Mattchu

114 9 39
                                    

- Bolało cię jak spadłeś z nieba?

Głupszego tekstu na podryw nie słyszał raczej nikt. A kto skusiłby się, aby powiedzieć to jakiemuś losowemu mężczyźnie spotkanemu pierwszy raz w życiu? Oczywiście, że Seok Matthew. I to nie pierwszy raz gdy blondyn odzywa się tak do klientów. Zapytacie się pewnie czemu nie został jeszcze zwolniony. No cóż. Matthew robi najlepsze ciasta z całej tej kawiarenkowej brygady. Szefowej zbyt bardzo smakują te słodkości, by zwolnić ich twórcę. Zamiast tego wiele razy dawała mu upomnienia, ale jak widać nic to nie dało. Natomiast osoby, które słyszały te jakże cudowne teksty miały nieco inne zdanie. Rzadko, ale to bardzo rzadko zdarzało się, że klienci się zawstydzali i nie mówili nic. Większość natomiast zaczynała krzyczeć na pracownika, domagać się rozmowy z szefem, a raz nawet Matthew dostał z pięści prosto w jego uroczą twarzyczkę.

Dobre wypieki to jedno, ale drugą rzeczą, która utrzymuje chłopaka w pracy jest znajomość. Otóż synem szefowej jest bardzo dobry przyjaciel Matthew'a - Sung Hanbin. Chłopcy przyjaźnią się od przysłowiowej - piaskownicy. Poznali się przez ich matki. To także pomaga blondynowi w zostaniu w kawiarni. Otóż rodzicielki tej dwójki są bardzą i to bardzo dobrymi przyjaciółkami.

Dzisiaj jak zwykle Matthew próbował poderwać jednego z klientów najbardziej tandetnym podrywem jaki ktoś mógł wymyśleć. Tym razem na szczęście chłopak był miłosierny i nie odezwał się w ogóle. Mruknął ciche dziękuje pod nosem i wrócił do jedzenia. I to nie tak, że uważał Matthew'a za nieatrakcyjnego. Jego zdaniem był on bardzo przystojny. I to nie tylko jego. Zdecydowanie Jiwoong był pierwszą osobą, która potwierdziłaby, że kanadyjczyk jest piękny. I nie skłamałby gdyby powiedział, że Matthew mu się podoba. I to jak! Jiwoong podkochuje się w nim od jakiegoś roku. I to dlatego dzisiaj trzeci raz z rzędu przyszedł to jego pracy.

***

Lekki powiew ciepła wdał się do środka chłodnej przez klimatycję kawiarni. To oznaczało oczywiście kolejnego gościa. Tym razem miał go obsłużyć Matthew. Jednak zamiast nieznajomego klienta zobaczył kogoś kogo doskonale zna. I wszyscy się pewnie domyślili o kogo chodzi. Za ladą stał Jiwoong, a obok niego dwójka nieznanych Matthew'owi ludzi. Bardzo przystojny blondyn patrzył się na Matthew'a swoim chłodnym wzrokiem i już domyślał się, że to dla niego stoi tu obok swojego przyjaciela, który wcześniej błagał go o przyjście do tej właśnie kawiarni. Po drugiej stronie stał równie piękny szatyn, któremu także zaczęły łączyć się w głowie wszystkie kropki. A skąd chińczycy domyślili się, że nie chodzi mu o kawę, a chłopaka, w którym się podkochuje? Oczywiście zapytali się. Po skrępowanej minie Jiwoonga mogli wyciągnąć jednoznaczne wnioski.

- Jiwoon hyung, co dla ciebie? To co zwykle? - zapytał się Matthew, źle wymawiając imię jego przyjaciela.

- To co zawsze poproszę. A dla was?

- Poproszę herbatę o smaku mango - odpowiedział blondyn.

- Dla mnie będzie cappucino.

Dobrze, że nie było tu Gyuvina. Zapewne natychmiastowo zmieniłby się z Matthew'em. Od razu zacząłby robić tą cudowną herbatkę cały czas patrząc na blondyna. A gdzie był, gdy tracił taką szansę? Zrobił sobie przerwę na zjedzenie śniadania. Ale czemu akurat teraz, gdy ktoś właśnie zamówił jego ulubione picie. Nie wiadomo.

- Oczywiście. Już przygotowuję.

Zamówienia były gotowe po niecałych pięciu minutach. Obok czarnego americano Matthew położył jeszcze małe ciasteczko, które dodają raczej rzadko. Oczywiście powinni dawać je do każdego napoju jednak wyszło nieco inaczej. Zazwyczaj jedzą je pracownicy albo jacyś bliscy ich znajomi tacy jak właśnie Jiwoong.

mango tea - gyurickyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz