18

105 6 1
                                    

Po śniadaniu poszli odwiedzić Lilly. Stopniowo wracały jej siły, ale wciąż miała ich za mało, żeby mówić. Jedyne co pozostało, to chwycić ją za dłoń i opowiedzieć jej o bierzących wydarzeniach i zapewnić, że wszystko będzie dobrze.
- Lilly, Gareth jest naprawdę dobrym mężem. Aż łza mi się w oku kręci, gdy widzę jak się o ciebie troszczy. Naprawdę dobrze trafiłaś. - powiedziała Lena.
Gareth dbał o to, żeby w pokoju Lilly zawsze stały świeże kwiaty, ciągle zatroskany pytał, czy jest jej wygodnie, poprawiał poduszkę, gdy dawała mu znak, a gdy spała, ciągle trzymał jej dłoń.
Lilly przytaknęła mrugnięciem. Ile by dała, żeby móc powiedzieć na głos jak bardzo go za to kocha, ale usta jeszcze nie współpracowały. Chciała też powiedzieć Jake'owi "Ucz się od niego, stary", ale musiała jeszcze cierpliwie poczekać.
W pewnym momencie zdarzyło się, że Lena została z nią sama w pokoju. Jake poszedł po kawę i coś do zjedzenia, a Gareth do toalety. Lilly spojrzała na nią znacząco, a Lena domyśliła się, o co chodzi.
- Dowiedziałam się po części. Ale nie chcę ci teraz o tym mówić Lilly. Powiem ci, gdy wydobrzejesz. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skonczyło, tego możesz być pewna. I będę przy nim, więc nie musisz się martwić.
Lilly przymknęła oczy na znak, że rozumie.
- Lilly, ktoś kiedyś zostawił dla Jake'a paczkę przy Twoim łóżku. Widziałaś może kto to mógł być?
Lilly zaprzeczyła.
- Szkoda. Nie wiemy, czy można zaufać tej osobie. Chciałabym, żeby to był ktoś, kto faktycznie jest po jego stronie, tak jak twierdzi. Taka pomoc byłaby nieoceniona. Może wreszcie jego koszmar by się skończył na dobre.

Po wizycie poszli kupić nowy telefon dla Jake'a i wrócili do pensjonatu po swoje laptopy. Przez trwający remont i wiercenie w ścianach nie mogliby się tam skupić. Wybrali się więc do biblioteki.
Zapach starych książek od razu wprawił ją w stan skupienia i uprzyjemniał pracę.
Jake nie rozumiał tego fenomenu, ale cieszył się, że jest cicho, a Lena zadowolona. Sam też zajął się swoją pracą.

Anemone o 14:26
Cześć.
Jak się masz?
Czy nowy telefon się sprawuje?

Nym-0s
Skąd masz ten numer?

Anemone
Ty na serio?
A z kim ja niby rozmawiam?

Nym-0s
Piszesz do mnie, nie wiedząc tego?

Anemone
Wiem, kim jesteś, Hakerze Jake'u.
Ach!
Przepraszam.
Tak, od tego powinienem był zacząć.
Znów przegiąłem.
Pewnie tamtą przesyłką bardziej Cię zaniepokoiłem niż zyskałem Twoje zaufanie.

Nym-0s o 14:27
Choć raz muszę się z Tobą zgodzić.

Anemone
Mam nadzieję, że nie wystraszyłem Cię za bardzo. Ani Twoich bliskich. Ta dziewczyna wydawała się być dość zmartwiona.

Nym-0s
Trzymaj się od niej z daleka.

Anemone o 14:28
Spokojnie. Nie interesuje mnie jej osoba. Co najwyżej, żeby była bezpieczna. Możesz mi zaufać.

Nym-0s
A niby czemu miałbym?

Anemone
Ciekawe, że proszenie jej o to samo przychodziło Ci z taką łatwością. W drugą stronę już nie jest tak lekko, co?

Zmieńmy temat.
14:29

Być może zainteresuje Cię coś, czego się ostatnio dowiedziałem.

Być może zainteresuje Cię coś, czego się ostatnio dowiedziałem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Hack into my heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz