Rozdział 25

970 84 23
                                    

-Bo on nie dostał jeszcze nigdy rui...

-...Co oznacza, że nie może zajść w ciążę, i tym samym urodzić.

Słuchałem w otępieniu rozmowy, toczącej się za zakrętem, w salonie. Oczy miałem szeroko otwarte, tak samo jak buzię. Ledwo stałem na nogach, po każdym słowie coraz cięzej było mi utrzymać równowagę.

-To przez chorobę?-Zapytał spokojnie książę, choć jego feromony były nie mniej intensywne niż zwyke. Idealnie czułem je w miejscu, w którym stałem, choć i tak roznosiły się po całym zamku. Zwalały z nóg.

Powiedzieli mu...

-Nie. Nie wykryto u niego żadnych wad genetycznych, ani tym bardziej chorób.

-Chyba jeszcze po prostu jego organizm nie jest gotowy na ruję.-Dokończyła matka.

-Rozumiem.

-To nie tak, że Izuku musi zajść w ciążę w noc poślubną?-Zapytał niepewnie ojciec.

-Musi.

Poczułem uderzenie tam gwałtowne, że ledwo utrzymałem równowagę. Byłem słaby, choć i tak ta wymiana zdań była odczuwana przeze mnie tak, jakby ktoś naprawdę uderzał mnie w twarz.

-Ale bez rui omega nie może zajść w ciążę...

Oni chyba nie chcą...

-Cóż, dobrze, że mi o tym mówicie. Akurat zdąrzę sprowadzić z północy leki wywołujące ruję.-Powiedział Shoto, a ja poczułem uderzenie w brzuch, które odebrało mi oddech.

Nie, nie, nie...

-Takie istnieją?

To nie może być prawda...

-Tak. Są bardzo silne, w związku z tym cholernie drogie, więc nawet się o nich nie mówi. Powstały głównie z myślą o takich jak Izuku, choć i tak mało żyje takich omeg. Jeszcze dzisiaj je zamówię, a idealnie dostarczą je za pięć dni.-Oznajmił Todoroki, a mnie ktoś zadał uderzenie w plecy.

Nie było dla mnie żadnej nadzieji

Zajdę w ciążę.

🍂

Każdy dzień był dla mnie koszmarem. Każda godzina, sekunda.

Gdy szedłem spać, śniły mi się tak samo obrzydliwe rzeczy, które działy się w ciągu dnia. Nie było odpoczynku. Budziłem się ze zduszonym okrzykiem, zasypiałem wykończony, cały w łzach, krwi, spermie. Myślałem, że nie wytrzymam. A mój koszmar miał zacząć się dopiero po ślubie. Wiedziałem, że Shoto wyrządzi mi takie piekło, że będę błagać go o to, by mnie zabił. Byłem pewien, że tego nie zrobi.

Ostatnie przymiarki. Moja długa czarna suknia ślubna ciągnęła się za mną po ziemi. Materiał był cienki, myślałem, że zamarzam. Każda moja kończyna. Gorset miałem związywany tak mocno, że ledwo oddychałem. Każdy wdech był dla mnie jak tysiąc uderzeń w plecy. Każdy wydech, jak tysiąc klapsów. Gdy go zdejmowałem, mój cały brzuch był wręcz fioletowy. Bolał. Szczypał. Piekł. Nic nowego. Chciałem umrzeć. Nie widziałem już żadnej nadzieji. Bo takiej nie było. Moja dusza umrze doszczętnie w dzień ślubu. Wtedy, gdy Todoroki mnie oznaczy. Nie zostanie po mnie nic.

Rodzice przyglądali się wszystkiemu z zachwyceniem. Szeptali coś gorączkowo między sobą, i uśmiechali  się szeroko. Tego właśnie chcieci. Chcieli, by jakiś bogaty alfa mnie zechciał, żebym go poślubił. I tego właśnie dostali.

A ja zajdę w ciążę.

W noc poślubną.

Nie mieściło mi się to w głowie.

• 𝑭𝒊𝒏𝒅 𝑴𝒆 • bakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz