3. Pocałunki (wolfstar)

184 10 1
                                    


– Dziewczyny powiedziały mi, że kiedyś zrobiły listę pocałunków, które dawał im ich chłopak, żeby sprawdzić jak je całuję i w jakim czasie – powiedział Remus, a Syriusz oderwał się od szkicowania, patrząc na niego podejrzliwie. – I ja też taką zrobiłem. Pochodzi z ostatniego tygodnia.

– O mój Boże – wymamrotał Syriusz, wznosząc oczy do nieba. – Opowiadaj, skarbie, co tam jest zapisane. Zaraz się okaże jeszcze, że nie zdałem testu.

– A żebyś wiedział, że zapomniałeś o najważniejszym – wytknął Lupin swojemu chłopakowi. – Pierwszy mam zapisany amerykański.

Syriusz musiał się zastanowić kiedy się całowali w taki sposób. To było rzadkie jak dla nich, ale zdarzało się. W końcu uświadomił sobie, że to było prawdopodobnie na Błoniach, kiedy siedzieli na pikniku.

– Słucham dalej – mruknął Black, odchylając się na krześle.

– Pocałunek francuski – wymienił.

Syriusz ledwo powstrzymał się od wywrócenia oczami, doskonale wiedząc ile francuskich pocałunków było między nimi chociażby ubiegłej nocy. Specjalnie się pozbył Jamesa i Petera z pokoju, żeby spędzić upojną noc ze swoim partnerem.

– Pocałunek głęboki – kontynuował Remus.

Black nawet nie chciał wiedzieć czym różni się od francuskiego. Zmarszczył brwi, uświadomił sobie, że lista pierwotnie była od dziewczyn, machnął ręką, nie decydując się na udział w takiej rozmowie.

– Pocałunek symboliczny.

– Non stop się tak całujemy – zauważył Syriusz. – Bo wstydzisz się inaczej przy ludziach.

– Zamknij się – westchnął – pocałunek w policzek, pocałunek w szyję.

– Niech zgadnę, pocałunek w skroń i ucho?

– Brawo, w końcu coś łapiesz! – Zawołał uśmiechnięty młodszy chłopak. – Pocałunek chrupiący i wampira.

Syriusz pokiwał głową.

– To wszystkie – powiedział Lupin. – I nie było najlepszego, bo przez cały tydzień mnie tak nie pocałowałeś.

Black był zdezorientowany. Wydawał mu się, że wymienił wszystkie miejsca, w których mógł go pocałować. Westchnął, wiedząc że chłopak mu nie powie o czym zapomniał. Wstał od biurka, podchodząc do niego. Usiadł na skraju łóżka, ciągnąc Lunatyka na swoje kolana. Pocałował go w usta, w skroń, w policzek, w szyję.

– Dalej nic? – Zapytał podnosząc brew.

– Nie, dalej to nie to – odpowiedział, jakby tracąc humor. Wstał z kolan chłopaka i poszedł do łazienki.

Syriusz jak gdyby nigdy nic wrócił do szkicowania, a w między czasie do pokoju wróciła dwójka ich współlokatorów. Peter zmarszczył brwi, kiedy Syriusz i Remus nie rozmawiali po wyjściu tego drugiego z łazienki, ale nie skomentował, samemu idąc wziąć prysznic.

– A wam co? – Zapytał przyciszonym tonem Syriusza James, widząc że Remus się już kładzie i nawet nie mówią sobie dobranoc.

– Remus obraził się, że nie dałem mu jakiegoś pocałunku, bo zrobił listę, którą uzupełniał przez tydzień, a ja nie wiem o jaki chodzi – wzruszył ramionami Black, kończąc szkic psa.

Lupin zamknął oczy i praktycznie od razu odleciał, zasypiając na dobre, bo poprzednią noc była intensywna. Black skończył rysunek, zamknął szkicownik i popatrzył w stronę łóżka swojego chłopaka, wzdychając z rozczuleniem na roztrzepane po poduszce włosy.

– Dobranoc, skarbie – wyszeptał do niego, kucając obok łóżka i całując go w środek czoła. – Nigdy nie zrozumiem o co mogło chodzić – rzucił do Pottera.

– Zgaduję, że to pozostaje tajemnicą.

Żadna tajemnicą była głupota Blacka, który nie zorientował się, że zawsze całował Remusa w czoło, kiedy ten już spał. Codziennie, zawsze czule i przez dłuższy moment, ale praktycznie nigdy w takim momencie, że Lupin mógłby to pamiętać po wstaniu.

Tacy już byli. Lojalni jak pocałunki w czoło dla wilkołaka i roztrzepani jak jego włosy.

535 słów

Sweet ones / krótkie opowiastki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz