Zmieniłem nazwe bo tamta była mid.. tak to jest "czemu akurat ja"
⋆。゚☁︎。⋆。 ゚☾ ゚。⋆
Kyle Brofl. PoV
Musiałem dzisiaj iść, nie licząc sytuacji z rana czułem się już okropnie. Nikt mi nawet nie odpowiedział na jakiekolwiek powitanie, usiadłem gdzieś na górze sali obserwując całą grupe na dole wraz z Stanem która świetnie się bawiła.. i do tego Tolkien który tez ma na mnie wyjebane. Otworzyłem laptopa który był tutaj niezbędny i szukałem przeróżne informacje co się z mna dzieje, czuje sie jakbym miał zaraz oszaleć a każdy artykuł mówić co innego niczym pielegniarka szkolna, jeden ze mam raka płuc drugi ze srake a trzeci że zawał..
- No co tam?- Serce mi stanęło jak pojebane, spojrzałem się do tyłu a tam spaślak
- Co?-
- Co tam robisz?- Przybliżył się i objął mnie ramieniem - Wydaje mi się że twój boyfriend woli innych- Uśmiechnął się a miałem ochote mu przypierdolic w ten pusty łeb, przesiadłem się na brzeg ale poszedł za mną
- Zamknij się dzisiaj prosze to nie mój chłopak- Szukałem dalej, śmiech całej grupy mnie w chuj rozpraszał. A w chuj jak i tak sie nie skupie, zamknąłem laptopa i ruszyłem na dół po schodach ale oczywiście co musiało się wydarzyć tego dnia? Nie widziałem który podłożył noge ale wyjebałem się o nią na dół, sprawdziłem szybko czy laptop żyje i się natychmiast podniosłem
- Kyle?- Ruszyłem a stronę wyjścia ignorując to, zatrzymałem się w połowie drogi do domu czując że nie mam na sobie swojego płaszcza. Zostawiłem go w domu? japierdole nic juz nie pamiętam... przynajmniej mam na sobie sweter
- Khial!- Rzucił w mnie właśnie płaszczem o ktorym gadałem, sam się grubo ubrał
- Kurwa..- Wsadziłem go do torby i ruszyłem dalej - Chce pobyć sam, dzięki -
- Zmarzniesz..-
- Od kiedy ty masz jakiekolwiek uczucia?- Spojrzałem się na niego, opadły mu ręce i wzrok tych dwóch kolorowych oczu jakby się spodziewał takiej reakcji, jedno oko na niebieskie a drugie brązowe nie powiem ze nie ale mu pasuje i nawet ładne ale nie wyobrażam siebie z takimi- Dobra źle to zabrzmiało bo sam się zachowuje jak niedoruchana dziwka ale nagle masz do mnie inne nastawienie-
- Jako gówniarz nie rozumiałem połowy rzeczy o tak-
- Skoro tak za mną łazisz możesz iść na zakupy wraz z mna.. nie obchodzę wigili a chce się zabezpieczyć w jedzenie -
- Mogę iść co za problem -
Od terenu akademiku było dość blisko do centrum że przeszliśmy się na nogach, nie powiem ze nie ale grubas się zmienił o 180 stopni i jest bardziej milszy na mnie no nie wspominając że dla jaj nazywa mnie rudym ale to u każdego już jest normą
- A ty dalej w tej uszatce..-
-No a ty dalei w tej czapce..- Parsknałem śmiechem wchodząc do warzywniaka, uwielbiałem wspierać ludzi którzy stoją tu prawie wszystkie sezony. Wziąłem podstawy jak marchewka ogórki sałata, z ryneczka udaliśmy się na miasto
-Kaaaahll a masz ochote na coś ciepłego? Wypił bym taka czekoladę..-
- Nauczysz sie chociaż raz wymówić moje imie poprawnie?-
CZYTASZ
Róże niczym twoje oczy × enemies to lovers style
FanficCzarnowłosy chłopak przyjeżdża do akademiku w South Parku i zamieszkuje wraz z czerwonowłosym chłopakiem.. ale jest dla niego dość wredny. Czy ułożą im się relację? Tak to enemies to lovers style..