#6 Przyjemny dreszcz

229 7 1
                                    

Nicolas

Siedziałem w swoim czarnym Porshe, jadąc przez miasto z dużą prędkością. Zmierzałem w stronę, starych magazynów w których jest prowadzony, nielegalny handel bronią. Jechałem tam tylko i wyłącznie przekazać pewne informacje kierownikowi, tego wszystkiego. Nie bawiłem się w takie handle. Fakt, dostałem propozycję ale ją odrzuciłem. Wystarczy, że pracuje dla angielskiej mafii i czasem się ścigam.

Nie rozmawiałem z rodzicami od ostatniego bankietu. Wyjechałem z miasta i wróciłem wczoraj. W zasadzie... To mama Eleny mnie ściągnęła. Gdyby nie ona byłbym za miastem dłużej. Miałem wrócić dopiero na ten cały wyjazd.

Z Lily rozmawiałem na kamerce, gdy dzwoniła do mnie by się wyżalić. Kocham tą małą. I tęsknię za nią.

Większość osób, które mnie znają czyli wszyscy w tym mieście są bardzo zszokowani gdy okazuje uczucia dla swojej siostry w publicznym miejscu. Jakiś plac zabaw, lodziarnia albo park. Mimo, że rzadko się widywałem z Lily miałem jakiś z nią kontakt. Każdy uważa, że jestem wypruty z uczuć, co po części jest prawdą ale do Lily moje uczucia nigdy się nie zmienią.

Cóż miałem nieprzyjemną sytuację, gdzie zostałem zraniony i w tamtym momencie wszystkie uczucia jakie miałem wyparowały. Każda jest taka sama. Rozkocha i rzuci. A i naciągnie na kasę.

Wjeżdżając na teren magazynów, zauważyłem w oddali chłopaka, który jest kierownikiem tego handlu. Tony Blair był chujem. Nienawidziłem go, w sumie ze wzajemnością. Miał coś w sobie co mnie odrazu odrzuciło od niego.

Stanęłem autem obok niego i wyszedłem, biorąc pendrive'a. Poprawiłem czarną koszulę, odpinając dwa guziki. Stał z założonymi rękami, patrzył na mnie uśmiechając się w swój sposób. Podał mi rękę a ja ją uścisnęłem.

- Co masz dla mnie? - spytał donośnym głosem. Podałem mu mały przedmiot, a on zaczął go obracać między palcami. - Co to jest?

- Wszystkie informacje dotyczące Evelyn. - uśmiechnął się szeroko i wsadził do kieszeni skórzanej kurtki.

- Szybko je zdobyłeś. - pokiwałem głową.

- Gdyby nie Henry nie dał bym sobie rady. - Henry był naszym informatykiem, który naprawdę był bardzo dobry.

-Ahh.. Henry. - uśmiechnął się. - Dawno go nie widziałem.. - wsadził ręce do swojej kurtki wyciągając jakąś kopertę. - Zoe przyniosła to.. Zaadresowane do ciebie. - podał mi kopertę, a ja uniosłem brew.

- Zoe? - spytałem na co kiwnął głową. - Dawno jej nie widziałem.. - przyznałem otwierając kopertę. Zdjęcie. A na zdjęciu ja i Elena. Na wzgórzu w dniu balu. To nie możliwe, żeby ktoś tam był oprócz nas.

- No i co tam jest? - zapytał ciekawy.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Chociaż... Ty już dawno się w nim gotujesz. - prychnął i chciał coś powiedzieć ale przerwał nam jego człowiek.

- Szefie, Evelyn jest na lotnisku. Wczoraj kupiła bilet do Włoch, do rodziny. - Tony skinął głową lekko wkurzony.

- Wybacz ale obowiązki wzywają. - skinęłem głową w geście pożegnania, a on odszedł. Westchnęłem i spojrzałem na zdjęcie. Kurwa ktoś nas śledził.

I can't loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz