Kawa

23 2 0
                                    

Budzę się i przeciągam w łóżku. Moje 27 letnie kości już zaczynają trzeszczeć. Spoglądam na zegar na ścianie i wiem że mam jeszcze chwilkę żeby poleżeć. Mój wzrok pada na moje cudowne drzewko ozdobione w różnej kolorystyce. Jakoś nigdy nie lubiłam monotonnych dwóch lub trzech kolorów. Dla mnie musi być choinka kolorowa, wtedy tak cieplej odbieram święta.
Do moich uszu dobiega dzwiek telefonu. Podnoszę telefon i widzę napis "Mamitka prawie lolitka". Parskam śmiechem i odbieram.

-czesc Lolitko. Co Cię do mnie sprowadza o 6;45?

-Sam, kiedyś wsadzę ci mydło do buzi i każe ci je rzuć cały dzień. Odpuść z tą lolitka przecież nie mam 14 lat tylko 43.

-Ale miałaś 15 jak się gzilaś i mnie urodziłaś więc to prawie lolitka - parskam śmiechem, zakrywając dłonią usta.

-szzz Sam...- słyszę jak z dezaprobatą wciąga powietrze i widzę oczami wyobraźni jak wznosi oczy by za chwilę parsknąć śmiechem. - Ty mój mały potworku. Kiedy wpadasz do mamusi na kawkę? Choinkę już masz? Zaczęłaś lepić pierogi? Masz już...

Nie dałam jej dokończyć bo te pytania lecą z prędkością pocisków z karabinu.

-Mamuś zazwyczaj zadaje się jedno pytanie i czeka na odpowiedź a nie strzela jednym za drugim jak pociski. Tak wpadnę, ale nie wiem kiedy, tak mam choinkę, nie nie zaczęłam lepić. Zadowolona?

-Samatho Wilson, jak ty się do mamy odzywasz.- śmieje się - to może dziś kawka?

-W sumie czemu... A nie... Kurde muszę jeszcze sprawę załatwić a nie wiem jak ona się skończy.

-Jaką sprawę?

-Hmm... Jakby to powiedzieć. Wpakowałam wczoraj jakiemuś gogusiowi choinkę do auta rozbijając szybę.

-Że co?

-No wracałam z moją choinką do domu. Chyba musiałam źle ja przymocować do dachu auta. Jak wjechałam do siebie na ulicę musiałam gwałtownie zahamować żeby nie dobić ale choinka o tym nie wiedziała i z gracją słonia zsunęła się z dachu i wbiła w okno auta. Ale to jego wina! Stał na środku drogi!!

-Ty masz szczęście do takich sytuacji. I jak to rozwiązaliście?

-Przyjechał Tom i z gościem rozmawiał. Był strasznym snobem. Powiedział że znalazłam prawo jazdy w stodole! - wściekam się na co moja rodzicielka wybucha śmiechem.

-Oho coś czuję że będzie z tego niezły ubaw.

-Weź Mamo. To jakiś Goguś. Dał kartkę Tomowi ze swoim numerem i napisał że życzy sobie żeby sprawa dziś była rozwiązana bo on ma jakieś sprawy.

-Dobra kochanie, to rozwiązuj te sprawy a do mnie się odezwij jak już będziesz wolna. Ja muszę lecieć do Pani Hitch, biedulka zaś złamała nogę. Kocham cię, ciao.

Rozłączyła się a ja wpatrywałam się jeszcze chwilę w telefon. Dobra, prawie 7. Kawa, rogal i dzwonimy do tego gogusia żeby szybciej to załatwić.

Po 15 minutach już trzymam kartkę z numerem i telefon. 8 sygnałów później już miałam odłożyć słuchawkę gdy słyszę nagle zachrypnięte i co tu dużo mówić seksowny głos.

-Tak, hallo?

-Yy...- na sekundę straciłam zdolność mówienia ale szybko się otrzepuje - Dzień dobry. Z tej strony Sam Wilson. Dzwonię w sprawie choinki w pańskim aucie.

-Jezu, która godzina? - pyta zaspany

-Pańska ostatnia- mówię cicho pod nosem a głośno dodaje - 7 proszę pana. Czy będzie Pan dostępny o 8?

All I Want for Christmas... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz