ROZDZIAŁ 13

53 15 2
                                    

   Kilkukrotnie pukałem do drzwi mieszkania Marleny a rezonujący po przestrzeni klatki schodowej dźwięk uzmysłowił mi, że dziewczyna mogła jeszcze nie wrócić. Martwiłem się, przykładając ucho do drzwi również nie zarejestrowałem żadnych dźwięków. Mieszkanie było puste. Miałem też na uwadze, że mój brat wykorzystałby każdy z możliwych sposobów by wyeliminować mnie z gry. Obracałem w ręce złoty kartonik, który zapewne Sebastian zostawił na wycieraczce nie zastając Marli w domu. Przybierająca na sile nienawiść do niego uzyskiwała z chwili na chwilę coraz wyższy poziom. W przeciwieństwie do sytuacji z Sandrą nie zamierzałem uciekać z podkulonym ogonem, liżąc rany. Ślepo wierzyłem, że Marlena coś do mnie czuła. Kurczowo trzymając się tej myśli postanowiłem wrócić do domu. Musiałem się napić, nawet upić by wstać z kolejnym dniem trzeźwo spoglądając w przyszłość, którą wiązałem z Marlą. Wychodząc z budynku po drodze minąłem rudego faceta w skórzanej kurtce palącego papierosa, chociaż dawno rzuciłem palenie wróciła ochota by po niego sięgnąć.

- Poczęstuje mnie pan papierosem? - Zapytałem z ciekawością. Rudy wysoki mężczyzna obrócił się w moją stronę wydmuchując w mroźne powietrze dym ze swoich ust.

- Papieros, zigarette? - Odezwał się a jego łamany polski brzmiał dość śmiesznie. Obcokrajowiec zapewne niemieckiego pochodzenia wyciągnął z kieszeni kurtki Marlboro i kierując otwartą paczkę w moją stronę poczęstował mnie jednym. Z oczekiwaniem na zapomniany dawno smak nikotyny podpalił mi papierosa. Zaciągnąłem się a wydmuchując dym pokiwałem głową na znak uznania. Fala ulgi i spokoju ujęła mnie w swoje ramiona.

- Gut?

- Tak, dziękuje. Danke. - Uśmiechnąłem się sam do siebie z powodu spotkania z miłym rudzielcem i poszedłem w stronę auta. Oparty o maskę samochodu dokończyłem z namaszczeniem papierosa. Wyjąłem telefon z kieszeni. Odblokowałem go a jaskrawy ekran rozświetlił się przed moimi oczami. Wybrałem numer Marli i napisałem sms-a. „Przepraszam cię za to jakim palantem potrafi być zakochany mężczyzna. Nie tak powinien skończyć się ten dzień, Seba postarał się dla ciebie bardziej zostawiając na przeprosiny mały prezent na wycieraczce, żałuje, że stać mnie tylko na zwykłą wiadomość z przeprosinami"

   Pomogłem przezwyciężyć jej lęki. Pozwoliła mi bym delikatnie ułożył ją w samochodzie, czułem jak drży i mimowolnie wzbrania się przed tą sytuacją. Jej zlękniony uśmiech wystarczył bym nie do końca zyskał pewność swojej wygranej. Zdecydowanie jednak rozpraszał mnie rudy facet wsiadający do samochodu, który w stu procentach kilka godzin temu przyczynił się do mojego zderzenia z drzewem.

Co on tu robił? Na pewno był Niemcem.

Chciałem podzielić się z Lenką całą prawdą. Począwszy od wypadku i tej intrygi, która wpadła mi do głowy by ich tego dnia rozdzielić. Zaskoczenie spowodowane tym, że mieszka po sąsiedzku, niedaleko Domenico wywoływało uśmiech na moich ustach. Rozwalony łuk brwiowy przestał boleć. Spoglądając w przednie lusterko spostrzegłem jak wyglądałem.

- Dasz radę otworzyć schowek, mam tam chyba jakieś chusteczki?

Spytałem całkowicie zapominając o zdjęciach Marleny, które włożyłem tam po wyjściu z restauracji tego wieczoru. Spoglądałem z rezerwą na jej reakcję gdy otwierała schowek.

- Wcale mnie nie dziwi, że się mną tak interesujesz. W pewnym momencie zanim sprawy nie wyciszono byłam pożywką dla mediów. - Pochwyciła w szczupłe dłonie swoje zdjęcia, by po chwili sięgnąć po chusteczki.

Nie znajdywałem żadnych odpowiednich słów. Z rezygnacją przycisnąłem pedał gazu hamując przed światłami, wstyd zżerał mnie od środka.

- To nie tak kochanie.

W PUŁAPCE PRZESZŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz