Część 4

1.4K 187 26
                                    

Rozdział 4

Po południu poczułam się już na tyle dobrze, że poprosiłam Hulka o to, aby dostarczył mi mój laptop oraz telefon. I jakie było moje zaskoczenie, kiedy on kiwnął tylko głową i wyszedł a po chwili dostałam to o co prosiłam.

Teraz jestem już po trzech rozmowach z dostawcami. Długiej i bardzo męczącej rozmowie z Nicole, która próbowała dowiedzieć się czy sypiam z klientem. Bo od trzech lat jak zna i pracuje dla Pana Galllo on nigdy nie zadzwonił do niej osobiście a już tym bardziej nie poinformował, że jego pracownica a tak naprawdę wyczułam, że chodzi jej o nią będzie mieszkać u niego i zajmować się wszystkim na miejscu. Wymyśliłam bajeczkę a tak naprawdę to złagodziłam prawdę i poinformowałam ją, że się pośliznęłam upadłam na schodach i obiłam sobie biodro, dlatego muszę leżeć a co za tym idzie praca bardziej zdalna. Pan Gallo czuł się winny i zaproponował mi pracę właśnie u niego tak żebym nie musiała jeździć z obolałym biodrem. Co jest kompletną bzdurą, bo Nicole doskonale wie, że do balu zostało niecały miesiąc i bycie tutaj codziennie nie jest wymagane. Ale nie skomentowała tego za co oczywiście byłam jej wdzięczna. A tak naprawdę byłam wdzięczna, że nadal mam pracę.

Zamykam laptopa i słyszę chrząkniecie Hulka. Którym jak zawsze sygnalizuje, że chce mi coś powiedzieć. Spoglądam na niego i lekko się uśmiecham. Bo mimo wszystko jest mi go żal. Przez ten głupi wypadek biedak musi tutaj ze mną siedzieć. Chociaż sama nie wiem, dlaczego. Czyżby Gallo obawiał się, że ucieknę?

– Jesteś głodna?

– Bardziej pragnę prysznica. – w sali jest tylko toaleta, z której dwa razy korzystałam z małą pomocą Hulka.

– Zaraz. – Hulk wstaje i wychodzi i kiedy drzwi się zamykają za nim w brzuchu słyszę burczenie.

Super no i jestem głodna. Od zawsze tak miałam. Jak tylko wpadałam w wir pracy i nie myślałam o jedzeniu to potrafiłam nie jeść nic przez cały dzień dopiero kiedy po długim dniu wracałam do domu albo ktoś powiedział coś o jedzeniu ja zaczynałam być głodna.

– Wstawaj. – Hulk wchodzi do sali i podchodzi do mnie i dopiero teraz zauważam, że on pcha wózek.

Wózek inwalidzki. Serio? Czy on oszalał.

– Czyś ty oszalał. – mówię ze śmiechem. – Nie wsiądę na to. Mogę iść sama. Moje nogi działają.

– Albo to albo nici z prysznica. – mówi po czym po chwili dodaje. – rozkaz szefa.

Rozkaz szefa. Serio Galllo zarządził, że do łazienki mam udać się na wózku inwalidzkim czy on oszalał. Ale kiedy mina Hulka nie wróży zmiany decyzjo a ja czuję jak bardzo potrzebuję prysznica poddaję się i powoli z jego pomocą siadam na to ustrojstwo. Hulk pcha wózek i wychodzi ze mną i dopiero teraz mogę zobaczyć, gdzie jesteśmy. Hulk pcha wózek i kieruje się na drugą stronę posiadłości przejeżdża niedaleko schodów i chcąc nie chcą na ich widok lekko się wzdrygam co on odczytuje źle i pyta się łagodnym tonem.

– Zimno ci Noel?

– Nie to nic takiego. – kładę mu dłoń na ręce i lekko poklepuje.

Hulk prowadzi wózek i mija z dziesięć par drzwi i kiedy przystaje przy jednych otwiera je i wprowadza wózek spoglądam na niego ze zdziwieniem, bo wprowadza mnie do pięknej dużej sypialni większej niż całe moje mieszkanie. Na środku znajduje się ogromnej wielkości drewniane królewskie łoże z baldachimem. Po bokach stoją dwie nocne szafki a na nich starodawne lampy idealnie pasujące do wystroju. Ale to co zapiera mi dech w piersi to wielkich rozmiarów okno, które teraz jest otwarte na roścież i wychodzi na piękny betonowy taras, z którego rozchodzi się zapierający dech w piersiach widok na ogród. Coś pięknego. Uwielbiam takie ogrody. Z moich ust wydostaje się cichy jęk zachwytu na co Hulk od razu reaguje.

Święta z GangsteremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz