Uśmiech zniknął z mojej twarzy, upuściła bym kieliszek gdyby Danny go ode mnie nie wziął. Ze zmarszczonymi brwiami patrzyłam na twarz mojego brata który właśnie stał w progu. Chwilę po nim zjawiła się jego świta w postaci Matt'a, Aiden'a i Ethan'a.
Jednak poza tym że wogóle tu przyszli zszokował mnie ich wygląd. Oliver miał sine okno, ranę po nożu na policzku oraz rozciętą wargę.
Matt wyglądał zdecydowanie gorzej co mnie zadowoliło. Może zabrzmiałam źle ale taka była prawda. Poczułam satysfakcję widząc jego odbitą twarz, sine okno, najprawdopodobniej złamaną rękę oraz dobrze widoczną literę ,,J" wyciętą na dłoni.
Mój wzrok z Matt'a przeszedł na Aiden'a który był zdecydowanie najmniej poszkodowany z całej czwórki. Miał tylko lekko obitą twarz.
Ethan natomiast miał całe opuchnięte okno i wybitnego zęba co dało się zobaczyć gdy się uśmiechnął.
Spojrzałam na swoich przyjaciół. Nie zrozumiałam tylko jednej rzeczy. Asher patrzył na Aiden'a ze współczuciem. A może mi się wydawało.
- Lily- odezwał się mój brat przez co przeniosłam na niego wzrok- pomóż nam proszę, założyliśmy się u pewnego człowieka i nie mam jak spłaci długu... On nas zabiję- wyjaśnił. Przez kilka sekund wpatrywałam się w niego z kamienną minął a potem zaczęłam się śmiać. Wybuchłam śmiechem szczerym i jak najbardziej prawdziwym.
-Po tym wszystkim mam ci pomóc, braciszku?- ostatnie słowo powiedziałam ironiczni- po tym wszystkim? Po tym jak obiecałeś że się zmienisz a oddałeś mnie na pewną śmierć- założyłam ręce na piersi- dla ciebie Oliver, dla was wszystkich jestem martwa. Nie żyje bo oddaliście mnie na śmierć- warknęłam.
- Lily proszę cię. Nie jesteś taka.... Nie zostawisz mnie w potrzebie- zrobił krok w moją stronę ale w tym samym momencie Dylan strzelił palcami i zacisnął pięści jakby szykował się do bicia.
-Nie wiesz jaka jestem- od razu zaprzeczyłam- nie znasz mnie Oliver, nigdy nie znałeś. Miałeś już szansę którą zmarnowałeś w dniu kiedy oddałeś mnie dla Dragona- uśmiechnęłam się- w tym zwrot i wynoś się z mojego domu. Nigdy więcej nie chcę cię tu widzieć- ręką pokazałam na drzwi.
-Mówiłem ci że twoja siostrzyczka nam nie pomoże- odezwał się Matt odwracając się.
-Gdybyś nie był śmieciem który podnosi rękę na czternastolatkę która straciła rodziców to może by wam pomogła- powiedział zirytowany Dylan- a twarz wypierdalaj zanim złamię ci drugą rękę.
-Od Jeff'a pożyczyli pieniądze- powiedział niespodziewanie Bruno- on ich zabiję w okrutny sposób a ciała bądź resztki ciał wrzuci do rzeki- powiedział na końcu się uśmiechając.
Dylan i Asher wybuchli śmiechem nawet Danny lekko się zaśmiał.
- Tak po prostu pozwolisz nas zabić?- zapytał niedowierzając.
-Ty tak po prostu oddałeś mnie na dla Dragona na śmierć- warknęłam ostrzej niż wcześniej- paaaa- odwróciłam się do niego plecami i wzięłam swój kieliszek.
Kilak sekund później usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Wypuściłam powietrze nawet nie wiedząc że je wstrzymałam.
-Lily- spojrzałam na Dylana który do mnie podszedł i mnie objął. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej i zaczęłam mrugać żeby powstrzymać łzy.
-Czyli o to chodziło wczoraj? Zobaczyłaś Matt'a?- zapytał troskliwie Danny na co pokiwałam głową w odpowiedzi.
Wczoraj w samochodzie który był na prowadzeniu za kierownicą siedział właśnie Matt. Rozpoznałam samochód a potem kierowcę. Miałam nadzieję że mi się zdawało ale nie. To na prawdę był on.
Panownie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Na początku nikt się nie ruszył ale gdy dzwonek powtórzył się czwart raz zirytowany Danny poszedł otworzyć.
-Em Dylan to ktoś do ciebie- powiedział chłopak wracając do salonu. Za nim wszedł ten sam mężczyzna który przyszedł jakieś dwa dni temu.
Dylan delikatnie się ode mnie odsunął i zaczął przyglądać się mężczyznie. Jego mina zmieniła się diametralnie. Patrzył na niego z nienawiścią i... Żalem?
-Dylan- zaczął nasz gość ale brunet szybko mu przerwał.
-Wypierdalaj- powiedział oschle mierząc go wzrokiem.
- Może trochę szacunku do ojca- powiedział spokojnie mężczyzna. Poczułam jak Dylan cały się spina. Patrzyłam na Dylana dużymi oczami.
Że to był jego ojciec? To był tata Dylana? On nigdy nie mówił o swojej rodzinie. Nie miałam pojęcia że jego ojciec żyje. Nie byli do siebie zbyt podobni.
-Ojca?- zapytał brunet unosząc brwi- biologicznie tak ale w praktyce nigdy nim nie byłeś- warknął- jaki ojciec głodzi własne dziecko? Jaki ojciec zmusza je do dodatkowych zajęć i zabrania jakichkolwiek spotkań?- mówił głosem pełnym żalu i wyrzutów. Mężczyzna patrzył na sowjego syna bez emocji. Jakby to co mówił wogóle nie robiło na nim wrażenia. Jakby go to nie obchodziło- obcy człowiek, William Anders zajął się mnie lepiej niż ty- Bruno skrzywił twarz w wyrazie bólu słysząc imię William ale szybko znów był obojętny.
-Jestem twoim ojcem Dylan, chciałem dla ciebie dobrze, żebyś coś osiągnął- mówił powoli patrząc tylko na twarz Dylana- żebyś sobie poradził w życiu i był szczęśliwy- Dylan prychnął.
-Wiesz kiedy byłem szczęśliwy? Kiedy w dwa tysiące piętnastym w końcu się od ciebie uwolniłem- uśmiechnął się- a teraz możesz sobie iść. Teraz- odwrócił się do niego plecami znów mnie obejmując.
-Zmieniłeś się Dylan. Nie sądziłem że mój syn zostanie marginesem społeczeństwa. Że upadniesz tak nisko- niemalże wypluł te słowa.
- Jak widzisz upadłem, nie musisz mnie nazywać swoim synem. A teraz wypierdalaj- warknął coraz bardziej zły na swojego ojca.
-Dylan nie jest na dnie Rick. Jest na szczycie od lat i nigdy nie był na dnie- powiedział spokojnie Bruno mierząc go wzrokiem pełnym obrzydzenia- A teraz wyjdź z mojego domu- powiedział grzecznie pokazując na drzwi.
-Jeszcze będziesz tego żałował- warknął i wyszedł.
-Dwatysiące piętnasty? Przecież to rok wcześniej niż ja- powiedziałam lekko się odsuwając.
-No tak.....- powiedział Dylan mierząc mnie wzrokiem.
-Nigdy nie powiedzieliście jak się poznaliście... Teraz jestem tym zaciekawiona- powiedziała patrząc na każdego z nich po kolei.
-Poznaliśmy się tak że ja i mój ojciec pomogliśmy im wszystkim, każdy ma swoją złą historię- wyjaśnił Bruno- Dylan ma ojca który się nad nim znęcał psychicznie, Luka miał psychopatyczną rodzinę zastępczą a Asher- zamilkł.
- A Asher?- zapytałam spoglądając na niego.
Asher westchnął i przetarł ręką twarz.
-Miałem starszego brata, młodszego brata i młodszą siostrę- zaczął niechętnie- rodzice pracowali za granicą więc nami zajmował się starszy brat. Jednak on podobnie jak ty Lily, popadł a narkotyki. Zazwyczaj nic nam nie robił ale pewnego wieczoru nie wytrzymałem i zacząłem się z nim o to kłócić on niestety był w tedy pod wpływem, chwycił nóż i próbował mnie zranić. Wybiegłem z domu zostawiając Aiden'a i Camille- przełknął ślinę- a on pobiegł za mną, w parku schowałem się za ojcem Bruna bo był on pierwszym człowiekiem jakiego spotkałem. Jego ochroniarze złapali mojego brata i oddali policji którą wezwali sąsiedzi. Ja poszedłem z nim a moje rodzeństwo do domu dziecka- westchnął.
-Czekaj czekaj- przerwałam mu- Aiden'a i Camille?
-Kiedyś miałem na nazwisko Hughes- powiedział spuszczając wzrok- Aiden, przyjaciel Olivier'a to mój młodszy brat- wyznał
- Przez te wszystkie lata to ukrywałeś?.. ukrywałeś pokrewieństwo z człowiekiem który się nade mną znęcał?- zapytałam niedowierzając- jak mogłeś?
-Nie chciałem żebyś mnie z nim kojarzyła... Nie jestem jak on- powiedział cicho.
- Nie chodzi mi o to że jesteś jak on tylko o to że przez siedem lat mnie okłamywałeś- warknęłam i poszłam do swojego pokoju.
CZYTASZ
FALLEN ANGEL
ActionBruno, Dylan, Asher i Lily poradzili sobie ze wszystkim. Ich więź jest silna i trwała co zostało już pokazane. Chłopcy próbują zaakceptować miłosny wybór przyjaciółki. Jednak historia znów zatoczy koło. I po tej wiośnie przyjdzie zima. Czy i tym r...