"Pierwsze planowane zakończenie tej książki"Początkowo to ono miało być kanoniczne, jednakże zdecydowałem, że dam Willowi trochę szczęścia przed śmiercią i będzie on z Michaelem. Pomimo tego, że nie chciałem aby do takowego wyznania doszło gdyż to zakończenie jest najbardziej nawiązujące do tytułu i wątku książki
bez przedłużania zapraszam!
(krótki wstępik żebyście ogarniali jak akcja się potoczyła)
« " Otóż Michael ani William nie wyznali uczuć. Podczas nocowanki gdzie jednak to zrobili William rzeczywiście miał atak. Został zabrany do szpitala gdzie był dany od razu na stół operacyjny. Niestety operacja nie powiodła się. Nie powiedzieli tego szatynowi. Przekazali, że się udało aby mógł cieszyć się mniej więcej ostatnim tygodniem życia - gdyż właśnie tyle lekarza oszacowali mu czasu do śmierci. Z dnia na dzień niczego nie świadomy marniał. Mike to widział, ale nie zwrócił mu uwagi. Bal się nie odbył, gdyż obaj woleli zostać w domu, obejrzeć film i pogadać. Wieczorem gdy William wracał do domu zemdlał. Joyce, która martwiła się o syna postanowiła przejść się droga, gdyż Wheelerowie przekazali jej, że wyszedł jakiś czas temu. Podczas gdy zaczęła sprawdzać czy jest z nim wszystko w porządku ocknął się. Zabrała go do domu gdzie kazała spakować najważniejsze dla niego rzeczy. Zapanował jedynie czarną skrzynkę, która była przygotowana właśnie na tą okazję. Wiedział już co się święci. " »
***
Will leżał w szpitalu podłączony do różnych maszyn. Walczył o życie. Jedyne co zrobił to wydobył z siebie kilka słów, a brzmiały one tak; - Przyprowadźcie do mnie Mike'a oraz podajcie mi moje pudełko.
Lekarze zrobili to o co prosił gdyż wiedzieli, że to już jest całkowity koniec. Brunet się zjawił natychmiast, ponieważ Joyce przekazała mu wcześniej co się stało i gdzie on jest. Ostatnie godziny siedział na krześle przed salą chłopaka będąc w gotowości by go zobaczyć. Usiadł przy Byersie cały zapłakany. Złapał go za rękę, a następnie wręczył mu hibiskusa. Po co? Otóż książka ta opiera się na mowie kwiatów, która aż tak bardzo skomplikowane nie jest.
- Po co mi to dajesz? - zapytał się wyższego Will.
- Przypomnij sobie co oznaczają hibiskusy, Willy - uśmiechnął się smutno Mike.
On również wiedział o tym, że to ostatnie minuty życia jego przyjaciela. Każdy o tym wiedział. Nie poprawiało mu to humoru, wręcz przeciwnie - jemu również to odbierało chęć do życia.
- Hibiskusy oznaczają miłość - uśmiechnął się przez łzy szatyn. - Czy to znaczy, że..
- Tak Will. Kocham cię. Wybacz mi, że dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę - rzekł Mike po czym wybuchł płaczem. - Wybacz mi, że tak późno to dostrzegłem oraz że cię raniłem..
- Ja ciebie też kocham Mike. Zawsze kochałem i kochać będę - zaśmiał się słabo. Lekko poczuł się lepiej, że jednak powiedział mu to wprost.
Po tych słowach brunet złożył mały pocałunek na ustach szatyna. Oboje mieli rumieńce na twarz jak i oboje płakali. W pewnym momencie Will wziął czarne pudełko do rąk i podał je 'przyjacielowi'.
- Otwórz w domu - uśmiechnął się smutno. - I nie zapomnij... Każdy kwiat ma znaczenie, Mikey
Po tych słowach do sali wszedł lekarz, który oznajmił, że chłopak powinien juz iść, jednak ten tego nie chciał. Chciał do samego końca być przy przyjacielu, przy osobie którą kochał. Ostatecznie lekarz wezwał ochronę, która siłą go wyprowadziła. Krzyczał, że nie chce tego jednak nikt go nie słuchał. Ostatnia chwila, w której widział Willa żywego była właśnie tą. Will leżał na łóżku uśmiechnięty machając mu na pożegnanie.
CZYTASZ
"Każdy kwiat ma znaczenie" | BYLER
FanfictionMike od dłuższego czasu nie ma pojęcia co ma myśleć o swoim przyjacielu. Nawet nie wie czy on nadal jest dla niego tylko przyjacielem gdyż możliwe, że darzy go jakimś uczuciem. Gdy tylko uświadamia sobie, że ten jest dla niego kimś więcej postanawia...