Lena siedziała w pociągu patrząc cały czas pustym wzrokiem gdzieś za okno. Nie miała już siły na żadne przemyślenia. Wiedziała, że odebrałyby jej całą radość ze święta Lilly. Skupiała się tylko na jednym - jaki prezent jej kupić. Nic więcej jej nie interesowało, ani piękne widoki za oknem, ani inni pasażerowie, nawet kontrola biletów. Konduktorka zaśmiała się pod nosem widząc jak bardzo odpłynęła. Dopiero, gdy inny pasażer mocno ją szturchnął, zwróciła uwagę na swoje otoczenie.
-Pani bilet jest już nie ważny. - odpowiedziała konduktorka.
- To nie możliwe. Kupiłam go dzisiaj na stacji.
- Tak, data się zgadza. Ale pani przystanek minęliśmy dwie stacje temu. Jedzie pani do Duskwood tak?
- Aż dwie stacje? O nie, i co teraz? - Lena zaczęła gorączkowo się pakować i zbierać do wyjścia.
- Spokojnie. Widzę, że widok tego lasu za oknem bez reszty panią pochłonął. Nie dziwię się, też kocham ten las. Nie dam pani mandatu, ale musi pani wysiąść na następnej stacji. Stamtąd może Pani wziąć pociąg do Duskwood. Za chwilkę sprawdzę... O, będzie miała pani 5 minut na przesiadkę do pociągu regionalnego, z peronu 2. Da pani radę kupić sobie teraz bilet przez telefon?
- Tak! Dziękuję pani serdecznie!
Biegła na kolejny peron, po drodze o mały włos nie zabiła się o własne sznurówki, które zahaczyły się o nity w drugim trzewiku. W końcu opadła na krzesło w pociągu, czerwona na twarzy i zdyszana. Wtedy zadzwonił jej telefon.
- Gdzie jesteś? Czekam na ciebie już całą wieczność. Twój pociąg już dawno odjechał.
- Hej Jessy. Miałam małe utrudnienie z mojej winy... Przegapiłam przystanek i teraz zawracam. Będę niedługo, za jakieś... - spojrzała na wykaz stacji i przyjazdów na monitorze - Co? Aż pół godziny? Boże, przepraszam Jessy!
- Spokojnie, nie przejmuj się. Pójdę do Maca coś zjeść. Nie jesteś głodna? Zamówię ci coś.
- Kochana jesteś. Tylko czarną kawę proszę.
Tym razem była skupiona, żeby pilnować przystanku. Patrzyła się na ekran tak, jakby miała w nim wywiercić dziurę swoim jasnozielonym spojrzeniem. Kątem oka zauważyła w pewnym momencie innego pasażera, który siedział po przekątnej. Wydawało jej się, że się na nią gapił. Gdy jednak na niego spojrzała, miał wzrok utkwiony w swoim notebooku na kolanach. Przeszedł ją dreszcz i przełknęła głośno ślinę. To nie mógł być Jake, prawda? Co prawda w sms-ie przechwalała się, że wie jak wygląda, ale to było tak dawno, że wspomnienie zdążyło się już nieco zatrzeć. Teraz każdy wysoki mężczyzna po trzydziestce z czarnymi włosami i laptopem, ubrany w czarny kangurek, mógłby wyglądać jak Jake. Chciała do niego podejść i się zapytać, czy to on, ale jednocześnie się bała. "Co jeśli to nie on? Będzie niezręcznie." Poza tym, jeśli miałby to być Jake, to powinien móc ją poznać bez problemu - w przeciwieństwie do Leny, miał jej wyraźne zdjęcie.
"Nie, to bez sensu. Gdyby Jake wyszedł na wolność, na pewno wszyscy byśmy o tym wiedzieli. Jeśli nawet nie ze mną, skontaktowałby się z Lilly, a ona by mi powiedziała."
- Następna stacja: Duskwood. - zabrzmiał głos w głośnikach, a Lena poderwała się z miejsca i ruszyła do wyjścia.
Nie widziała czy tamten mężczyzna wysiadł razem z nią, czy jechał dalej.
CZYTASZ
Hack into my heart
FanfictionFanfiction oparte na grze Duskwood produkcji Everbyte. W grze nazwałam swoją bohaterkę "Lena" i tu też będzie się tak nazywać. Po pięciu latach od wydarzeń związanych z porwaniem Hanny, nasi przyjaciele ponownie spotykają się w Duskwood, tym razem...