Pov Bartek:
Ostatni i najważniejszy dzień wakacij, szykowałem się na randkę z Oliwierem, dziwnie to brzmiało, lecz byłem bardzo szczęśliwy, chłopak którego kocham, odwzajemnia moje uczucie, i do tego zaprosił mnie na randkę marzeń.
Chciałem wyglądać dla chłopaka jak najlepiej, przez co ogarniałem się już dobre 6 godzin, dopiero po tym czasie udało mi się znaleźć idealną koszule, perfum i spodenki, wyglądałem bardzo dobrze i byłem z tego mega dumny, miałem nadzieję że Oliemu też się spodoba i doceni moje starania.
Gdy zobaczyłem że jest już 24, założyłem szybko swoje buty i wyszedłem z domu, przez swój pośpiech zapomniałem także wziąć ze sobą słuchawek, przez co skazany byłem iść w absolutnej ciszy.
*****
Gdy byłem blisko skateparku jak zawsze dostrzegłem Oliwiera na swoiej desce, on na szczęście nie był w stanie mnie dostrzec, ani usłyszeć ponieważ byłem w ciemnej uliczce w której z jego perspektywy nie było mnie widać, miałem przez to szansę na zrobienie ukochanemu niespodzianki.
Gdy miałem już wyjść z cienia, zauważyłem że Oliwier nie jest sam na skateparku, znajdował się na nim także jakiś bezdomny, który niebezpiecznie zbliżał się do chłopaka, nie wiedziałem dlaczego, lecz nie byłem w stanie ruszyć się z miejsca, jedynie wpatrywałem się w nieznajomego oraz Oliwiera jeżdżącego na desce.
Po chwili stało się coś czego się nie spodziewałem, bezdomny w dziwny sposób popchnął Oliwiera przez co ten spadł z deski oraz uderzył lekko głową o twardy beton, chciałem podbiec, chciałem mu pomóc, lecz znowu emocje zwyciężyły, strach sparaliżował moje nogi, oczy, ręce, usta, nie byłem w stanie nic zrobić, nie byłem w stanie uratować kogoś kogo kochałem.
Widziałem że nieznajomy mówił coś do Oliwiera, miałem nadzieję że ten tylko go upomni za na przykład jazdę na desce o tej godzinie po czym odejdzie, lecz nie, on zaczął na niego wrzeszczeć, chciał od niego pieniędzy na wódkę, lecz Oli niestety nie miał przy sobie żadnej gotówki, ani nic, jedynie swoją deskę, przeraziłem się tak bardzo że z moich oczu wypływały pojedyncze łzy, bałem się o życie chłopaka.
Gdy menel był już w pełni zdenerwowany brakiem pieniędzy, z całej siły, bez jakiegokolwiek zastanowienia, kopnął Oliwiera w brzuch, widziałem jak chłopak cierpi, widziałem jak zwinął się z bólu, widziałem jak z jego oczu wypływa masa łez, widziałem jak czeka na kogoś kto go uratuje.
Bezdomny chodził obok bezbronnego Oliwiera, czekał aż chłopak się złamie, czekał aż da mu w końcu jakąkolwiek gotówkę, jednak Oli nic przy sobie nie miał, przez co oprawca postanowił jeszcze raz zadać ból chłopakowi, kopiąc go ponownie w brzuch, o wiele mocniej niż pierwszym razem, słyszałem jak Oliwier jęczy z bólu, jak pluję krwią na chodnik, i dalej nie byłem w stanie nic zrobić, jedynie dusiłem się łzami wraz z nim, jedyne co mogłem to przyglądać się dalej tej sytuacji, byłem wściekły że nie byłem w stanie nic zrobić, przecież miłość mojego życia, mogła zaraz stracić swoje.
Widziałem jak Oli trząsł się z bólu pod nieznajomym, który na nasze nieszczęście okazał się być uzbrojony, miał przy sobie nóż, którym zaczął grozić Oliwierowi, w mojej głowie pojawiały się najciemniejszej scenariusz, wiedziałem jak ta sytuacja mogła się skończyć dla mojego ukochanego.
Oprawca ponownie zaczął wrzeszczeć na bezbronnego chłopaka, wymachując nożem, aż w końcu zdarzył się najciemniejszy scenariusz, nóż wypadł z rąk bezdomnego, po czym wbił się w brzuch, w brzuch Oliwiera, ten tylko krzyknął z bólu i zaczął krwawić, zaczął cierpieć jak nigdy dotąd.
Nieznajomy po tym co zrobił po prostu wyciągnął nóż z brzucha Oliwiera i uciekł, zostawił go na śmierć, a brak noża w ranie doprowadziło to do większego krwotoku, w tedy znowu poczułem nogi, jak najszybciej wyciągnąłem telefon by wezwać 112 i podbiegłem do umierającego chłopaka.
-Hej Oli, zostań ze mną dobrze, nie zamykaj tylko oczów dobra? Nie idź w stronę światła, zostań ze mną, jestem przy tobie, jesteś silny więc walcz, kurwa WALCZ O SWOJE ŻYCIE- Oliwier patrzył na mnie zapłakany, po czym posłał mi smutny uśmiech, wtedy uświadomiłem sobie że chłopak umiera.
-B..Bar...Bartek, ko... Koch... Kocham cię- to były ostatnie słowa wypowiedziane przez chłopaka, po nich jego oczy się zamknęły, a serce przestało bić na zawsze, wykrwawił się.
-Oli, Oliwier proszę- dusiłem się łzami jak nigdy, patrzyłem na ciało chłopaka, nawet nie poczułem lecz siedziałem w kałuży krwi chłopaka, nie byłem w stanie normalnie funkcjonować, złapałem jego rękę i patrzyłem w zamknięte oczy -Oliwier, ja ciebie też kocham wiesz o tym, też cię kurwa KOCHAM, więc błagam, błagam nie zostawiaj mnie, potrzebuję cię rozumiesz, jesteś pierwszą osobą którą pokochałem kurwa NIE ZOSTAWIAJ MNIE PROSZĘ, otwórz te cholerne oczy, naprawdę przepraszam że nie powiedziałem ci tego wczoraj, ale cię kocham całym swoim sercem rozumiesz, jeśli ze mną zostaniesz, będziemy razem szczęśliwi przyrzekam, OLIWIER NIE RÓB MI TEGO, OTWÓRZ TE JEBANE OCZY- przytuliłem się do ciała chłopaka, nie poczułem w nim serca które przez ten cały czas biło dla mnie, nie poczułem ciepła jego ciała, nie poczułem jego przyjemnego oddechu.
Chłopak odszedł z świata żywych, na zawsze.
Przezemnie, przecież byłem w stanie go uratować, a nie zrobiłem tego, przezemnie umarł.
Po chwili usłyszałem dźwięk karetki, w końcu przyjechała, niestety było już dla niego za późno. Jedyne czego chciałem w tym momencie to cofnąć się do nocy w której się poznaliśmy by to wszysyko naprawić .
---------
777 słów
Krótko i na temat
Postanowiłem napisać to tak byście nie załamali się w 100% bo jestem zmęczony i nie chce mi się myśleć
(Wgl Chyba jakiś znak ta liczba słów 😰)
Dozobaczenia w EPILOGU.
CZYTASZ
The night we met🌌||Bartek Kubicki and Kostek
RandomSiedemnastoletni Bartek Kubicki pewnej wakacyjnej nocy, postanawia odwiedzić z przyjaciółka miejski skatepark, poznaje tam chłopaka z którym bezproblemowo się zaprzyjaźnia Oliwiera Kalużnego który wydaję się bardzo pozytywną osobą. czy z przyjaźni w...