8

10 3 0
                                    

Okłamywał mnie. Mój przyjaciel mnie okłamywał. Ukrywał to że Aiden jest jego bratem. Przecież nie była bym zła i nie skreśliła bym go przez to. Rodziny się nie wybiera o czym sama wiem zbyt dobrze. Boli mnie to że bał się to powiedzieć. Tak jakbym miała go z dnia na dzień znienawidzić.

  Oprócz tego mój brat który tak po prostu przyszedł i chciał ode mnie pieniędzy. Oddał mnie na pewną śmierć, cudem to przeżyłam a on od tak sobie przyszedł. Bez żadnego wstydu czy głupich przeprosin. Prawie przez niego umarłam a on oczekuje mojej pomocy.

  Jeszcze wizyta ojca Dylana. Nie miała pojęcia że chłopak ma ojca. Nigdy go o to nie pytałam, byłam zdania że gdyby chciał ze mną o tym pogadać sam zaczął by temat. To było jego życie i jego sprawy. Nie musiałam... Nie chciałam się wtrącać. Było widać że Dylan źle zniósł jego wizytę i powiedział o jakimś Williamie Andersie. Po nazwisku mogę zgadywać że to ojciec Bruna.

To miało być cudowne popołudnie z przyjaciółmi a wyszło jakieś zebranie niechcianych członków rodziny:
Mój brat, ojciec Dylana, brat Asher'a.

Ciekawe czy Bruno nie ma żadnej siostry która by nos dołączyła.

  Nic nie rozumiem z tego co stało się dwie godziny temu. Nawet nie che tego rozumieć. Nie teraz.

  -Lily- usłyszałam głos Asher'a który właśnie wszedł do mojego pokoju- Lily porozmawiajmy- poprosił.

Milczałam. Nie chciałam go ani wiedzieć ani słyszeć. Okłamywał mnie. Ukrywał prawdę. Przyjaźnimy  się i powinien mi ufać. Znamy się już tyle lat a on mi nie ufa.

-Liliana proszę cię- powtórzył się znowu go zignorowałam. 

Siedziałam na swoim łóżku patrząc w okno. Tak jak robiłam to zawsze gdy musiałam coś przemyśleć.
 
Usłyszałam ciche westchnienie chłopaka. Nie wyszedł z pokoju tak jakbym tego chciała tylko podszedł do łóżka i usiadł na nim. Chciał złapać mnie za rękę ale się odsunęłam.

  -Wiem że jesteś zła bo to ukrywałem, kłamałem że nie znam ich. Masz prawo być zła Lily ale porozmawiajmy- prosił. Czułam na sobie jego intensywnie spojrzenie. Wpatrywał się we mnie wyczekująco- Lily

  -O czym chcesz rozmawiać?- przerwałam mu powoli przenosząc na niego wzrok- dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego mi nie zaufałeś?- zapytałam cicho.

  - Nie chciałem cię dołować. Po prostu nie widziałem sensu w tym żeby ci o tym mówić bo Aiden nawet nie wie że ma brata- wyjaśnił spokojnie patrząc na mnie - przepraszam Lily, obiecuję że odpowiem na każde twoje pytanie szczerze, tylko wybacz mi proszę- mówił błagalnym tonem.

  -Dlaczego oni trafili do domu dziecka a nie do waszych rodziców?- zapytała zaciekawiona.

  -Żadne z nas nie było kochane przez rodziców. Nie chcieli żeby Aiden i Camilla z nimi mieszkali- odpowiedział a w jego głosie było słychać żal- rodzice dalej żyją za granicą- wyprzedził moje następne pytanie.

  -A twoja siostra?

-Nie wiem gdzie jest, co się z nią dzieje ani czy wogóle żyje- wzruszył ramionami.

  Westchnęłam odwracając wzorok. Nie będę go więcej pytać, to na pewno nie jest łatwy temat.

-Asher ale nie ukrywaj nic więcej, dobrze?- zapytałam patrząc w okno.

  -Dobrze-odpowiedział zdawkowo- obiecuję- delikatnie się uśmiechnęłam.

  Przysunęłam się do niego a on od razu mnie objął.  Zaczął mnie głaskać po plecach. Zamknęłam oczy mocniej go obejmując.

   Nie chce się z nim kłócić. Byłam zła ale przeszło mi. Zawsze szybko mi przechodzi. Nie umiem gniewać się na moich przyjaciół. Za bardzo ich kocham.

   -Idziemy dokończyć naszą mini imprezę?- zapytał na co pokiwałam głową.

Najpierw wstał on a potem ją. Objął mnie ramieniem i razem wyszliśmy z mojego pokoju.  Na dole siedzieli chłopcy. Było strasznie cicho, nawet nie rozmawiali.

  -I jak?- zapytał Danny.

-Pogodziliśmy się- powiedzieliśmy równo przez co każdy się zaśmiał.

  -Wisisz mi trzy dychy- powiedział Dylan patrząc na Danny'ego.

  -Założyli się o to jak szybko się pogodzicie. Dylan obstawił dwie godziny a Danny cztery dni- wyjaśnił Bruno.

  Ja i Asher cicho się zaśmialiśmy. Dylan wydawał się zadowolony a Danny już mniej.  Czyżby między nimi rozwijała się mała nić porozumiał? Może kiedyś się zaprzyjaźnią?

  Miałam ochotę śmiać gdy zrozumiałam swoje myśli. Dylan i zaprzyjaźnienie się  z Danny'm. To coś co chce zobaczyć ale nie zobaczę nigdy.

Powody:
1. Danny to diler.
2. Ma u nich dług.
3. Nigdy go nie lubił.
4. Prędzej go zabije niż polubi.

  -Dobra, to wypijmy za przyjaźń- powiedział zadowolony Dylan unosząc kieliszek z szampanem. Każdy z nas zrobił to samo powtarzając jego słowa.

Tak właśnie zaczęła się nasza impreza. Nawet Bruno pozwolił sobie na wyluzowanie i wypicie więcej niż kieliszek szampana.

  Od drugiego szampana przeszliśmy do wódki z colą lub redbullem. Żadne z nas nie robiło sobie przerwy. Dylanek podłączył telefon do głośników i puścił głośne imprezowe hity. Tańczyliśmy i piliśmy na zmienię.

Z zadowoleniem oglądałam konkurs między Dylanem a Asher'em pod tytułem kto wypije szybciej butelkę piwa. Dylan wygrał przewagą czterech sekund. Późnej delektowałam się swoim ulubionym winem w czasie gdy Danny próbował wypić piwo szybciej od Dylana co mu nie wyszło.
Z uśmiechem patrzyłam jak pijany Asher próbuje wmówić Brunowi że nasza podłoga jest czarna chodź to był tylko dywan.

Cóż Asher nigdy nie grzeszył mądrością ale teraz to się popisał. Dylan leżał na kanapie z piwem w ręce i próbował wygrać z Feliksem w kto pierwszy mrugnie.

  Bardzo mi brakowało naszych imprez. Zawsze było tak zabawnie, głośno i było mnóstwo alkoholu. Nasze małe imprezy nigdy nie były przerywane przez policję przez to że mamy dom trochę dalej niż inni dlatego ze zdziwieniem patrzyłam na dwóch funkcjonariuszy stojących w progu gdy otworzyłam drzwi.

  -Pani jest właścicielką?- zapytał jedne z nich.

   -Można tak powiedzieć, o co chodzi?- zapytałam z lekko plączącym się językiem.

  - Jest już cisza nocna- odpowiedział policjat mierząc mnie wzrokiem- proszę wyłączyć muzykę inaczej dostanie pani mandat- dodał spokojnie.

  -Bruno to do ciebie!- krzyknęłam lekko się odwracając.

  Mężczyzna chwilę później pojawił się obok mnie, myślałam się wybuchnę śmiechem gdy zobaczyłam zszokowane wręcz przerażone garaże policjantów. Bruno pozwolił sobie wypić ale nie doprowadził się do tego stanu co ja i pozostali.

  Zmierzył ich wzrokiem po czym sięgnął po portfel wyjął  pięć wysoko nominowane banknoty po czym dał je gliniarzom.

  -Uznaj to za spłatę mandatu i spadaj- powiedział oschle na co przerażony policjant pokiwał głową.

Odeszli a ja zamknęłam drzwi. Zaczęłam się śmiać jak głupia, ich miny były po prostu cudowne.

  Jak dobrze mieć przyjaciela gangstera.

FALLEN ANGEL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz