6

196 10 6
                                    

- Lena? Lena to naprawdę ty? - zapytał mężczyzna w kapturze i jasnoniebieskich oczach podkrążonych z powodu trwającego od 9 lat niedostatku snu. Wyglądał na równie przestraszonego co Lena, bo nie spodziewał się, że będzie próbowała go pobić. W ogóle nie spodziewał się, że tak ją przestraszy.

- Nie może być... - wymamrotała, a łzy zaczęły napływać jej do oczu. - Jake?!

- Tak, to j..- nie zdążył skończyć, bo Lena nagle przytuliła go tak mocno, że stracił dech. - Hej, zmiażdżysz mi żebra i płuca.

- Jake, tak strasznie cieszę się, że cię widzę. To znaczy w ogóle, że mogę z tobą znów porozmawiać. Tak okropnie za tobą tęskniłam i martwiłam się, czy wszystko u ciebie w porządku, jak to wszystko znosiłeś i czy nie było ci zbyt ciężko... - zaczęła zalewać go potokiem słów aż jej samej zabrakło powietrza. - Kiedy cię wypuścili? Czemu nic mi nie powiedziałeś?

- Hej, Lena.. Stop. - Jake chwycił ją w ramionach, żeby ją uspokoić. - Nie wszystko na raz. Po pierwsze, też dobrze cię widzieć - całą i zdrową. - uśmiechnął się od ucha do ucha. - Po drugie, zanim powiem cokolwiek innego, muszę ci coś wyjaśnić.

- Co takiego Jake? Słucham. - dopytała w oczekiwaniu.

- Może lepiej chodźmy gdzieś usiąść. - zaproponował i udali się do pobliskiej kawiarni. - Lena, przeczytałem wszystkie twoje wiadomości.

- I nic mi nie odpisałeś?

- Wiesz, przeczytanie twoich praktycznie listów z okresu pięciu lat trochę trwało. To bardzo miłe, że o mnie pamiętałaś i pisałaś, mimo że nie mogłem tego od razu przeczytać, a już tym bardziej odpisać. Poza tym, musiałem ułożyć sobie od nowa życie, poszukać pracy i takie tam. Planowałem odpisać ci, gdy tylko byłbym gotowy.

- Czy to znaczy, że już wszystko przeczytałeś?

- Tak. I dzięki za zdjęcie. To mi naprawdę dzisiaj pomogło. Ale... Wiem, że to, co teraz powiem, może cię zaboleć i może cię skrzywdzić, i pewnie uznasz mnie nawet za dupka. Mimo wszystko muszę ci to powiedzieć, żebyś nie miała złudnych nadziei. Nie chcę też bawić się twoimi uczuciami. Lena, z tego co zauważyłem czytając twoje wiadomości, przez te pięć lat bardzo pielęgnowałaś swoje uczucia do mnie... Mam na myśli te romantyczne, prawda?

Lena zarumieniła się i spuściła wzrok na kawę lekko zawstydzona.

- Przecież od dawna ci to mowiłam: lubię cię Jake.

- Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o sobie. I naprawdę nienawidzę siebie za to, że teraz łamię ci serce, ale nie odwzajemniam twoich uczuć.

- Co? - spojrzała na niego jak na ducha. Miała zaszklone oczy a jej głos zaczął drżeć. - Ale przecież wtedy... Wtedy napisałeś, że... Że mnie kochasz... - załamał jej się głos. - Poza tym, nie zrobiłbyś dla mnie tego wszystkiego, gdyby ci na mnie nie zależało.

- Tak, to prawda. Ale wtedy było inaczej. Nie sądziłem, że kiedykolwiek uda mi się z tobą spotkać.

- Ach tak... Teraz mnie zobaczyłeś i nie podobam ci się, tak? - zapytała smutna i rozczarowana.

- Nie o to chodzi. Jesteś ładna. Lena to w ogóle nie ma nic do rzeczy. Jedna rzecz się nie zmieniła i chcę cię o tym zapewnić. Nadal jesteś dla mnie bardzo cenna, tak samo jak Lilly i Hanna i reszta. I nigdy o was nie zapomniałem, ale wszelkie romantyczne uczucia, przez te pięć lat po prostu wygasły.

- Jake, kłamiesz! Jesteś beznadziejnym, okpropnym kłamcą!

- Przepraszam, ale to prawda. Po prostu musiałem ci to powiedzieć.

- Wiem, ale ta twoja zero-jedynkowa szczerość jest w tym momencie nie do zniesienia.

- To źle? - zapytał zupełnie zbity z tropu. Nie rozumiał dlaczego dla Leny tkwienie w kłamstwie byłby lepsze od usłyszenia prawdy.

- Ach, nie ważne.

- Gniewasz się na mnie, prawda? - zapytał zatroskany.

- Oczywiście, że tak! A co myślałeś? Że przyjmę to tak, jakby zaczął się po prostu kolejny nudny dzień?

- Nie no wiem, że to jest dla ciebie trudne, ale chyba lepiej, żebym powiedział ci to teraz, niż pozwolił ci uwierzyć , że jest inaczej i potem skrzywdził cię jeszcze bardziej niż dziś.

- I właśnie to mnie wkurza najbardziej, że masz rację.

Kiedy to powiedziała, na jej telefon przyszła wiadomość od Phila.

"Cześć Lena!
Urządzam dziś przed panieńsko-kawalerski. Cała Aurora dla Was na wyłączność i darmowa kolejka drinków. Skoro już jesteś w Duskwood, to nie może cię zabraknąć.
Spróbuj odmówić, to powiem Jessy, żeby Cię siłą przywlokła."

- Muszę się zbierać. - powiedziała ocierając łzy i wstała do wyjścia. - Chcę jeszcze ogarnąć prezent dla Lilly, a potem spotykam się z resztą w Aurorze. Dzięki za kawę. Widzimy się wieczorem?

- P-pewnie. - zająknął się, zbyt oszołomiony nagłą reakcją Leny. Przed chwilą wypłakiwała przed nim wszystkie swoje łzy i krzyczała na niego, a teraz wyglądała i mówiła jakby nic się nie stało. - Lena? - zawołał zanim wyszła. - Naprawdę cieszę się, że udało nam się spotkać. Bardzo wyczekiwałem tego dnia przez te pięć lat.

- Jasne. Do zobaczenia Jake.

Jake skrył twarz w dłoniach i głośno westchnął. Nie zapytał jej o najważniejszą rzecz. Chyba jednak źle to zaplanował. To wszystko było jednym okrutnym kłamstwem, ale musiał się go trzymać, żeby zadbać o bezpieczeństwo Leny na dłuższą metę.
Fakt, że został złapany przez policję i zapłacił tego słoną cenę nie oznaczał, że wszystkie rachunki zostały wyrównane. I nie mógł pozwolić, żeby stawką była ona.

Hack into my heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz