Część 7

1.3K 168 18
                                    




Rozdział 7

Następnego dnia zaraz po kolejnym pysznym śniadaniu zrobionym przez Klarę w salonie odwiedził mnie lekarz. Zbadał mnie pod czujnym kątem oka Hulka i stwierdził, że obrażenia ładnie się goją i za trzy dni ściągnie mi nawet ortezę z dłoni. Co przyjęłam z ulgą, bo praca z tym cholerstwem na dłoni jest prawie, że tak samo męcząca co cała ta sprawa z Gallo. Po jego wizycie usiadłam po turecku na podłodze przy stoliku i zaczęłam pracę.

– Hulk! – zawołałam doskonale zadając sobie sprawę, że mimo tego, iż nie siedzi obok mnie na krześle to na pewno jest w pobliżu.

– Tak Noel.

A nie mówiłam. Uśmiecham się lekko do niego i mówię.

– Potrzebuję paru rzeczy. Czy istnieje szansa na to, iż mogę pojechać do domu lub sklepu i je kupić? – pytam się chodź doskonale zdaję sobie sprawę jak będzie jego odpowiedź.

– Spisz wszystko co potrzebujesz. Wyślę chłopaków i dostaniesz wszystko jak najszybciej.

Na jego słowa wypuszczam głośny wydech i łapię za notes. Wyrywam kartkę i tak jak powiedział zapisuję wszystko to co potrzebuję. Podaję mu ją po upewnieniu się, że wszystko znajduje się na liście i mówię.

– Wiesz, że to jest powalone. Sama mogłabym to kupić.

– Ja tylko wykonuję rozkazy Noel.

– Tak wiem. Ja w sumie też. – i taka właśnie jest prawda. Każdy z nas tylko wykonuje rozkazy skały. Bo tak nazwałam Pana ciemności ak. Gallo.

Hulk zabiera kartkę i wychodzi a ja wracam do pracy. Dzisiaj jest środa co oznacza, że do przyjęcia firmowego w Centrum Financial mam trzy dni. Do przyjęcia, na którym swoją drogą muszę być i dopilnować, żeby wszystko przebiegało, jak się należy. I o dziwo na które muszę dostać pozwolenie ze strony Pana Gallo. Łapię za telefon i dzwonię do Stelli, która odbiera po trzecim sygnale.

– Czy coś się stało Noel. Mam dużo pracy mamy tutaj młyn. – w oddali słyszę zamieszanie i odgłosy biura i muszę przyznać, że tęsknię za tym.

– Chciałam się tylko upewnić, że u was wszystko w porządku.

– Tak. Chociaż sama wiesz jaka jest szefowa przed każdą imprezą. A w sobotę mamy cztery przyjęcia. Będziesz w Centrum Financial?

– Tak oczywiście. – szybko odpowiadam.

– To dobrze. Bo nawet nie mamy nikogo innego, żeby tam wysłać. Po za tym ty się nimi zajmowałaś od początku. Więc dobrze by było jak byś to dopięła sama.

– Tak wiem. – wypuszczam powietrze i czuję lekkie ukłucie w boku.

– Muszę kończyć. – mówi szybko Stella i rozłącza się bez dania mi szansy, aby się pożegnać.

I wiem, że nie mogę jej za to winić, bo oczami wyobraźni już widzę co dzieje się w biurze.

Wybieram numer do firmy cateringowej która ma się zająć cateringiem i upewniam się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Kiedy dostaję szczegółowy raport i jestem pewna, że wszystko jest gotowe. Żegnam się z właścicielem firmy i odprężam.

– Masz ochotę na babeczkę i herbatę moja droga. – przerywa mi Klara niosąc już na tacy wszystko.

– Tylko jeśli usiądziesz ze mną.

Kobieta rozpromienia się kładzie tacę na stoliku i mówi.

– Wiedziałam, że to powiesz. – pokazuje na swoją filiżankę i dodaje. – Więc też przyniosłam coś dla siebie.

Święta z GangsteremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz