Wychodząc z pokoju ostatni raz spojrzałem na poobijanego Vasqueza w moim łóżku. Jego spokojny wzrok obserwował telewizję, nie patrzył już na mnie. Sam ten widok sprawił, że zaszczypały mnie oczy. Opuściłem więc czym prędzej pokój.
Daleko nie zaszedłem. Gdy tylko zamknąłem drzwi zjechałem po nich na ziemię. Nogi przyciągnąłem do samej klatki i oparłem na nich brodę. Zamknąłem mocniej oczy walcząc z irytującymi łzami. Nawet nie wiedziałem, co na nie wpłynęło. Byłem niemożliwe zły, a jednocześnie przepełniało mnie szczęście. Tyle go nie było...trzymanie jego prawie martwego ciała w ramionach sprawiło, że wszystkie wspomnienia na raz wróciły. Teraz był bezpieczny... W moim łóżku, na mojej łasce.
Nie usłyszałem kroków. Dopiero, gdy czyjaś dłoń spoczęła w moich włosach gwałtownie się poderwałem. Nademną stał Erwin z rozbawioną miną.
— Pierwsza kłótnia małżeńska po takim czasie? — Chciał mnie rozweselić i po części mu się udało. A może po prostu nie chciałem go martwić? Mój pusty śmiech nie przypominał w zasadzie niczego.
Knuckles chwilę stał nademną, a ja spuściłem wzrok. Nie wiedziałem jak poprowadzić rozmowę.
— Wstawaj, braciszku. — Z nutą kpiny użył określenia. — Nie będziesz siedział jak zbity pies pod drzwiami.
Nie byłem zbitym psem. Po prostu widok szatyna mnie przytłaczał, rozczulał i wyzwalał emocje, które w czasie jego nieobecności zakopałem bardzo głęboko w sercu. Wystarczyła mi informacja, że jest przetrzymywany, bym nie zasnął następnej nocy.
A myślałem, że pogodziłem się z jego stratą.
Podreptałem za Erwinem aż do jego pokoju. Zasiadłem w fotelu, założyłem ręce na klatce i patrzyłem sufit. Właściciel pokoju zbliżył się do mnie i poklepał ramieniu.
— Nie będziesz spał z nim w pokoju? — Założył ręce na klatce, mogłem zobaczyć jego mały uśmieszek.
— W życiu. — Pokręciłem głową. — Wolę kanapę na dole. Przynajmniej będę miał święty spokój.
— Jak wolisz. Ale mogę się zgodzić, żebyś przenocował tutaj. I tak nie będzie mnie w nocy.
Uniosłem brew spoglądając na niego. Szybko domyśliłem się, u kogo śpi, ale zachowałem to dla siebie.
— Dzięki. — Kiwnąłem głową.
CZYTASZ
Speedo parenting issues ~short shots~
Fiksi PenggemarPamiętnik Speedo. W życiu nie przyznałby się do jakichkolwiek swoich problemów. Nie przyznawał się nawet do swoich rodziców, byli obcymi. Nie doznał od nich miłości, opieki i troski. Nic więc dziwnego, że czułe gesty wpływały na niego wyjątkowo mocn...