Obudziłam się sama w łóżku. Minęło kilka dni od sytuacji z porwaniem. Wczorajszą noc można opisać jako zestawienie wszystkich najpiękniejszych doznań jakie może doświadczyć człowiek. Ale mniejsza z tym.
Wstałam z łóżka i zeszłam na dół, gdzie zastałam Klausa stojącego w skupieniu przy zamalowanym płótnie. Podeszłam bliżej i objęłam go od tyłu.
- Było wspaniale. - powiedziałam wspominając sobie wczoraj.
- No, nie do końca patrząc na to że prawie umarłaś z rąk twojej siostry. Wiesz ile czasu musiałem znieść z twoim byłym?
- Jeżeli tylko to było ceną wczorajszego wieczoru to warto było. - odpowiedziałam i pocałowałam go czule.
Do salonu weszła Rebekah więc się odsunęłam. Z Klausem się dogadywałam, ale przy reszcie rodziny Mikaelsonów czułam się jeszcze niezręcznie, a już zwłaszcza po zabiciu ich matki i po śmierci Finna, która nastała co prawda nie z moich rąk, ale z mojego powodu.
- A tobie co tak długo zajęło? - zapytał Klaus swoją siostrę.
- Alaric nie chciał oddać kołka, ale na szczęście się udało. - powiedziała z uśmiechem, po czym pokazała drewnianą broń
- Nie wiedziałam że polujecie na kołki.
- Nie przejmuj się tym Kochana, to nie twoje zmartwienie. - powiedział Klaus z uśmiechem. - Czyli to już? - zwrócił się do siostry.
- Ostatnie narzędzie które jest w stanie nas zniszczyć. Chcesz czynić honory?
Klaus bez słowa wrzucił kołek do kominka.
- To co teraz? - zapytałam.
- Rebekah, pakuj się, wyjeżdżamy. - powiedział Pierwotny.
- Ale jeszcze jest bal dekady! - powiedziała siostra
- Nie mówiłeś mi że masz zamiar wyjechać! - dodałam z wyrzutem
- Siostro nie narzekaj, - odpowiedział ignorując mnie. O co chodzi? - bierzemy Sobowtóra i jedziemy.
- Nik, proszę cię, zrób to dla mnie. - zastanawiał się przez chwilę po czym odpowiedział:
- Ok, niech będzie. - Po czym wyszli z pokoju, a ja zostałam całkowicie sama.
***
Dostałam wiadomość od Caroline z prośbą o pomoc w przygotowaniach do balu dekady więc Here I am przybyłam do szkoły. Nie miałam nic przeciwko żeby pomóc Blondie. Musiałam w jakikolwiek sposób przestać myśleć o tym co się stało dzisiaj rano więc uznałam że pomoc w jakiejś szkolnej potańcówce to nie jest taki głupi pomysł.Sala gimnastyczna była pełna ludzi i każdy miał ręce pełne roboty. Miło było patrzeć na tych młodych ludzi robiących wszystko żeby mieć jakieś fajne wspomnienia z czasów szkolnych.
- Hej Ray! - krzyknęła Caroline. Stała przy jakichś stolikach razem z Eleną i trzymały jakieś tam dekoracje. Podeszłam do nich z uśmiechem na twarzy.
- Widzę że Stefan nie jest jedyną osobą która mówi na mnie „Ray." - powiedziałam na przywitanie. - Z czym mam pomóc?
- Z tym przypadkiem emocjonalnym. - powiedziała wskazując na Elenę. - Całowała się z Damonem i nie wie jak to powiedzieć Stefanowi.
- Może ja mam mu powiedzieć jak ostatnio? A tak na serio to ja się dzisiaj w psychologa nie bawię. Sama mam problem w mojej relacji i nie wiem czy podołam w pomaganiu komuś w czyjeś relacji.
- Uuu... a co się stało? Klaus nie daje rady w łóżku? - Caroline uśmiechnęła się złowieszczo.
- Czy przez „nie dawanie rady" masz na myśli „ignoruje mnie następnego dnia"?
- Oj. Nie pomyślałam o tym. - powiedziała Caroline
- To jeszcze nic, rozmawiał dziś z Rebeką przy mnie i powiedział że ma zamiar wyjechać z miasta. Nic mi wcześniej nie powiedział. A miał być ze mną szczery.
- Kurde, faktycznie słabo. Elena ma problem z Stefanem, Tyler, mój chłopak, wyjechał z miasta, a Klaus cię okłamuje. Bycie w związku to takie utrudnienie!
- Bez dwóch zdań. Potwierdzam. - powiedziałam. Wiedząc że to nie do końca prawda.
***
Teoretycznie nie powinnam iść na tą imprezę skoro nawet prawnie jestem dorosła, ale wystarczyło powiedzieć że przyszłam jako osoba towarzysząca żeby przypilnować młodziaków i już. Wstęp wolny. A miałam pewność że muszę iść na tą głupią potańcówkę.
