20

93 6 0
                                    

Droga jej się dłużyła. Tak bardzo nie chciała jechać, ale musiała to załatwić, nie było innego sposobu. Starała się myśleć o pozytywach - weźmie swoje rzeczy z mieszkania; miała już serdecznie dość chodzenia w tych samych ciuchach. Poza tym to tylko dwa dni. Skoro złapali mafię, główne narzędzie Horsta, to nic złego przez te dwa dni nie mogłoby się stać.

Przy drzwiach do jej mieszkania leżała paczka.
"Przeklęci kurierzy. Czy naprawdę nie można wysłać głupiego smsa z informacją o doręczeniu?" pomyślała zdenerwowana. "Ciekawe jak długo tu leży?"
Nie miała jednak czasu się nią zajmować, bo miała ważniejsze sprawy na głowie, jak na przykład wydrukowanie stu stron dokumentów, przepakowanie się i przygotowanie czegoś do jedzenia; burczało jej już w brzuchu.
Gdy jadła, a drukarka robiła swoje, Lena zaczęła się zastanawiać nad paczką.
"Nie przypominam sobie, żebym coś ostatnio zamawiała. Czyżby spóźnione Aliexpress?"
Po jedzeniu zaczęła rozpakować przesyłkę i z niepokojem stwierdziła, że nie było na niej zapisanego ani nadawcy, ani adresata.
"Lina?" zdziwiła się. W środku nie było niczego oprócz grubego powrozu, który spokojnie utrzymałby pół tony. Ile by o tym nie myślała, nie umiała tego rozgryźć. Czy to miała być jakaś pogróżka? Ale od kogo? Skąd mieliby jej adres? I dlaczego nie było przy tym żadnej notatki?
Zastanawiała się, czy powinna zadzwonić z tym do Jake'a, ale nie chciała go zbytnio martwić. Ale on ją uprzedził i sam zadzwonił.

- Dotarłaś już na miejsce? Wszystko w porządku? Czemu nic nie pisałaś?
- Tak, jestem już u siebie. Przepraszam, chciałam jak najszybciej zająć się obowiązkami i przez to zapomniałam napisać.
- Lena, mam wrażenie, że brzmisz na zestresowaną. Wszystko gra?
- Jake... Właściwie, to coś dostałam. Nie ma nadawcy. Nie wiem, o co w tym chodzi.
- Co to takiego?
- Lina.
- Co? Lina? Jaka lina? - Jake dopytywał lekko rozgorączkowany.
- Może wyślę ci zdjęcie, poczekaj chwilę.

- Może wyślę ci zdjęcie, poczekaj chwilę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Czy... Czy to było już tak splątane? - Jake zapytał słabym głosem, jakby miał zaraz stracić przytomność. Lena usłyszała, jak ciężko zaczął oddychać.
- Tak... To coś oznacza? - zapytała zmartwiona. Ale nie otrzymała odpowiedzi. Usłyszała tylko jak jego telefon gdzieś upadł. - Jake? Jake?!

To było silniejsze od niego. Przerażające, obezwładniające sceny pojawiały się w jego głowie jak zglitchowany film. Ledwo zdążył dobiec do toalety. Zwymiotował i oparł się o ścianę cały drżąc, chwając głowę między rękoma. Wiedział, co to znaczyło. To była groźba wymierzona nie tylko w niego, ale i w Lenę. Wiedzieli, gdzie jest. Musiał ją ostrzec. Ale gdy chciał wstać z ziemi, nie był w stanie. Nogi miał jak z waty i kręciło mu się w głowie.

Lena szbko zadzwoniła do Garetha, który natychmiast zajął się Jakiem i podał mu telefon.
- Musisz uciekać Lena. To Michailes i Henschell. Znaleźli cię. - wybełkotał.
- Jake, spokojnie. Jutro z samego rana wrócę. I sprawdzę na monitoringu, kto się tu kręcił. Nie panikuj. Dam sobie radę.
- Lena, boję się. - w końcu przyznał i wybuchł płaczem.
- Lena, posłuchaj mnie uważnie. - wtrącił Gareth. - Jeśli Jake ma rację i to są ci ludzie, to faktycznie musisz być bardzo ostrożna. A im dłużej tam jesteś, w tym większym niebezpieczeństwie się znajdujesz.
- Wiem. Ale muszę i tak jutro podjechać do firmy. Gareth, to niezwykle ważne. Będę miała problemy z urzędem skarbowym, jeśli tego nie zrobię. Tylko to. Zawiozę je i jadę prosto do was.
- Nie, to zły pomysł. Nie powinnaś tu przyjeżdżać. Możesz tylko narazić Jake'a. Musisz znaleźć inną kryjówkę.
- Ale gdzie?
- Najlepiej, jeśli nawet ja nie będę tego wiedział.
- Czy myślisz, że oprócz mojego adresu mają coś jeszcze? Numery telefonów, moja rodzina...
- Nie wiem, Lena. Ale jak tylko Jake dojdzie do siebie, obgadam to z nim i damy ci dalsze wskazówki.

Gareth podał Jake'owi czarną herbatę i koc. Żal mu było szwagra. Wiedział też od Lilly, że musiał dużo przejść i teraz wyszło to na światło dzienne.
- Próbują zagrać ci na psychice. Nie daj się im.
- Łatwo ci mówić. Udało im się. Dorwali Lenę, a ja nie jestem w stanie zrobić nic. Kompletnie nic. Zamiast ją wesprzeć i uspokoić, wpadłem w panikę i nie mogłem nawet się podnieść. Jestem beznadziejny.
- Nie jesteś. Jake, posłuchaj mnie. To manipulacja. Wiedzieli, że to będzie dla ciebie punktem zapalnym i że wyprowadzi cię z równowagi. To prawda, że jakoś udało im się namierzyć Lenę, a właściwie to tylko jej adres, ale to tylko pokazuje, jak daleko są od ciebie. Próbują was przestraszyć, żebyś się odsłonił.
- Skąd możesz to wiedzieć? Jesteś jakimś profilerem czy co? Przecież tylko wydajesz prawa jazdy.
- Przecież sam dobrze wiesz, że mam teraz rację. Czy wcześniej nie było tak samo? Chcieli włamać się jej na telefon, żeby dotrzeć do ciebie.
- Ale przecież Lena wszystko zmieniła - numer, telefon, adres zamieszkania, nawet komputer.
- Najwidoczniej wtedy uzyskali jakieś dane, które pomogły im na nowo ją odnaleźć. Już samo nazwisko może im dużo mówić.
- Muszę ich znaleźć, zanim oni znajdą ją.
- Najpierw ochłoń. W takim stanie nic nie zrobisz.
- Nie mogę tak siedzieć i czekać.
- Ale podejmując pochopne decyzje, możesz jeszcze bardziej jej zaszkodzić. Albo sobie.
- Zwariuję zaraz.
- Apropos... Myślałeś, żeby iść do psychiatry?
- Co?
- PTSD to nie błachostka. Powinieneś się tym zająć.
- Nie mam teraz na to czasu.
- Rozumiem. Ale gdy już będzie po wszystkim, radzę ci zająć się swoim zdrowiem na poważnie.
- Jasne.

Gdy Jake wrrszcie doszedł do siebie, drżącymi dłońmi złapał za telefon i szaleńczym gniewie zaczął pisać.

Nym-0s 19:01
Mówiłeś, że zależy Ci na bezpieczeństwie moich najbliższych. Więc możesz TO wyjaśnić?!

Anemone
Przepraszam, nie jestem w temacie. Coś się stało?

Nym-0s
Ponoć jesteś blisko mnie, a nie wiesz?

Anemone 19:02
Czasami mam opóźnienie, przyznaję. Wyjaśnisz proszę, o co chodzi?

Nym-0s
Namierzyli kogoś bardzo mi bliskiego.

Anemone
Och nie...
Bardzo mi przykro.
Chodzi może o Lenę?
Przepraszam, że tak po imieniu.

Nym-0s 19:03
Jak mam Ci dłużej ufać?

Anemone
Przepraszam...

Nie mogę być w dwóch miejscach na raz. Skupiałem się na tym, co tutaj. Więc nie mogłem wiedzieć.
19:04

Nym-0s
A więc jesteś w Engen.

Anemone
Wiesz, że nie mogę Ci powiedzieć gdzie jestem.
Ale naprawdę jest mi przykro.
Postaram się dowiedzieć, jak zdobyli jej dane i które dokładnie.
Może chociaż w ten sposób uda mi się Ci to jakoś wynagrodzić.

Nym-0s 19:05
Lepiej, żebyś mnie teraz nie okłamywał.

Bo właśnie zrobiłem sobie kopię całego Twojego komputera.
19:07

Hack into my heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz