Wyszłem przed szkołę i czekałem aż ojciec po mnie przyjedzie. Już wiedziałem że będzie się przyczepiał do mnie o wszystko jak zawsze to robi. Po jakimś czasie czekania zobaczyłem jak jego samochód podjeżdża pod szkołę, podeszłem do jego auta i weszłem do środka bez słowa. Nie miałem zamiaru zaczynać z nim jakiejkolwiek konwersacji więc siedziałem cicho.
- czy możesz mi powiedzieć dlaczego odbieram cię że szkoły o tej porze ? - zaczął zdenerwowany Byron.
- no ten zemdlałem na wf'ie - powiedziałem z niechęcią w głosie .
- jakbyś się wziął za siebie i nie siedział tylko na tym telefonie to by tego nie było. - jego głos robił się jeszcze bardziej zirytowany.
- jakbyś spędzał więcej czasu ze mną i Colette to nie było by kłótni co chwilę kiedy się widzimy - parsknąłem zdenerwowany.
- nie pyskuj gówniarzu !
- co argumenty się skończyły? Aż tak cię boli to że mówię prawdę?!Zaczęła się kolejna kłótnia podczas drogi do domu, co chwilę na siebie wrzeszczeliśmy do póki ten nie zatrzymał samochodu i nie przyjebał mi z liścia w twarz.
- A to za co ?! - krzyknąłem na niego i trzymałem się za policzek.
- za pyskowanie do mnie ! - krzyknął na mniej jeszcze raz i wysadził pod domem.Dalej poszłem sam w ciszy dalej trzymając się za policzek, ten stary zgrzybiały dziad walnął mi z liścia i to jeszcze tak mocno. Weszłem do domu i szybko poleciałem do swojego pokoju, znowu miałem straszne zawroty głowy i rozmazane przed oczami. Kiedy wbiegłem do pokoju wpadłem na łóżko i zostałem na nim leżąc w ciszy. Po jakimś czasie poszłem do łazienki i zobaczyłem się w lustrze, byłem cały blady i miałem wory pod oczami. Poszłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Mój telefon zawibrował i ktoś do mnie napisał, to był Fang.
- jak się czujesz stary ? - napisał do mnie.
- okropnie..łeb mnie nawala znowu mam zawroty głowy - odpisałem mu jakieś chwili.
- kurde to słabo :c a będziesz jutro w szkole?
- no raczej tak bo ojciec mi nie pozwolili zostać
- mam nadzieję że poczujesz się lepiej, do zobaczenia jutro :)....wow. nikt normalnie się tak o mnie nie martwił nawet rodzice, a on jako mój przyjaciel martwił się o mnie jak matka o dziecko. Nikogo nigdy nie obchodziłem, rodzina, znajomi, nauczyciele nigdy nie obchodziło ich moje zdrowie i samopoczucie a tutaj z nikąd zjawia się chłopak który najpierw zostaje moim przyjacielem a teraz opiekuje się mną i zawsze pyta o moje problemy i inne takie. Żałuję że nie poznałem go przedtem gdy miałem dość trudny czas w życiu...Zawsze zastanawia mnie to, dlaczego? Akurat on a nie moi najbliżsi okazuje więcej zainteresowania. Znamy się kilka dni a czuję się jakbym znał go od przedszkola.
Parę godzin minęło a ja dalej czułem się gównianie, więc postanowiłem że położę się spać. Może chociaż sen pomoże mi uciec od rzeczywistości. Obudziłem się o 4 rano, nie było sensu wstawać więc próbowałem z powrotem zasnąć. Nic z tego. Kręciłem się po łóżku aż prawie spadłem i pomyślałem że i tak już nie zasnę więc wyszukuje się wcześniej do szkoły. Edgar ty walnięty na łeb psychopato. Kiedy była 7:30 i już miałem wyjść z domu i iść do szkoły uderzyło mnie straszne zmęczenie po czym nie miałem już siły na nic. Ale i tak byłem zmuszony iść do szkoły więc tak zrobiłem. W szatni nikogo nie było więc było super i była cisza co zdarzało się rzadko w tej szkole. Pierwsza lekcja to była religia więc nie poszłem oczywiście ale tym razem zostałem w szkole bo ja dworze było strasznie zimno. Większość lekcji zleciała szybko tylko dostałem uwagę na geografii bo się kłóciłem z tym rudym babskiem. Ostatnie dwie lekcje to były 2 godziny wf'u. No japierdole. Nie dość że ostatnio zemdlałem na jednej godzinie to teraz jeszcze mieliśmy dwie godziny. No poszłem się przebrać aż w końcu wszyscy usłyszeliśmy głośny krzyk. Wybiegłem z szatni tak samo jak wszyscy by zobaczyć co się stało, gdy to zobaczyłem nie mogłem uwierzyć swoim oczom...
CZYTASZ
Po burzy zawsze pojawia się słońce
RomanceBrawl stars fanfiction. mniej więcej jest to Fang x Edgar gdzie Edgar jest chłopakiem który jest odrzucany przez wszystkich ale fang zmieni jego życie na lepsze