Muszę zobaczyć się z Klausem.Lata dwudzieste to była specyficzna dekada. Zarówno historycznie jak i modowo. Świat próbował dojść do siebie po zakończeniu I Wojny Światowej i przełożył to też na modę. Krótko mówiąc: dużo dziwnych zdobień, które teraz wydają mi się jako najgłupszy pomysł jaki mógł powstać.
Założyłam dopasowaną czerwoną sukienkę i dopełniłam stylizację czarnymi rękawiczkami, perłami i charakterystyczną opaską na włosach. Naprawdę nie lubię mody tych czasów.
Weszłam do szkoły, a klimat był tam zupełnie inny niż dzisiaj rano. Nie było już nastroju ciężkiej pracy, a bardziej dobrej zabawy i gromadzenia jak największej liczby wspomnień przed wyjazdem na studia. Weszłam na salę, a ludzie już tam tańczyli, śpiewali i się świetnie bawili.
- Nie wiedziałem że przyjdziesz. - usłyszałam głos Stefana.
- Jak widzisz jestem. Powiedziałam że będę was pilnować i proszę: mogłam przyjść.
- Co ty tu robisz?
- Może chcę doradzić swojemu przyjacielowi? To wszystko. Porozmawiaj z Eleną. Ostatnio siebie unikacie.
Apropos unikania, przyszedł mistrz w tej dziedzinie. Wyglądał bardzo elegancko i atrakcyjnie. Przyszedł z Rebeką. Świetnie! Cały dzień mnie olewał, a teraz przychodzi na szkolną imprezę z młodszą siostrą? Ja chyba śnię! Zostawiłam Stefana samego z jego przemyśleniami nad jego związkiem i poszłam coś zrobić z moim. Podeszłam do Klausa z kamienną twarzą.
- Skoro ignorujesz mnie cały dzień to chociaż zaprosisz mnie do tańca? - zapytałam.
Skierowałam rękę w jego stronę i czekałam aż ją przyjmie. Zamyślił się, ale dotknął delikatnie mojej dłoni i ruszyliśmy w kierunku parkietu. Przez chwilę tańczyliśmy w milczeniu. Właściwie nie wiem czy można było to nazwać tańcem. Bardziej kołysaniem się w rytm muzyki. Postanowiłam przerwać tą niezręczną ciszę.
- Zamierzałeś mi powiedzieć o wyjeździe? - zapytałam. Wpatrywałam się w jego oczy szukając tam odpowiedzi, ale nie potrafiłam jej dostrzec.
- A przejęłabyś się gdybym ci nie powiedział? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście że tak! Byłabym bardzo zła. Ale teraz jestem jeszcze bardziej zła. Nie dlatego że chcesz wyjechać. A dlatego że mi nie powiedziałeś. Nie wiem czy to zauważyłeś ale.... Zależy mi. Zależy mi na tym wszystkim. I chciałabym żebyś był ze mną szczery.
Klaus wpatrywał się we mnie przez kilka chwil po czym powiedział:
- Doceniam piękno lat dwudziestych. Wszystko było łatwiejsze. Nie trzeba było się wszystkim przejmować. - spojrzałam na niego nie wiedząc o co mu chodzi. - Wyjedź ze mną. Nic cię tu nie trzyma. Możesz być wolna, szczęśliwa.
- Myślisz? - zamyśliłam się na chwilę. Wizja wolnego życia była piękna. Uciekałam tyle stuleci że aż marzyłam o tym żeby chwilę odpocząć. Spojrzałam w kierunku moich przyjaciół. Zarówno tego którego znam od dziesięcioleci, jak i na tych co znam kilka tygodni. Wreszcie podjęłam decyzję. - Chętnie wyjadę z tobą, ale nie dzisiaj. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Muszę pomóc moim przyjaciołom w sprawie z Alariciem. Jak tylko skończę, to wyjadę z tobą gdzie tylko zechcesz.
Klaus uśmiechnął się do mnie i pocałował delikatnie w czoło. Nasz mały kryzys został zażegnany....
———————————-
Jak myślicie, czy Klachel wyjadą z miasta czy coś ich powstrzyma? I co w ogóle sądzicie?Your Mystery xx 💋
![](https://img.wattpad.com/cover/353471133-288-k333986.jpg)
CZYTASZ
The Original Blood TVD
FanfictionRachel Pierce - przyrodnia siostra Katherine wraca do żywych po szesnastu latach tułaczki i odkrywa że nic nie jest takie samo. Jednak nie zamierza się tym przejmować i buduje swoją nową historię. 🖤❤️🔥🩸 03.12.2023 - #salvatore 3 miejsce 🥉 04.1...