*Tymczasem w bazie*
Pov. Wiktor
Wróciliśmy z lotniska do bazy, przebraliśmy się i rozmawialiśmy, czekaliśmy na wiadomości od Britney Zdzisia, a ja najbardziej od Benia, czekaliśmy dość długo, aż w końcu z nudów Martyna włączyła wiadomości
-Zostaliśmy poinformowani że jeden z samolotów Lini lotniczych LOT został uszkodzony, samolot nagle zaczął spadać, pasażerowie zostali ewakułowani, lecz zagineła szóstka pasażerów, właśnie łączymy się z reporterem Mariuszem Kowalskim by nam objaśnił sprawę- Rzekła reporterka.
Mnie, Martynę, Piotra, Nowego, Kubę i Basię, czyli tych co byli w bazie zaciekawiło, odrazu wymieniliśmy się spojrzeniami i znowu nasze oczy patrzyły na telewizor-Mariusz jesteś?- Rzekła reporterka, po chwili obraz sie zmienił na hotel w jakimś innym kraju, a na głównym planie był prawdopodobnie ten Marek z jakąś kobietą, po stroju wywnioskowałem że to była Stewardessa
-Witam dzień dobry, reporter Mariusz Kowalski, jestem tu wraz z jedną se Stewardess, proszę powiedziec, jaka jest sytuacja?- Zapytał telewizyjny reporter do zmęczonej i smutnej Stewardessy
-Sytacja jest ciężka, czekamy tu na pomoc, i jest problem że zagineła trójka pasażerów, wczesniej myśleliśmy że szóstka, ale dostaliśmy informacje że tr9jka z nich nie żyje, a zaginieni to są, Pan Zdzisław Tarapata, Pani Julia Kowalczyk, i Pan Beniamin Vick- Odpowiedziała Stewardessa
-Nie... Nie to nie możliwe... - Mówiłem sobie -Nie... Mój brat nie mógł zaginąć... Nie mógł... Nie mógł..- Powtarzałem pod nosem, nie docierały do mnie informacje innych.. Mój brat znowu zagniął...
-Wiktor..- Rzekł Piotrek po czym spojrzałem na niego
-Wiktor będzie dobrze, Britney i Zdzisiu go pewnie pilnują- Uspokoił mnie Piotrek.. Ale co jeśli...-Piotrek ty nie wiesz jak to jest gdy twój brat który zaginął moze być... Nawet w Brazyli? Albo w Australii? Lub w Afryce? Albo na jakiejś wyspie?- Zasypałem go pytaniami, on odwrócił wzrok, po chwili Martyna poszła do gabinetu swojego, Nowy Kuba i Basia zaczeli szukać czegoś w internecie, ja wstałem i bez słowa wyszedłem na dwór, wziąłem telefon i zadzwoniłem do Patryka Kozłowskiego, miałem nadzieje że chociasz on da rade pomóc..
-Cześć Wiktor, co sie stało?- Zapytał przez telefon Patryk, wziąłem wdech, i wydech by sie udpokoić
-CześĆ Patryk.. Masz czas?..- Zaptałem go, on westchnął
-Tak mam, a jaki jest problem?- Zapytał przez słuchawkę, wyjaśniłem mu na czym polega problem, martwiłem się że Benio jest już martwy... Ze leży gdzieś... Na dnie oceanu... Ale starałem się nie wieżyć w to.. Chociasz było to prawdopodobne...
Pov. Benio
Gdy się ocknąłem, i otworzyłem oczy zauwarzyłem że leżę na piasku, rozejrzałem się, nikogo wokół mnie nie było, wstałem popatrzyłem w morze, po chwili odwrócilem się i ślady po ognisku, i dwa szałasy podobne do tych namiotów indian, w jednym leżała Britney, a w drugim spał Zdzisiu, wstałem i podszedłem do szałasu Julki
-Julka?- Powiedziałem, ona na mnie spojrzała i odrazu przytuliła, zauwarzyłem na policzkach łzy szczęścia
-Tak się ciesze że żyjesz..!- Powiedziała Julka, popatrzyłem na nią i dałem jej causa
-Co sie stało?- Zapytałem dziewczyny, ona się lekko uśmiechneła i wskazała mi na ponton
-Twój spadochron był dziurawy.. Miałeś szczęście że w twoim plecaku był ponton... Inaczej by ciebie tu nie było- Powiedziała Julka, starałem się zrozumieć to co powiedziała Julka ale logiki w tym troche było, ale w części z pontonem nie było, ale ponton tam był, więc musiała muwic prawdę... -Przypłyneliśmy tu... Bo to był najbliższy ląd na morzu, z resztą, innego tu nie było- Dodała Britney
-Czyli... Wsykoczyliśmy z samolotu bo cos sie stało z śilnikiem, ja miałem dziurawy spadochron i spadłem do wody a jako że w plecaku miałem ponton to on się otworzył i mnie uratował tak?- Zapytałem upewniejąc się, Britney przytakneła, był piękny zachód słońca, więc z Britney usiedliśmy na kamieniach przy jakimś drzewie, patrzyliśmy na morze i trzymaliśmy się za ręce
-Mam nadzieję że ktoś się zorientował że nas nie ma... I nas szukają..- Rzekła Julka, ja ją przytuliłem, dałem buziaka w policzek
-Napewno... Jak nie ci z samolotu to pewnie ktoś z bazy... Bo sie nie odzywamy..- Zapewniłem Britney, chociasz sam nie wiedziałem czy to prawda... Ona mnie też przytuliła, siedzieliśmy tak chwilę
-Choć spać Julka.. Jutro pójdziemy szukać kogokolwiek tutaj... - Powiedziałem do Britney
-Benio.. A jak nikogo tu nie znajdziemy?..- Zapytała smutna Britney, złapałem ręke Britney
-Będziemy szukać długo, a jak będzie trzeba nawet zbudujemy tratwę by znaleść jakiekolwiek inne osoby, obiecuję, że zrobię wszystko, by wrócić do domu... - Obiecałem Britney, ona mnie przytulia i dala całusa, oboje poszliśmy i położyliśmy się na pisaku, i momętalnie usneliśmy.
Gdy spałem, w moim śnie było to coś... W stylu koszmaru, bo śniło mi się, że ja i Wiktor nie byliśmy zgodni, nie poznałem Britney, nikt... Dosłownie nikt mnie nie lubiał... Byłem sam... Sam spędzałem czas... Gdy po chwili w śnie upadłem na ziemie, nie mogłem oddychać... Wybrałem w telefonie numer do Wiktora.. On odebrał... Chciałem mu powiedzieć co sie dzieje, ale on powiedział bym nie zawracał mu głowy i się rozłączył...
Odrazu po tym się obudziłem, była noc, ciemna noc, usiadłem i wstalem, Britney i Zdziś spali, ja poszedłem w las, musiałem się przejść... Znalazłem tam drzewo, na które łatwo się wchodzi, wszedłem na nie, na samą górę, z tego drzewa był nawet ładny widok, były tam ptaki, wpadłem na głupi pomysł, ale nawet mądry, wziąłem z kluczy brelok z moim i Wiktora zdięciem, wziąłem delikatnie ptaka, on nie uciekał założyłem na łapkę ten brelok, I szepnąłem ,,Zanieś go do Wiktora Banacha z leśnej góry" po chwili ptak poleciał, wiedziałem że to się nie uda, ale przynajmniej miałem jeszcze jeden brelok, ale z innym zdięciem, z moich chyba 16 urodzin... Patrzyłem na tego ptaka który leci przed siebie z brelokiem w łapce, wtedy zdałem sobie też sprawę, jaki nas świat jest ogromny.. Ile może być innych wysp na których tkwią rozbitkowie... Ile może być nie odkrytych miejsc... Po chwili zszedłem z drzewa i wróciłem do tymczasowego obozu, położyłem się obok Julki i próbowałem usnąć.. po chwili usnąłem*Następnego dnia*
Pov. Wiktor
Byłem w domu gdy nagle usłyszałem jak coś stuka w szybę od okna, podszedłem i zobaczyłem ptaka walącego w szybę, otworzyłem okno, I ptak usiadł na parapet zostawiając... Brelok Benia? Z kąd on to cholera ma?
-Z kąd ty to masz..- Rzekłem po czym zabrałem,wziąłem jakąś kartkę i napisałem: Benio, jak to ty odpisz dając znak życia. Wiktor; zwinąłem kartkę po czym dałem ją temu ptakowi, on wziął ją w dziubek szepnąłem do ptaka: Zanieś ja Beniowi, zaginionemu; po czym ptak odleciał, zamknąłem okno, I patrzyłem chwilę przez niego
-Cześć Tato, co się stało?- Zapytał głos Czarka, odwróciłem się do niego po czym westchnąłem
-O Benia się martwię..- Powiedziałem, Czarek podszedł do mnie bliżej, zauwarzył brelok i go wziął do ręki
-To brelok Benia, z kąd go masz?- Zapytał oddając mi go, na breloku widniało zdięcie moje i Benia zrobione nie dawno, miałem taki sam przy swoim kluczach
-Ptak przyniósł- Powiedziałem, początkowo mi nie wieżył, ale po chwili zdał sobie sprawę że mówię prawdę, no nic, zrobiliśmy śniadanie, Anki nie było ponieważ miała dyżur. Zastanawiałem się... Gdzie może być Benio... Policja szuka go, Britney I Zdzisia już drugi dzień.. dalej bez śladu...
🤍Hejka!!! Podobał się rozdział? Mam nadzieję że tak!! Wyczekujcie cierpliwie moji drodzy!!! Życzę wam miłych Mikołajek i dobrych prezentów na buta!!! 🤍
CZYTASZ
Wszystko może się spełnić, nawet drobne życzenie...💘 || Na sygnale
FantasíaNowe kłopoty Benia, wiek nie ma znaczenia, miłość nie ma granic, to bedzie książka o losach na sygnale, i ich przygodach, bedzie też tu BriBe, oczywiście wątki jak w innych moich ksiązkach, ale ta bedzie wyjątkowa.🎊💘✨ Zapraszam!!! ...