Han i Lee Know razem z Taeminem oraz Eunchae płynęli statkiem z Wyspy Jeju.
Planem synów Chana było podrzucenie Taemina do SM i wzięcie Eunchae ze sobą do domu. Chcieli spytać dziadków co z nią zrobić, ponieważ ich ojciec nie był wystarczająco inteligentny i pewnie wpadłby na pomysł, żeby porzucić biedną pięciolatkę gdzieś w lesie.
- Hyung, co to było? - spytał starszego brata Han.
- Nie wiem. Tak jakby ona rzuciła jakieś zaklęcie. - rzekł mu Minho.
- Dawali darmowe jedzenie na stołówce! - podszedł do nich Taemin, z kimchi.
Oboje jednak odmówili jedzenia ze względu na chorobę morską.
***
Po jakimś czasie Jisung i Minho razem z Eunchae, po odwiezieniu Taemina pod wytwórnię, jechali dorożką do domu.
Nagle Han w oddali dostrzegł Changbina z siatką zakupów.
- CHANGBIN!! - się zadarł.
Seo za to się złowieszczo na nich popatrzył i z agresją pobiegł przed siebie.
- Dziwne... - rzekł Han.
- Zawsze był dziwny. - odpowiedział mu Lee Know.
***
Dojechali nareszcie do domu i wysiedli z dorożki.
- To jest niby ta Wasza chata? Jakaś buda z papieru. - skomentowała Eunchae, kiedy stali przed drzwiami.
- A cicho tam! - powiedział wkurzony Minho.
Zadzwonili dzwonkiem do drzwi, ale żaden jełop oczywiście nie śmiał im otworzyć. Oburzające!
Więc weszli przez okno. Od razu usłyszeli darcia.
- Changbin! Dzwoniła do mnie sprzedawczyni w sklepie, że dziś biegałeś jak nawiedzony po dziale z warzywami i agresywnie rzucałeś marchewkami do koszyka! Naprawdę! Ciebie to nawet nie można na zakupy wysłać! - krzyczał zły Bang Chan, skacząc po kanapie.
- Ty ojciec nie lepszy! - Changbin złowieszczo tupnął nogą i pokazał Bangowi język.
- O Ty! Bezczelny! - Chan zrobił trzy pajacyki.
- Ooooo! Minho i Jisung wrócili! - powiedział radośnie dziadek Taehyung, który wyłonił się zza winkla.
- A faktycznie, nie widziałem. - rzekł Chan.
- No w końcu się skapnęliście! - oburzony Lee Know zrobił przysiad.
- A kto to? - zdziwił się Taehyung.
- Gdzie? - spytał pijackim tonem Chan.
- No tu. - wskazał na Eunchae.
Eunchae, kiedy pokapowała się, że jest w centrum uwagi, zrobiła obrót, szpagat, podskok i zarzuciła włosami. Trochę tak jak w Biedronce i Czarnym Kocie podczas przemiany.
- To ja! Hong Eunchae! Z ludu Le Sserafim! - krzyknęła walecznie.
- No i? - rzekł Changbin, który zaczął robić pompki.
- Znaleźliśmy ją na statku. - powiedział Jisung.
- Jakim statku?? - zdziwił się stary Bang.
- No tych piratów. Poszliśmy uratować Taemina.
- A czy ja Wam pozwoliłem?! - oburzył się Chan.
- Poszliśmy tam w celu dobra!
- Kto by pomyślał, że na takich mądrych wyrosną, mając tak głupiego ojca. - powiedział Taehyung, rażąc Banga morderczym spojrzeniem.
Chan mlasknął, klasnął, podskoczył, pierdnął i napluł ojcu na twarz.
- Oburzające! Gdyby Jungkook to widział! - wkurzył się Tae.
- Ee tam! Walić życie! Hm! - oburzony Chan tym razem napluł na podłogę i poszedł do ogrodu.
- No naprawdę! Jak z małym dzieckiem! - dziadek też opuścił pomieszczenie.
- Widzę, że jesteście bardzo zgraną rodziną. - powiedziała Eunchae z pogardą i poszła se po schodach na górę. Nie szkodzi, że to nie jest jej dom.
- Ach, to życie... - westchnął Minho i razem z Hanem udali się na spoczynek.
***
Ciąg dalszy nastąpi
schabowyzestraykids
:)
CZYTASZ
SKZ - Trudne Sprawy - parodia
Humor❗Cringe alert❗ Gdzieś na pewnym zadupiu, w zapadłej dziurze na przedmieściach Seoulu w chacie z dziurawym dachem, krytym czarną papą żył samotny ojciec Bang Chan, który wychowywał siedem dzieci. Stary ojciec po wizycie u psychologa Yeonjuna popada w...