8. Jak w domu

63 5 3
                                    

czytałby ktoś jakbym zaczęła pisać ff typowo z podobnym motywem jak to? jegulus, wolfstar, dużo Potterów, gdy się da i generalnie nie shoty, ale taka bardziej połączona historia

dajcie znać, bo chętnie bym to zrobiła, ale nie wiem czy jest sens!

**

czyli jak Syriusz i Regulus zamieszkali u Potterów

– Regulusie – chłopak usłyszał ciche pukanie do drzwi.

– Proszę – rzucił, obracając się na krześle w stronę wejścia, żeby móc nawiązać z drugą osobą kontakt wzrokowy.

– Bierz najpotrzebniejsze rzeczy, wychodzimy – oznajmił jego brat, rzucając mu czarną torbę. – Pięć minut, stoję na czatach.

– Co? – Spojrzał na Syriusza zdezorientowany Regulus, przestając zwracać uwagę na zaczęte wakacyjne zadanie domowe, na którym jeszcze przed sekundą skrobał piórem.

– Pakuj się – powiedział cicho, ale twardo starszy. – Musimy uciekać zanim stanie się jakaś tragedia. Matka jest wściekła, już jestem po spotkaniu z nią i nie mogę tu dłużej być, a ja nie pozwolę ci tu zostać samemu. 

Regulus zaczął pakować ulubione bluzy, spodnie i zeszyty z nutami aż w końcu usłyszał wrzask, mówiący że oboje z Syriuszem mają pojawić się na dole. Spojrzał spanikowanym wzrokiem na brata, który natychmiast zareagował. Zamknął drzwi, przełożył niedopakowaną torbę Regulusa przez ramię i otworzył okno, zsuwając się po rynnie. Młodszy wyjrzał przez okno, a Syriusz wyciągał ręce w górę, gotowy złapać brata, nawet łamiąc sobie rękę. Rozległ się kolejny krzyk, a Regulus już słyszał kroki po schodach.

– Reggie, dalej – powiedział spanikowany Syriusz, choć naprawdę starał się tego nie pokazywać. Z nieba zaczęły spadać krople wody. – Chodź. Złapie cię.

Chłopak wyskoczył przez okno w ostatnim momencie, kiedy ich matka już naciskała na klamkę jego drzwi i nie było więcej czasu na czekanie. Zamknął oczy, gotowy upaść na podłogę, ale jedyne co poczuł to ręce brata wbijające się mu pod pachami.

– Auć – jęknął, stając na nogach o własnych siłach, kiedy ten go odstawił na ziemię.

Syriusz prawie biegiem wyciągnął go z posesji, trzymając go za nadgarstek, jakby chcąc pewność, że go nie zgubi. Zaczął zwalniać tempa dopiero dwa kilometry dalej, w parku. Rozejrzał się uważnie wokół czy ktoś za nimi szedł, ale na ulicach nie było nikogo oprócz ich dwójki.

– Wiem, że się boisz – powiedział do młodszego, który od wyjścia z domu nic nie mówił, jedynie starał się dorównać starszemu tempa, który narzucił je naprawdę wysokie. – Zaraz wszystko będzie w porządku. Zawołam błędnego rycerza i dostaniemy się do bezpiecznego miejsca.

Regulus podniósł wzrok znad podłogi, żeby zatknąć na starszego brata. Skinął głową, choć nie do końca wierzył w ten szalony pomysł, nie wiedział gdzie się zatrzymają i co z nimi będzie. Właśnie wyrzekli się przecież rodziców. Wsiedli do transportu, minęło mniej czasu niż młodszy się spodziewał, że minie, a już wysiadali.

Ślizgon popatrzył na wielki dom przed nim. Nie był pewny, gdzie są, ale u kogokolwiek Syriusz chciał się zatrzymać to na pewno miał spory majątek. Piękna ścieżka prowadząca do głównych drzwi, dużo kwiatów i soczyście zielone liście, które oświetlały lampy z ulicy. Starszy złapał młodszego za rękę i zaczął ciągnąć do wejścia. Zapukał w drzwi, oczekując niecierpliwie. Regulus cofnął się o krok, chowając za bratem, coraz bardziej niepewny tego pomysłu.

– Syriusz? – Zapytał jakiś zaspany głos. Regulus podniósł wzrok, gdzie zobaczył starszego mężczyznę z okularami i różdżką, dającą mu światło, w ręce.

– Przenocujecie nas? – Mruknął, bo niby zawsze słyszał, że to jego drugi dom i ma go tak traktować, ale bał się odmowy bardziej niż czegokolwiek innego. Nie chciał myśleć na co skazałby Regulusa, gdyby ci się nie zgodzili. Zniszczyłby bratu życie.

– Monty? Kto to? – Za mężczyzną pojawiła się kobieta. – Oh, kochanie – wyszeptała natychmiast, widząc Syriusza w drzwiach. – Wejdź do środka, noce są chłodne. Wyglądasz na przemęczonego, potrzebujesz jakichś maści leczniczych?

– Możemy z Regulusem się u was zatrzymać? – Zapytał. Monty zmarszczył brwi, zerkając dopiero za chłopaka. Młodszy zginął gdzieś w całej sytuacji, chowając się przed oceniającymi spojrzeniami.

– Słońce, nie bój się – wyszeptał Potter, widząc mowę ciała najmłodszego. – Jestem Fleamont, a to moja żona Euphemia. Jesteśmy rodzicami Jamesa, wejdź do środka. Ty i twój starszy brat jesteście tu bardziej niż mile widziani..

Syriusz już w połowie zdania był w ramionach Effie, która zaczęła prowadzić go do salonu, żeby opatrzeć rany wywołane zaklęciami Walburgi, a Regulus w końcu skinął głową, wchodząc do środka, zachęcony słowami starszego mężczyzny, choć dalej sceptycznie nastawiony.

– Tato? Mamo? – Rozległ się zmęczony jęk dochodzący ze schodów. – Czemu jest tak głośno? Co wy.. Boże, Syriuszu – zauważył przyjaciela siedzącego na kanapie.

Regulus stał w drzwiach, niepewny co powinien zrobić. James prawie że rzucił się na Łapę, przytulając go jakby nie widział go od wielu lat.

– Ciebie też trzeba opatrzeć? Potrzebujesz czegoś? – Zapytał Fleamont młodszego, który zaprzeczył ruchem głowy. – Możesz nam mówić po imieniu – dodał jeszcze, uśmiechając się ciepło, a potem zwrócił się do syna. – Jamie, zaprowadź Regulusa do pokoju gościnnego naprzeciw twojej sypialni. Niech odpocznie. Jutro rano porozmawiamy.

***

Następnego dnia rano Regulus za nic nie chciał wyjść z pokoju. Wstał krótko po dziewiątej rano, ubrał się w rzeczy, które zdążył wsadzić do torby przy ucieczce z domu rodzinnego i przed trzy rodziny siedział na parapecie w pokoju gościnnym, patrząc przez okno. Słyszał jakieś dźwięki na korytarzu, ale nie wychodził z pokoju. Nie czuł głodu, nie czuł smutku. Można powiedzieć, że pierwszy raz czuł się jak w domu, bo nikt na niego nie krzyczał, miał chwilę świętego spokoju i nie bał się, że zaraz skończy po oberwaniu cruciatusem,

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sweet ones / krótkie opowiastki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz