Część 16

2.6K 240 34
                                    

Rozdział 16

Pół nocy nie spałam a w głowie miałam taką gonitwę myśli jak by szalało w niej stado os. Jedno jest pewne po przebudzeniu nie dość, że miałam migrenę to nadal nie wiedziałam jaką decyzję podejmę, jeśli chodzi o Gallo.

Wzięłam szybki prysznic i postanowiłam chwilę powiedzieć na tarasie. Potrzebowałam jeszcze chwili zanim zejdę na dół i spotkam się z Gallo. I kiedy tak siedziałam odtwarzałam wszystko to co wydarzyło się w przeciągu paru dni. To w jaki sposób Samuel o mnie dbał na swój dziwny i pokręcony oczywiście sposób, ale też w pewnym sensie słodki. Ale przede wszystkim rozmyślałam o tym jak się poczułam, kiedy Hulk mnie poinformował o wypadku. O tym jak moje serce na parę chwil przestało bić a dłonie zaczęły się pocić. I o tym jak się poczułam, kiedy tylko go zobaczyłam i przekonałam się, że wszystko jest dobrze. Te uczucia były dla mnie czymś nowym, ale też doskonale wiedziałam, że tak naprawdę nie przeszkadzają mi one. Tak może i miałam teraz migrenę, ale też czułam się po raz pierwszy w życiu jak bym naprawdę żyła.

I wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać. Muszę przekonać się czy to co czuję jest warte walki. Bo szczerze nie jestem pewna czy mogłabym wrócić teraz do swojego dawnego życia. Życia przed Gallo. Ale też nie mogę zapomnieć o tym co on powiedział wczoraj. Ani o dziwnym wypadku Marco. Tyle, że za każdym razem, kiedy on jest w pobliżu ja czuję się bezpieczna. Czuję spokój. I wiem jedno nie chcę tego stracić.

Wstaję i wychodzę z sypialni i zaskakuje mnie to, ale wiem jaką decyzję podjęłam. Wiem, że muszę dać temu szansę. Czymkolwiek to jest. Z lekkim uśmiechem schodzę na dół, kiedy zauważam Klarę idącą z tacą w stronę gabinetu Gallo. Idealnie. 

–  Witaj moja kochana. Idź do jadalni ja zaraz podam ci śniadanie tylko zaniosę kawę

Panu Gallo. –  mówi do mnie.

–  Ja to zrobię. I tak planowałam z nim porozmawiać. –  odpowiadam po czym łapię za tacę z kawą.

Idę w stronę gabinetu Gallo w głowie układając plan w jaki sposób z nim porozmawiam o naszej wspólnej przyszłości. Boże czy ja nie zwariowałam? Przecież mogłam sobie to wszystko tylko ubzdurać i tak naprawdę Samuel nie chce być ze mną. Ale wtedy przypominam sobie wszystkie te razy, kiedy był przy mnie. Jak mnie bronił przed Nicole. Dbał o to abym jadła i odpoczywała. Oraz to w jaki sposób na mnie działa za każdym razem, kiedy się widzimy. Jak moje serce bije mocno, kiedy tylko on jest w pobliżu. Do nikogo nie czułam czegoś takiego nigdy wcześniej. I widzę to w jego spojrzeniu również. I czy to właśnie nie jest definicja miłości. Nie liczą się materialne rzeczy jak wakacje, biżuteria czy też samochody. Liczą się drobnostki jakie ta druga osoba robi dla ciebie. Jak dbanie podczas choroby pilnowanie, aby druga osoba mimo zabiegania jadła czy też dbanie o jej bezpieczeństwo. I właśnie to dostałam od Samuela od pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy. 

Kiedy już mam zapukać do drzwi słyszę ostry ton głosu Gallo i zatrzymuje się.

–  To nie twoja sprawa! – warczy Gallo.

–  Nie moja. Jestem twoim doradcą. – odpowiada Monari po czym dodaje łagodniejszym tonem. – I przyjacielem. Wiesz, że mam rację.

Nie wiem za bardzo co mam zrobić nie chce im przeszkadzać ani nie czuję się komfortowo stojąc tak tutaj i podsłuchując. I kiedy już mam zapukać słyszę swoje imię i ponownie staję w bezruchu. 

–  Noel jest dla ciebie rozproszenie. Wiesz doskonale, że to był dopiero pierwszy atak. Ona jest twoją słabością.

–  Niech spróbują pozabijam ich wszystkich. – coś ciężkiego uderzyło w drzwi przez co ja aż podskoczyłam. Głos Gallo jest niczym sztylet.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Święta z GangsteremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz