ROZDZIAŁ 3

80 19 3
                                    


- Braciszku, co to za laska? - Spytałem szeptem i z niewiadomego mi powodu nagle odwróciłem wzrok od dziewczyny, której spojrzenie nie było mi obce. Byłem tego wręcz pewien. Takich ślicznych, zielonych i hipnotyzujących oczu nie mógłbym zapomnieć. Miała w sobie coś co przykuwało uwagę. Przemek patrzył na nią maślanym wzrokiem. Wydedukowałem, że nie jest mu obojętna.

- Koleżanka ze studiów. - Odpowiedział cicho. - Dziewczyna nie mogła skupić spojrzenia ani na mnie ani na moim bracie. Niepewnym krokiem podeszła bliżej by się przedstawić.

- Cześć. - Powiedziała szeptem. Wyciągnąłem do niej rękę chcąc się przywitać. Byłem ciekaw czy ma chłodne ręce i czy są tak delikatne jak jej uroda. Wydawało się, że drży. Spojrzała na moją dłoń wycofując się niepewnie do tyłu. Jej drobny i zadarty nos zdobiły piegi, na pewno pozostałość po słonecznym lecie.

Zauważyłem, że się czegoś bała. Już miałem na końcu języka by zażartować i zadać pytanie bratu czy jej czegoś nie zrobił gdy usłyszałem jego głos.

- Seba to jest Marlena, moja znajoma z pierwszego roku. - Cofnąłem dłoń wiedząc już, że jej nie poda. Poczułem się zmieszany. Jej zachowanie było dziwne, jednak wynikało z jakiś obaw.

- Miło mi, jestem starszym bratem Przemka. - Cisza jaka zawisła w powietrzu stawała się mało komfortowa. Odwróciłem od niej spojrzenie kierując do brata pytanie. - Nie wiesz czy przyszła dziś ta nowa kelnerka? - Przemek zwlekał z odpowiedzią, szturchnąłem go by przywrócić go do rzeczywistości.

- Tak jest od rana. - Odpowiedział najwyraźniej zmieszany.

- Muszę już iść. - Odezwała się towarzyszka mojego brata. Jej melodyjny głos zapadł mi w pamięć. Gdy przywitała się szeptem nie mogłem rozpoznać jej głosu ale przysiągłbym, że gdzieś wcześniej go słyszałem.

- Marlena poczekaj. - Dziewczyna odwróciła się naprędce, moje spojrzenie padło na jej zgrabne nogi. Obcisłe jeansowe spodnie podkreślały jej nienaganną sylwetkę. Była idealna. Mój brat miał dobry gust. Tym razem to Przemek wymierzył mi kuksańca w bark.

- Nawet się na nią tak nie patrz! - Wysyczał. W jego głosie pobrzmiewała pogarda.

Ulotnił się biegnąc za tajemniczą nieznajomą o imieniu Marlena pozostawiając mnie w nietypowym stanie. Wszedłem zdezorientowany do lokalu, w którym panował piękny zapach pizzy i włoskich dań, serwowanych od lat. Wszystko zgodnie z prośbą mamy. Obiecałem jej na łożu śmierci, że dopilnuje wszystkiego osobiście by restauracja funkcjonowała zgodnie z jej wcześniejszymi wytycznymi. Dopełnieniem, w hołdzie po jej odejściu był zaprojektowany przeze mnie ogród, który przyciągnął jeszcze większą ilość klientów. Zgodnie z naszymi postanowieniami interes kręcił się bez zarzutu. Ogródek był istnym strzałem w dziesiątkę, nie tylko dla osób mieszkających w pobliżu. Od dłuższego czasu po ciekawym artykule opisującym nietuzinkowy ogród naszej restauracji na jednym z poznańskich portali lokal zyskał zainteresowanie również przyjezdnych z centrum miasta. Od kilku miesięcy rodzinny biznes rozkwitał niczym kwiaty japońskiej wiśni.

- Sebastian, wszędzie cię szukam. - Odezwała się tuż za moimi plecami Sonia, której wypełnione botoksem kilka dni temu usta były nadal opuchnięte. Byliśmy ze sobą od czterech lat. Chociaż bardzo się starałem, nigdy jej nie pokochałem, było mi z nią po prostu dobrze a pozytywnym aspektem tej relacji była stabilizacja. Szczeniackie lata gdy uganiałem się za każdą napotkaną dziewczyną minęły. Z Sonią łączył mnie seks i wspólna pasja do motorów.

- Myślałem, że jesteś w środku. - Powiedziałem zwyczajnie.

- Przyszła nowa? - Sonia bardzo pomagała nam w restauracji, do niedawna sama stała za barem obsługując klientów. Wiedziałem jednak, że długo nie potrwa jej zaangażowanie w to działanie co mocno akcentowała w naszych rozmowach krzywiąc się na samą myśl o założeniu czarnej koszuli do pracy.

W PUŁAPCE PRZESZŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz