Rozdział 13

63 5 0
                                    

Dwa dni później - 2 stycznia 2025 roku♡

Pov : Inez
Siedziałam przy otwartym oknie w salonie, podpisując się na naszych zaproszeniach na ślub, ponieważ Janek już to zrobił, a wspomniane wydarzenie miało się odbyć już niedługo. Chłodne powietrze co chwila rozwiewało mi włosy we wszystkie strony, uniemożliwiając estetyczny podpis tuż obok tego napisanego przez mojego narzeczonego. Odłożyłam w pewnym momencie podpisywaną wtedy sztukę, by wziąć łyk kawy latte, gdy zza drzwi wejściowych wyłoniła się sylwetka nikogo innego niż lokowatego blondyna, trzymającego rękę za plecami.
-Wróciłem! - oznajmił, odkładając czarne converse'y przy ścianie.
- Hej, co tam trzymasz? - spytałam z łatwą do wyczucia nutą ciekawości w głosie.
- Aaa, to coś dla ciebie. - powiedział, wyciągając zza pleców ogromny bukiet różowych i białych róż. Podeszłam do chłopaka, by je od niego wziąć i wstawić do wazonu.
-Dziękuję, jesteś najlepszy. - powiedziałam, obejmując go. Janek uśmiechnął się, oddając uścisk.
Kilka minut później :
Przed powrotem do podpisywania, postanowiłam zająć się bukietem. Nalałam wody do wazonu i już miałam zamoczyć kwiaty w wodzie, gdy spostrzegłam mały liścik schowany za różową kokardą trzymającą wszystkie rośliny razem. Zaintrygowana odkryciem, wyjęłam go i usiadłam na krześle. Powoli i delikatnie rozwinęłam zawiniątko napisane na małej, żółtej karteczce samoprzylepnej. Kiedy liścik był już w pełni rozwinięty, zaczęłam wczytywać się w jego zawartość. Był to tekst napisany oczywiście przez Janka:
Droga Inez,
Nie wiadomo, co zrządzi nam los,
Może być tak, że rozwieje nas daleko,
Lecz wiedz, że nie mogę doczekać się,
Dnia ślubu naszego..
A pod spodem umieszczony był krótki dopisek, po którego przeczytaniu wybuchnęłam śmiechem, chociaż miałam łzy wzruszenia w oczach :
poeta ze mnie, co nie?
Mój narzeczony przyszedł do salonu, w którym się znajdowałam, a ja wtuliłam się w niego, nie mogąc powstrzymać wzruszenia..
❄️ ❄️ ❄️ ❄️
Kilka godzin później :
Pov : Jann
W radiu grała właśnie piosenka,, black beauty" od Lany del Rey, kiedy jechaliśmy po pierwszą osobę na naszej liście zaproszonych. Wymyśleliśmy, że zgarniemy osoby, które zapraszamy w jedno miejsce i tam ogłosimy im, o co chodzi i rozdamy zaproszenia. Pierwszą osobą, którą mieliśmy odwiedzić był mój znajomy, Julek.
Kilka, lub kilkanaście minut później :
-Hej! - oboje przywitaliśmy się z chłopakiem, gdy ten otworzył nam drzwi od swojego mieszkania.
-Hej, co tu robicie tak bez zapowiedzi? - spytał zdziwiony.
-Dowiesz się..potem.- zacząłem tajemniczo - Wsiadaj do auta i jedź pod nasz blok. Musimy jeszcze pojechać po resztę osób i do ciebie przyjedziemy. - skończyłem objaśniać swojemu przyjacielowi pomysł.
-Okej! - krzyknął chłopak, który już po kilku minutach wyszedł z mieszkania, kierując się do swojego samochodu. Uśmiechnąłem się delikatnie i złapałem Inezię za rękę wychodząc z bloku, w którym mieszkał Julek.
Godzinę później :
Po odesłaniu każdej odwiedzonej osoby pod blok, w którym mieszkaliśmy, sami tam przybyliśmy. Już z daleka było widać większość naszych znajomych oraz rodziców, czekających na nasz powrót na zimnie.
Ostrożnie zaparkowałem samochód, po czym z niego wyszedłem i okrążyłem go od tyłu, aby otworzyć mojej narzeczonej drzwi. Prawie w tym samym momencie z tylnych siedzień zniknęli Tomek, Emily oraz Marta. Zabraliśmy ich, by aż tak nie zajmować miejsca autami.
Całą piątką ruszyliśmy chodnikiem do reszty osób. Przywitaliśmy się z nimi, po czym razem z Inez otworzyliśmy im drzwi do klatki schodowej. Kilka minut później wszyscy na raz dosłownie wparowali do naszego mieszkania, a nasz kot aż podskoczył słysząc wywołany przez nas wszystkich hałas. Paweł i Piotrek od razu rzucili się na przygotowane wcześniej przekąski, głównie na fontannę z czekoladą z ustawionymi obok niej truskawkami. Wraz z moją narzeczoną zaśmialiśmy się na ten widok, a zaraz po nas zrobiła to reszta zaproszonych.
❄️ ❄️ ❄️
Około pół godziny później :
Pov :Inez
Po krótkich rozmowach i pokazaniu wyglądu naszego mieszkania zaproszonym, nadszedł czas by objaśnić im, po co ich tu wszystkich zgromadziliśmy. Razem z Jankiem stanęliśmy na środku, zaczynając:
- Przyszedł czas, by przekazać wam, po co was tu wszystkich zebraliśmy. - powiedział chłopak. Złapałam go za dłoń, patrząc zestresowana na moich rodziców, siedzących obok mojej przyjaciółki Emily.
-Jak oczywiście wiecie, mnie i Janka połączyła wyjątkowa więź, która trwa już ponad rok. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- I właśnie dlatego chcielibyśmy zaprosić was wszystkich..na nasz ślub! - wykrzyknęliśmy, a z sufitu zaczęło spadać na nas konfetti które wcześniej przygotowałam, oczywiście z pomocą Blondyna.
Przez pierwsze kilka minut wszyscy dalej siedzieli, zdziwieni i zszokowani tym, co usłyszeli. To Emily jako pierwsza wstała z krzesła. Podbiegła do nas, obejmując mnie.
- Gratulacje! Zgłaszam się jako druhna. - powiedziała, uśmiechając się delikatnie, lecz był to bardzo szczery uśmiech dumnej przyjaciółki, na której można polegać. Kiedy pół japonka wróciła na swoje miejsce, w jej poprzedni ślad poszła reszta gości i wszyscy po kolei podchodzili do nas z gratulacjami i potwierdzeniem przyjścia, nawet, jeśli ślub miałby się wydarzyć, gdy nie byliby w okolicy. Na samym końcu kolejki stali rodzice moi i Janka.
-Moja córeczka. - powiedziała moja mama ze łzami wzruszenia w oczach, przytulając mnie, a tuż po niej zrobił to mój tata.
-Piękną dziewczynę sobie wybrałeś, plus wygląda na bardzo uprzejmą i dobrą. - usłyszałam od Pani Rozmanowskiej, rozmawiającej z moim chłopakiem.
-Mamo. - odpowiedział jej, zawstydzony.
- Nic się nie stało, napewno będzie Pani wspaniałą teściową. - wtrąciłam się do ich rozmowy, kładąc dłoń na ramieniu Jasia. Słysząc moje słowa, mama blondyna objęła mnie ucieszona.
❄️ ❄️ ❄️ ❄️ ❄️ ❄️
Około dwie godziny później :
Pov: Jann
Siedziałem na kanapie, odpoczywając po wizycie gości, gdy usłyszałem głos brunetki, siedzącej obok mnie.
-Ej, Janek? - zaczęła pytaniem.
- Tak? O co chodzi? - odpowiedziałem, odkładając smartfona, na którego ekranie cały czas pojawiał się dymek czatu z messengera z mojej konwersacji z Pawłem, który co chwila wysyłał mi weselne emotki i zdjęcia.
- Pamiętasz jak mówiłeś, że masz przepis na nasze ulubione cynamonki? - dodała dziewczyna.
-Tak, pamiętam, a co? - chwyciłem telefon, by odpisać mojemu przyjacielowi, by łaskawie przestał.
- Myślałam, że fajnie byłoby zrobić je dzisiaj! - wykrzyknęła. - Co ty na to?
-Pewnie! Czekaj, muszę tylko iść po ten przepis.
❄️
Ruszyłem schodami na górę i już zaledwie kilka minut później wróciłem na dół z lekko pogniecioną kartką w dłoni.
-Oto jest. - powiedziałem, kładąc przedmiot na blat kuchenny. - Tylko problem jest jeden, nie wiemy czy mamy wszystkie potrzebne nam składniki.
-Czekaj..-odparła - Kurde..brakuje nam cynamonu.
-W takim razie, chodź do sklepu! - krzyknąłem, ciągnąc Inez do przedpokoju.
Po jakimś czasie wygrzebaliśmy się z bloku. Szliśmy śliskim chodnikiem, rozmawiając i śmiejąc się na tle ciemnego już nieba, z którego padał delikatny śnieg - a raczej były to śnieżynki, bo do formy śniegu było im dalej niż bliżej.
Nagle usłyszałem chuk. Okazało się, że to Inezia wywróciła się na śliskiej powierzchni.
-Nic Ci się nie stało? - zapytałem, od razu przy niej kucając.
-Nie, dzięki, że się tak o mnie troszczysz. - odpowiedziała, wtulając się w materiał mojej kurtki, co spowodowało, że po chwili ja również leżałem na chodniku, a nasz śmiech był tak donośny, że z pewnością można było usłyszeć go tamtego wieczoru w całej Warszawie.
💕 ❄️

1119 słów!
Powoli zbliżamy się do końca historii Janka i Inez..mianowicie jeszcze tylko 2 rozdziały, a dziś lub jutro wezmę się za rozdział 14👀
Lecz spokojnie, to nie będzie moja ostatnia książka..
Jak wam się podobało? Napiszcie w komentarzach, prosiłabym też o gwiazdkę, jeśli to nie problem 💗Widzimy się w następnych rozdziałach!! Paaa!

This winter I returned to you - jann ff(this autumn night 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz