Dzieci Bang Chana jadły śniadanie w hotelowym bufecie. Przyszedł do nich ojciec.
- Żryjcie szybciej to śniadanie, dziś goście do nas przyjdą. - rozkazał Chan dzieciom.
- Jacy goście? Chyba nie ksiądz na kolędę... - zapytał go Hyunjin i od razu przeraził się na myśl o księdzu.
- Nie, przecież my nigdy nie przyjmujemy księdza, zawsze udajemy, że nie ma nas w domu... - Bang Chan był zmęczony niskim IQ swoich dzieci. - Przychodzą do nas ciotka Jisoo i wasze kuzynki Jennie, Rosé i Lisa.
- Ale jak mają niby przyjść, skoro jesteśmy w hotelu? I co z naszym domem?? - spytał Minho, rozmyślający nad głupotą ojca.
- No, sorry, dzieciory, ale to nie moja wina, że w nasz dom walnęła fajerwerka i się podpalił. Ale dziadkowie Jungkook i Taehyung, razem z pradziadkiem Jinem i swoją ekipą odbudowują nasz dom! - powiedział Chan, chociaż wątpił, że dziadkowie naprawią ich dom. Prędzej by go zniszczyli jeszcze bardziej.
- No, dobra, ale w takim razie gdzie przyjmujemy gośći? - dalej pytał Minho, zmęczony obecnością ojca w swoim życiu.
- W hotelu! - ogłosił Chan.
Nikt tego nie skomentował. Nie mieli na to sił. Cóż, życie...
***
Do drzwi ich pokoju hotelowego ktoś zapukał. Chan otworzył.
- Witaj, droga Jisoo w naszych skromnych progach! Na pewno Tobie i dziewuchom się tu spodoba! - przywitał Bang Chan gośći.
- Ale my tu nie mieszkamy, to hotel... - mruknął pod nosem Minho.
- Cicho tam! - jęknął do niego stary ojciec.
Stolik w pokoju hotelowym był mały, więc wszyscy usiedli na podłodze. Podłoga była brudna, bo Bang Chan miał ubłocone buty i ubłocił nimi podłogę.
- Hyundai, przynieś jakieś ciastka. - rozkazał Chan Hyunjinowi.
- Lepiej nie proś o to Hyunjina, ojciec. - powiedział Changbin.
- Nie narzekać tam. - Chan westchnął.
- Gdzie tu jest toaleta? - spytała mała Lisa.
- Chan, gdzie macie kibel? Lisa musi siusiu, nie widzisz? - zapytała Bang Chana wkurzona Jisoo, bo nie udzielił nikt odpowiedzi na pytanie Lisy.
- W sumie to kupkę, nie siusiu... - powiedziała cicho Lisa do swojej matki.
- Za tym słupem... - Chan pożałował, że zaprosił gośći.
Lisa poszła do toalety.
Nagle Chan, jego dzieci i Jisoo z córkami usłyszeli jakiś huk, tuczące się szkło i jakieś jęknięcia, stęknięcia.
- Co to było?? To miejsce jest nawiedzone! - przeraziła się Rosé.
- Bang Chan, jaki Ty hotel wynająłeś? Moje córki straszysz! Wstyd! - zezłościła się Jisoo.
- Co to było?? - zwrócił się do ojca Felix.
- Nie wiem... - powiedział Bang Chan i zrobił trzy fikołki, żeby się skupić, co mogło spowodować huk.
- Żadne 'nie wiem', Chan. Idź to sprawdź, jesteś gospodarzem. - stęknęła Jisoo.
- Co jeśli to coś niebezpiecznego?! - Bang Chan nie chciał iść.
- Ja pójdę i po sprawie... - jęknął Minho, najstarszy i najrozsądniejszy syn Chana. Wstał i poszedł.
- Co jeśli ktoś go zabijeee??!! - przeraził się Jisung.
- Nic mu się nie stanie. - powiedział Chan.
- Naprawdę, jak tak można, Bang? Myślałam, że jesteś poważnym, wykształconym człowiekiem, a Ty własnego syna, pierworodnego, poczętego wysyłasz... Wstydź się! - Jisoo była zażenowana postępowaniem starego Chana. - Ja bym żadnej z moich przeuroczych córci nie wysłała na niebezpieczeństwo... Prawda?
- Tak, mamusia zawsze o nas dba. - powiedziała Jennie, a Rosé przytaknęła.
***
Minho poszedł przed siebie. W razie czego wziął ze sobą packę na muchy, nóż kuchenny i dwie marchewki (marchewki wziął przy okazji).
Zaświecił światło, a przy drzwiach do ubikacji, zobaczył zaskakujący widok.
Na podłodze leżeli Hyunjin i Lisa, obok nich leżał zbity talerz i rozsypane ciastka.
Minho, ponieważ mądry, połączył fakty i domyślił się, że było tak:
Chan wysłał Hwanga po ciastka.
Hyunjin poszedł.
Jakiś czas potem Lisa poszła do toalety.
Hyunjin wziął talerz i położył na nim ciastka.
Hyunjin wracał z ciastkami.
Lisa wracała z toalety.
Zderzyli się.
Był huk, bo padli na ziemię.
Talerz się rozbił.
A ciastka rozsypały.
- Właśnie tak było... - powiedział sam do siebie Minho. On wie wszystko. Nie bez powodu mówią mu Lee Know.
- Co się tak patrzysz? Lepiej pomóż mi wstać... - stęknął Hyunjin.
- Sam wstań, nie jesteś kaleką... - odpowiedział mu Lee Know.
- Ale ja zaraz będę, jak nikt nie pomoże mi wstać! Mamooo! - wrzasnęła Lisa.
Jisoo przybiegła na miejsce zdarzeń z prędkością 200km/h.
- Moja biedna, mała Lisa! Co oni Ci zrobili?! - stara matka była przerażona.
- Boli mnie kolanko... - jęczała Lisa.
Jisoo wzięła ją na ręce, zgarnęła swoje pozostałe dwie córki.
- Wiesz Ty co, Bang Chan? Zanim kogoś zaprosisz, upewnij się, że masz odpowiednie warunki! - powiedziała Jisoo do Chana i skierowała się do wyjścia.
- Stary wujku Bang Chanie, udaj się do psychologa... - poradziła do Chana Jennie zanim wyszła z matką i siostrami.
- Może faktycznie powinienem... - powiedział sam do siebie Bang i zrobił salto w przód.
Cdn~
schabowyzestraykids
:)
CZYTASZ
SKZ - Trudne Sprawy - parodia
Humor❗Cringe alert❗ Gdzieś na pewnym zadupiu, w zapadłej dziurze na przedmieściach Seoulu w chacie z dziurawym dachem, krytym czarną papą żył samotny ojciec Bang Chan, który wychowywał siedem dzieci. Stary ojciec po wizycie u psychologa Yeonjuna popada w...