaka, u którego rok temu kupowaliśmy cynamonki. Muszę przyznać, zrobił duży progres, a oferta była bardzo rozbudowana a receptury zmienione,jednak w naszych cynamonkach nic nie zmienił.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Razem z Inezią zdecydowaliśmy, że założymy świąteczne swetry, które robiła mama brunetki. Nawet mi się spodobały i chętnie założyłem na siebie zielony sweter z reniferem. Po kilkunastu minutach wyszliśmy z bloku. Stwierdziliśmy, że pójdziemy tam na pieszo, bo mieliśmy tam dokładnie 20 minut. Szliśmy spokojnie a muzykę z kiermaszu było słuchać aż z daleka. Drzewa zgubiły liście a śnieg nieustannie padał. Kiedy usłyszałem początek mojej piosenki świątecznej, którą nagrałem w Londynie w collabie z Melanie Martinez i Laną del Rey, przysunąłem Inez do siebie i pocałowałem.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
15 minut później :
Dotarliśmy na miejsce. Nie ukrywam, było strasznie klimatycznie. Rozstawione było kilka namiotów z najróżniejszymi rzeczami : miodami, świecami, pluszakami a nawet jeden z książkami. Pomiędzy były stoliki z siedzeniami mokrymi od śniegu, a ludzie chodzili, oglądając i kupując różne rzeczy. Z głośnika grały różne świąteczne piosenki, jedna po drugiej. Ledwo zdążyłem się rozejrzeć a Inez już pociągnęła mnie w stronę stoisk z książkami i z świeczkami. Kupiliśmy dwie świeczki i kilka książek i wspólnie stwierdziliśmy, że trzeba znaleźć coś do jedzenia. I tak oto w nasze oczy wpadł namiot z jedzeniem i gorąca czekoladą lub kawą, znajdujący się naprzeciwko nas. Podeszliśmy do stoiska, kupując tam pierogi i dwie gorące czekolady. W środku można było też usiąść, więc z tego skorzystaliśmy.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Pov: Inez
Jedliśmy pierogi, popijając je gorąca czekoladą, gdy podeszła do nas jakaś dziewczyna :
-Hej, mogłabym z wami zdjęcie? - zapytała cicho.
- Pewnie - odpowiedział Janek, a ja potwierdziłam jego wypowiedź. Wstaliśmy od stolika, stając obok niej. Nastolatka zrobiła zdjęcie i odeszła, dziękując. Ledwo zdążyliśmy usiąść a przyszedł do nas jakiś mężczyzna:
-Jann?- spytał, uśmiechając się do Janka.
-Tak, o co chodzi? - chłopak odpowiedział pytaniem.
-Może coś zaśpiewasz? Oczywiście jeśli chcesz, nikogo nie zmuszamy. - zaproponował.
-Pewnie - blondyn uśmiechnął się i wstał od stolika, a ja zaraz za nim. Gdy po trzech minutach znaleźliśmy się w miejscu w którym Janek miał grać, otrzymał on mikrofon na statywie oraz gitarę i krzesło, które było czyste bo mini koncert odbywał się w namiocie. Chłopak zajął miejsce na krześle a ja opadłam na pufę obok niego. Siedzieliśmy tak kilkanaście minut, czekając aż ludzie kupią bilety, które nie były dość drogie. Kiedy w końcu bilety się skończyły a namiot wypełniła spora grupa osób, Blondyn zaczął śpiewać, przez większość czasu patrząc w moją stronę. Zaśpiewał,, obsession ", ,, eren" oraz świąteczną piosenkę jego, Melanie Martinez i Lany del Rey, śpiewając też linijki artystek. Jednak gdy już wstawał, ja zabrałam głos :
-Kto chce, żeby Janek zaśpiewał,, last christmas " podnosi rękę! - krzyknęłam, unosząc dłoń. Pomieszczenie wypełniło się rękami uniesionymi w górze a chłopak zrezygnowany odparł :
-Tylko jeśli zaśpiewasz ze mną. - powiedział, patrząc na mnie.
-Okej. - odpowiedziałam, uśmiechając się. Nie umiałam zbytnio śpiewać, ale nie przeszkadzało mi to. Poprosiliśmy o drugie krzesło dla mnie i kiedy na nim usiadłam, zaczęliśmy śpiewać. Przez cały utwór utrzymywaliśny kontakt wzrokowy, a Janek uśmiechał się, gdy śpiewałam swoje linijki. Publiczność śpiewała z nami, machając telefonami z włączonymi latarkami, a z stoiska naprzeciwko było czuć świeżo upieczone pierniczki. Było cudownie.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Pov: Jann
Gdy mój niespodziewany koncert się zakończył, czułem się fantastycznie. Czułem, że wyszło świetnie. Nie tylko publiczność się dobrze bawiła.
Jeszcze kilka minut po tym jak ludzie opuścili namiot rozmawialiśmy z ludźmi od tego koncertu, po czym wyszliśmy na zewnątrz.
-Czujesz? - spytała mnie brunetka.
-Taak. - celowo przeciągnąłem słowo i złapałem dziewczynę ze rękę, ciągnąć ją w kierunku stoiska z piernikami. Kupiliśmy dwa, duże pierniki i delektowaliśmy się nimi, spacerując po kiermaszu. Świąteczne piosenki dalej grały, idealnie wpasowując się w klimat. W powietrzu unosił się zapach pierników, cynamonu i gorącej czekolady a dzieciaki tańczyły do utworów. Śnieg na szczęście przestał padać, bo gdyby tego nie zrobił problemy na drogach byłyby jeszcze gorsze. Ledwo o tym pomyślałem a śnieg powrócił, padając prosto na mnie i Inez. Zaczęliśmy się głośno śmiać, prawie wypuszczając końcówki pierników na ziemię. Popatrzyliśmy w górę, gdzie spotkała nas..jemioła, wisząca tuż nad naszymi głowami, trzymana przez dwie janniary, śmiejące się. Popatrzyliśmy na nie zdziwieni, po czym zaczęliśmy się całować.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️ ❄️
1048 słów!
Kolejny rozdział!
dziękuję za pozytywny odbiór 2 części przygód naszych bohaterów!
Książka ta jest 12 w hasztagu winter z 462 opowiadań 😭❤️
Widzimy się niedługo w kolejnym rozdziale, a na razie możecie życzyć mi powodzenia, bo jutro mam sprawdzian z polskiego i kartkówkę z matmy 😭
Do zobaczenia niedługo!
Ps. Jeśli chcielibyście zobaczyć jakieś tiktoki o moich książkach, na koncie janns.new.closet na tt mam trochę filmów o tej tematyce! (zapraszam do obserwacji tego konta)
💋

This winter I returned to you - jann ff(this autumn night 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz