13.

9 2 2
                                    

Obudziłam się w pokoju Dylana ale chłopaka nie było już obok. Miejsce z prawej strony łóżka było zimne co oznaczało że wstał jakiś czas temu. Niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej, rozciągnęła się lekko i wstałam. Podeszłam do torby sowjego przyjaciela i wyjęłam koszulkę po czym ją założyłam. Dylan na pewno się nie obrazi.

Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Przy białej wyspie kuchennej siedział Dylan a obok niego Asher.

-Asher przyjacielu najdroższy i najukochańszy - uśmiechnęłam się w jego stronę.

-Zrobię ci śniadanie - przerwał mi a ja szeroko się uśmiechnęłam.

-Dziękuję- usiadłam obok Dylana.

Chłopak spojrzał na mnie, zmrużył oczy jakby się nad czymś zastanawiał a potem lekko się uśmiechnął.

-To moja koszulka?- zapytał jakby chciał się upewnić że ma rację.

-Twoja? No skąd Dylan- powiedziałam ironicznie s potem się uśmiechnęłam w jego stronę - wzięłam ją z twojej torby- wzruszyłam ramionami a chłopak cicho się zaśmiał.

-Tamten dekl nie będzie na ciebie zły?- zapytał Asher przygotowując moje śniadanie.

-A co mnie to obchodzi?- zapytałam unosząc brwi- posłuchaj Asher, w tym domu  jest zdjęcie moje i Liama a on zrobił mi problem o to że trzymam zdjęcie byłego- powiedziałam oschle wyjaśniając powód swojej złości - do końca tego tygodnia dla mnie może spać nawet na tarasie i się na mnie gniewać- dodałam na końcu się uśmiechając..

Asher i Dylan spojrzeli najpierw na mnie, na siebie i znów na mnie. Obaj uśmiechali się w ten zły sposób jakby właśnie knuli jakiś zły plan czytając sobie w myślach.

-Na tarasie mówisz?- zapytał Asher.

- Nawet nie próbujcie - warknęłam patrząc na nich karcąco. Obaj chłopcy przestali się szczerzyć i pokiwali głowami.

Po kilku minutach Asher postawił przede mną talerz z naleśnikami polanymi sosem czekoladowym i z borówkami. Uśmiechnęła się szeroko a potem uniosłam brwi.

-Byliście na zakupach? Która godzina?- zapytałam patrząc na Dylana.

Chłopak powoli przeniósł wzrok na swój zegarek a potem na mnie.

-Dwunasta dwadzieścia pięć- odpowiedział a ja lekko rozchyliłam usta.

Jakimś cudem spałam do dwunastej? Byłem aż tak zmęczona? W sumie dalej jestem i gdyby nie to że jesteśmy w Vegas pewnie poszła bym dalej spać.

-I pozostali śpią?- zapytałam zaczynając jeść naleśniki.

-Bruno załatwia sprawy przez telefon, ten człowiek nie wie co to urlop. Anne śpi w swoim pokoju a śmieci wyniosły się jakieś pół godziny temu- odpowiedział leniwe zabierając mi kawałek naleśnika.

-Śmieci się wyniosły?- uniosłam lekko brwi nie rozumiejąc o co chodzi.

-Danny wyszedł - wyjaśnił Asher na co się zaśmiałam.

Mogłam się domyślić. Przecież Dylan dosłownie nienawidzi mojego chłopaka.

Do jadłam naleśniki w milczeniu, chłopcy też nic nie mówili. Wróciłam na górę do sowjego pokoju, wzięłam spodenki z toreby i poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy, umyłam zęby i przebrałam się. Byłam dalej w granatowej koszulce Dylana a moich krótkich spodenek prawie nie było przez nią widać.

Gdy wróciłam na dół śniadanie jadła Anne rozmawiać o czymś z Dylanem. Asher oglądał jakiś denny film akcji na telewizorze a Bruno stał na tarasie z telefonem przy uchu.

FALLEN ANGEL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz