Rozdział 3 - W Chicago

134 6 1
                                    

Tak mijały tygodnie. Były spokojne oraz pełne roboty dla mnie w warsztacie jak i w szkole. Egzamin co raz bliżej i trzeba się przyłożyć do nauki. Przykro mi było, że ten pan od żółtego camaro nie chciał go zabrać. W końcu bardzo fajne i zjawiskowe auto, a my nie mamy co z nim zrobić i tylko zajmuje miejsce na parkingu.

W sobotę po południu już siedziałam w warsztacie i robiłam jedna z moich ulubionych rzeczy. Nieoczekiwanie ktoś postanowił mnie odwiedzić.

- Codziennie myjesz to camaro? – spytała Lara parkując obok mnie.

- Można tak powiedzieć. – zaśmiałam się.

- Ten gościu dalej nie dał znaku życia? – zapytała wychodząc ze swojego Jeepa. Pokręciłam przecząco głową. – Poproś ojca, żebyś wzięła to auto dla siebie skoro je taki lubisz.

- Nie sądzę, by ten się zgodził. – powiedziałam rozkładając ręce. – Nie jestem dobra w przekonywaniu do swojej racji.

- Kogo chcecie przekonywać? – w rozmowę wtrącił się mój tata, który właśnie wszedł na parking.

- Harriet chciałaby wziąć to żółte camaro dla siebie. – Lara odezwała się niepytana. Uderzyłam się ręką w głowę na znak, że to nie był dobry pomysł, by coś mówiła. Ojciec zrobił taka minę jakby się nad czymś zastanawiał, ale nic nie powiedział. Po chwili odszedł bez słowa.

- Ty tak zawsze musisz gadać? – spytałam zdenerwowana rzucając szmatkę do wiadra.

- Też cię lubię. – powiedziała z uśmiechem. – Słuchaj, przyjechałam, bo chciałam się spytać, czy jedziesz ze mną, z Mike'em i z Harrym na miasto?

- Pewnie, możemy jechać. – zgodziłam się, bo nie miałam lepszych rzeczy do roboty.

- Dobra, to chodź pojedziemy do ciebie się odświeżyć i pojedziemy po chłopaków. – zaproponowała.

- W porządku. – odpowiedziałam krótko i zaczęłyśmy się zbierać.

Po zmianie szybkiej zmianie lokalizacji, byłyśmy już w moim domu. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i zmienić ubrania na inne. Przebrałam się w krótkie, jeansowe i dość luźne spodenki, czarną bluzkę na ramiączkach. Do tego założyłam czarne trampki. Włosy spięłam w dość luźnego koka za pomocą klamry.

- Malujesz się na wyjście? – spytała Lara tuszując rzęsy.

- Raczej tak, a co?

- Sporadycznie widzę cię w makijażu. Podoba ci się któryś z naszych chłopców? – zaczęła drążyć temat którego nie lubię. Ze względu na to, że kilka lat temu, kiedy rozpoczynałam liceum. Jeden ze szkolnych bad boy'i założył się z kolegami, że mnie w sobie rozkocha i pocałuje przy wszystkich po czym rzuci i zwyzywa. Jako młoda i jakże bardzo naiwna Harriet, wierzyłam w każdego jego słowo, mimo, że znałam go może z kilka dni. Stało się, cała szkoła przez miesiąc ze mnie drwiła. Nie zamierzam popełniać tych samych błędów co kiedyś i teraz nie latam za chłopcami.

- Zdecydowanie wolę samochody. – powiedziałam z powagą nakładając cień do powiek przed lusterkiem.

- Wiesz jak faceci lecą na laski które ogarniają te tematy? A ty zamiast to wykorzystać, wybrałaś drogę bycia singielką z wyboru.

- Nie mam zamiaru mieć powtórki z rozrywki. Jeśli w ogóle można nazwać to rozrywką. – rzuciłam.

- Wiem doskonale o tym, ale nie myślisz, żeby zostawić tą głupią przeszłość w tyle i zacząć układać sobie życie z kimś? – powiedziała przerywając robienie make'upu.

- Obecnie nie, zostanę przy warsztacie i autach.

- No nie przegadasz. – stwierdziła wydychając głośno powietrze Lara. Rozmowę przerwał dźwięk dzwonka z telefonu mojej przyjaciółki. – Chłopaki dzwonią, streszczaj się. – powiedziała i odebrała połączenie.

Zostało nam mało czasu, więc na szybko dokończyłam makijaż i chwyciłam swoją torbę w której zawsze mam najpotrzebniejsze rzeczy.

- Już są pod twoim domem. Chodź! – krzyknęła Lara. Pędem zeszłyśmy po schodach i wyszłyśmy na podwórko.

- Hej dziewczyny. – powiedział pewny siebie Mike. Typ zazwyczaj jest mocno irytujący. Można powiedzieć, że taki „czaruś". Nie odpowiedziałam nic, tylko machnęłam ręką na powitanie. Lara wyściskała kolegów i weszliśmy do samochodu Harrego. – Gdzie dziś jedziemy? – spytał Mike.

- Proponuje pośmigać w centrum Chicago, tylko tam gdzie nie ma resztek tych gruzów po tej wojnie czy jakoś tak. – zaproponował Harry. Wszyscy się jednogłośnie zgodzili. Mimo, że nie przepadam zbytnio za takimi wypadami na miasto z ludźmi, to akurat te jazdy z nasza małą ekipą bardzo lubię.

Przemierzaliśmy ulicę Chicago przyglądając się ich wdziękom. W mieście mieszka bardzo dużo bogatych ludzi którzy poruszają się samochodami z wyższej klasy. Mijając siedzibę KSI, dość dziwną i bardzo tajemniczą firmę, w oczy rzuciło mi się szare Lamborghini Aventador. Właśnie wjeżdżało na parking podziemny.

- Chciałabyś takie co? – zaczepił mnie Mike.

- Mam lepsze na oku. – zaśmiałam się.

- Chcesz się pochwalić? – spytał.

- Jak będzie na to odpowiedni czas, to czemu nie.

____________________________________________________________


Akcja będzie się powoli rozwijać, staram się to pisać powoli i nie zdradzać od razu za dużo rzeczy by była ta ciekawość. 

Elementy ze świata Transformerów zaczynają wychodzić na światło dziennie. 

Czy wiecie kto się zamieniał w Lamborghini Aventador?   

Transformers - Little BeeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz