Rozdział 10

80 5 4
                                    

Lśniąca powłoka Oceanu spowita została przez ciemność. Spoglądałam przez balkonowe okno, jak pojedyncze fale na wodzie wpierw się unoszą, by za chwilę z takim samym spokojem opaść.

Ten widok mnie uspokajał. Mimo wewnętrznej walki, jaką teraz prowadziłam i fizycznych katuszy, jakie przechodziłam, czułam, że pozwala on utrzymać mi trzeźwość umysłu i pewną stabilność. Przede wszystkim tą emocjonalną.

Wciąż po głowie chodziła mi popołudniowa rozmowa z Chasem. Gdy opowiedziałam mu ze szczegółami przebieg rozmowy z mamą, nie skomentował moich mało delikatnych słów rzuconych w jej kierunku. Nawet powiedziałabym, że w pewnym sensie mnie poparł. On także czuł, że rodzice wraz z biegiem lat zaczęli się od nas oddalać, goniąc za karierą. I byłam niemalże pewna, że jego także to bolało. Wcale nie mniej, niż mnie. Różniło nas jedynie to, że mi dużo ciężej było się z tym pogodzić. Zrozumieć, że nie zawsze będę dla nich tak ważna, jak chciałabym być.

I chociaż wspominając dyskusję z mamą byłam pewna co do słuszności moich słów, czułam, że pewne z nich nie powinny ujrzeć światła dziennego. Powinny zostać tam, gdzie z początku znalazły dla siebie miejsce i które tak boleśnie okupowały. Żałowałam, że nie potrafiłam zapanować nad emocjami, by choć cząstkę swoich uczuć zachować tylko dla siebie.

Chociaż... może to i dobrze? Przecież w końcu wykrzyczałam wprost to, co tak długo we mnie siedziało. Nie kryłam tego, co wręcz zjadało mnie od środka. Byłam w końcu prawdziwa.

Nie potrafiłam jednak dłużej teraz myśleć o tym, czy zrobiłam dobrze, czy źle, ponieważ ból w kostce coraz bardziej dawał mi się we znaki. Niby zapowiedziano mi, że jeśli w nocy będzie gorzej, mam od razu się do tego przyznać, ale nie chciałam robić zamieszania.

Zaraz po tym, jak pozwolili mi wyjść z salonu z pomocą Chase'a i kiedy to przekroczyłam próg własnego pokoju, miałam w głowie ułożony plan od A do Z. Polegał on między innymi na tym, żeby do końca dnia nie wyściubiać nosa spod koca, którym chętnie się okryłam. I mimo, że co jakiś czas któryś z chłopaków do mnie zaglądał, by upewniać się, że wszystko jest w porządku, nie przeszkadzało mi to. Zajęłam się sobą, potrzebując chwili na oswojenie własnych myśli.

Z ulgą odpaliłam Netflixa i zanurkowałam wręcz pod miękkością koca, choć temperatura na zewnątrz z pewnością nie wykazywała takiej potrzeby. Było ponad 20 stopni, a więc zdecydowanie za ciepło na korzystanie z dodatkowego źródła ciepła. Ja jednak lubiłam wtulić się w puszystość materiału, dając sobie tym samym jeszcze większą dawkę relaksu.

Poziom mojej irytacji wkrótce jednak wzrósł. Stało się tak, gdy wraz z uporczywymi kontrolami, nadchodziła niesiona w dłoniach taca z przygotowanym posiłkiem. Mimo ładnego podania i pełnego serwisu, nie potrafiłam się przemóc i większość i tak pozostawała nietknięta.

Wiedziałam, że mi się za to oberwie, ale cóż.

Mówi się trudno.

Dodatkowo ból z każdą godziną narastał, co nie sprzyjało w podjęciu choćby próby wciśnięcia w siebie jedzenia. Mimo to, najbardziej odczuwalny był ścisk w sercu. To on uwierał i zawadzał w tym wszystkim najbardziej. Nie pozwalał wyrzucić z głowy głosu sumienia. Budził do życia nową chmarę wątpliwości, która z czasem zaczęła rozrastać się do nienaturalnych rozmiarów, tym samym skutecznie blokując mi wogóle jakąkolwiek możliwość pomyślenia o porządnym posiłku.

Podczas zakłócania mojego spokoju, gdy Chase, albo któryś z chłopaków chcieli zobaczyć moją kostkę, by mieć pewność, że nie puchnie, zbywałam ich tekstami, że przesadzają i wszystko jest w porządku. Ich wzrok nie wyrażał stuprocentowej ufności, szczególnie, gdy zawitał do mnie Matt, ale nie naciskali. Podejrzewałam, że chcieli uszanować moją przestrzeń i nie wchodzić zbytnio w nie swoje buty. W jakimś stopniu ufali też zapewne mojej odpowiedzialności, co być może skłoniło ich, by odpuścić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Don't try to save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz