Część 9

1.2K 187 20
                                    




Rozdział 9

Kiedy rano się budzę dostrzegam, że kartka w szkicowniku z portretem Gallo zniknęła. Zanim zdołałam zastanowić się jak to się stało i gdzie ona może być ciszę w pokoju przerywa pukanie.

– Proszę.

– Wstałaś już? – do sypialni przez szparę zagląda Hulk

– Tak.

– Na dole czeka Pani Mitchell. – informuje mnie a po jego niezadowolonej minie wnioskuję, że musiała go już czymś wkurzyć.

– Już schodzę.

Wyskakuję z łózka i postanawiam odpuścić sobie prysznic. Nie chcę denerwować szefowej. Wpadam do garderoby wybieram ołówkową granatową spódnicę i białą jedwabną bluzkę z długim rękawem i szybko się ubieram. W łazience pośpiesznie tylko myje twarz oraz zęby i rozczesuję włosy pozostawiając je rozpuszczone. I po niecałych piętnastu minutach jestem już gotowa do zejścia na dół. Jak dla mnie to musiał być jakiś rekord. Zanim wyjdę postanawiam łyknąć tabletkę przeciwbólową którą lekarz mi zostawił i biorę dwa wdechy po czym wychodzę z sypialni łapiąc tylko notatnik w dłoń.

– Do prawdy nie rozumiem, dlaczego ona tutaj mieszka? – idąc po schodach słyszę głos Nicole, która zapewne rozmawia z Hulkiem.

– Nicole.

– No nareszcie jesteś. – Nicole odwraca się do mnie i zamiera z dziwnym wyrazem na twarzy. – Co z twoją ręką nie miałaś mieć obitego boku? – pyta się z dziwnym kwaśnym wyrazem na twarzy.

– Bok też mam obity tak samo jak rękę. – podnoszę lewą dłoń i pokazuję jej ortezę. – Na szczęście jutro już mi ją lekarz ściąga.

– To dobrze nie chciałabym abyś się tak pokazywała na przyjęciu przy kliencie w sobotę. Bo będziesz tam prawda?      

– Tak oczywiście, że będę. – odpowiadam jej pośpiesznie.

– Dobrze. A teraz chodź nie mam całego dnia. – Nicole kieruje się w stronę wyjścia na ogród, gdzie zostanie rozstawiony namiot i odbędzie się przyjęcie. Idę za nią tak samo jak Hulk i notuje to co mi tłumaczy.  

Po pół godzinie zapisywania jej wizji już boli mnie głowa. A jej pomysły są no cóż. Ja na pewno bym nie zorganizowała tego przyjęcia w taki sposób jak ona ma wizję. Jak dla mnie za dużo tego wszystkiego i miejsce traci magię świąt. Zapisuję kolejną sugestię związaną ze stołami, kiedy aż krzywię się ma jej słowa.

– No co. – Nicole warczy do mnie a ja cała aż się napinam.

– Nic. Po prostu...

– Po prostu co! No wyksztuś to z siebie. – Nicole nakazuje ostrym tonem a ja dostrzegam jak ciało Hulka się napina.

– Po prostu jak dla mnie to za dużo tego wszystkiego Musimy pamiętać, że to jest przyjęcie z okazji świąt. A takie dekoracje...

– Musimy pamiętać tylko jedno. – Nicole przerywa mi i podchodzi do mnie po czym mówi przez zaciśnięte usta. – Że to moje nazwisko jest na szyldzie MOJEJ firmy. Nie twoje. – Słowo moje wypowiada akcentując każdą głoskę.  

I zanim mam okazję ją przeprosić za pleców dochodzi nas lodowaty ton głosu Gallo.

– A ty musisz pamiętać, że to moje przyjęcie i to ja za wszystko płacę.

Odwracamy się obie w tym samym czasie w stronę drzwi i kątem oka dostrzegam, jak Nicole kładzie dłoń na klatce piersiowej robi głęboki wdech i oblizuje usta. Po czym z lekkim zaskoczeniem na twarzy mówi.

– Pan Gallo. Nie spodziewałam się Pana. Zazwyczaj widzę Pana dopiero w dniu imprezy. – kiedy Samuel nic jej nie odpowiada ona kontynuuje. Pokazuje na mnie i mówi. – Proszę wybaczyć ten nie profesjonalizm, ale sam Pan rozumie Noel dopiero się uczy.

Gallo podchodzi do nas staje bardzo blisko mnie i kiedy kładzie dłoń w dole moich pleców co oczywiście nie umyka Nicole ja cała się napinam niczym struna. I chyba na chwilę nawet przestaje oddychać.

– To Noel organizuje to przyjęcie. – mówi lodowatym tonem. A ja dostrzegam jak źrenice Nicole się powiększają a usta otwierają z zaskoczenia.

A ja stoję.
Stoję niczym słup soli. Tak jak by całe moje ciało zostało oblane betonem i przywarło do jego dłoni. Jego ciepłej, dużej dłoni. Nie. zaraz o czym ja myślę. Kręcę letko głową i robię krok do przodu tracąc kontakt z Gallo. 

– Nie Nicole ma rację Panie Gallo. To jej firma. – spoglądam na szefową, która nadal stoi z szokiem wymalowanym na jej idealnie pomalowanej twarzy.

– Ty organizujesz to przyjęcie. – powtarza bardzo powoli po czym ponownie podchodzi i staje przy Nicole. Dostrzegam jak całe jej ciało się aż napina. – Tylko ona. Albo nikt. Wybieraj. – mówi to nie spuszczając z mojej szefowej wzroku.

Po chwili Nicole otrząsa się z szoku. Mruga parę razy przełyka ślinę i z uśmiechem mówi odwracając się i patrząc na mnie.

– Klient nasz Pan Noel. W sumie to nawet i dobrze się składa. – Po chwili dodaje mówiąc już z lekkim uśmiechem. – Mam dużo pracy nad ślubem Wilsonów. Dzięki temu będę mogła w pełni się na nim skupić moja droga. Ale oczywiście jestem do twojej dyspozycji, jeśli będziesz potrzebować pomocy. A teraz wybaczcie muszę wracać do biura. Noel zadzwoń do mnie w poniedziałek z raportem dotyczącym przyjęcia u Centrum Financial.

– Oczywiście Nicole.

I to by było na tyle.  Nicole żegna się z nami lekkim skinieniem głowy i wychodzi. Oszołomiona spoglądam na Gallo ale jak zawsze na jego kamiennej twarzy nie dostrzegam żadnych emocji. Za to n twarzy Hulka dostrzegam głupkowaty uśmieszek świadczący tylko o jednym, że bardzo ale to bardzo mu się podobało w jaki sposób Gallo załatwił Nicole. I mimo tego iż czuję radość z tego, że będę mogła sam udekorować całą posiadłość oraz zorganizować przyjęcie to i tak wiem, że zachowanie Gallo było nie na miejscu. I na sto procent Nicolę da mi to odczuć w przyszłości.

****
14.12.2023

Święta z GangsteremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz