- Oliwer Kałużny -
Dzień minął pod wielkim znakiem trzykropka, nie wiedziałem co się będzie działo, czułem wewnętrznie brak sił a jednocześnie ekscytację związaną z wyznaniem Bartkowi miłości po dwóch miesiącach bycia razem. Spędziłem go w domu, nie miałem większych planów więc była to najsensowniejsza opcja, Bartek po wszystkim wrócił do siebie do domu oznajmiając że wróci wieczorem.
Gdy powoli zbliżała się dziewiętnasta i się ciemniło, stwierdziłem że nie mam co robić i pójdę się położyć. Mimo to jednak postanowiłem zrobić coś, czego nie robiłem od dawien dawna. Otworzyłem okno wychylając się, poczułem lekki wiatr na skórze co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w swoim postanowieniu. Wyszedłem na czworaka na dach trzymając się okna, usiadłem obok niego opierając się o elewację. Spojrzałem na słońce chowające się za drzewa przede mną, atmosfera była kojąca, mogłem zapomnieć o wszystkim i się wyciszyć. Tego jedynie potrzebowałem.
- Bartek Kubicki -
Wszedłem do domu Genzie zgodnie z umową jaką ustaliłem z Oliwierem. Na parterze było cicho, zdziwiłem się lekko bo zazwyczaj jest tu hałas, nieporządek, syf, kiła i mogiła. Zawołałem na cały parter ,,Oliwier'', czekając na odpowiedź stałem w przedpokoju. Krzyknąłem ponownie ,,Jest tu kto?'' lecz cisza, rozejrzałem się po salonie i kuchni po czym wszedłem na górę. Zajrzałem do pokoju Julity, nie było jej, wszedłem więc do pokoju Kostka, lecz jego też nie było. Pomyślałem że gdzieś wyszli, lecz zauważyłem otwarte okno, Kostek raczej nie zostawia otwartego domu wychodząc. Podszedłem więc do niego wyglądając, chłopak siedział tuż obok opartym o ścianę, spojrzał na mnie lekko wystraszony.
- Kur... nie strasz. - Niemalże przeklinając odparł kładąc rękę na sercu. Zaśmiałem się pod nosem zastanawiając się co tu robi.
- Co tu robisz? - Zapytałem zaciekawiony, chłopak wskazał na zachodzące Słońce, wymruczałem jedynie ,,yhm'' i wyszedłem na dach. - Nie spadnę stąd? - Zapytałem samego siebie.
- Jak cię nie popchnę to nie. - Rzekł blondyn, nie zareagowałem na jego słowa skupiając się by bezpiecznie usiąść obok. Ku mojemu zdziwieniu było nawet wygodnie, oparłem się o elewację i spojrzałem na zachód, wtedy zrozumiałem dlaczego Oliwier kochał to miejsce.
- Fajnie tu. - Oznajmiłem kładąc ręce na udach, nie do końca wiedziałem co z nimi zrobić dlatego zmieniałem ich pozycję co chwilę.
- Jedyne miejsce w tym domu gdzie jest spokój. - Odparł, zaśmiałem się bo miał rację, w tym domu nie można mówić o spokoju.
- Myślałem żebyśmy jutro poszli do kina, co ty na to? - Zaproponowałem zwracając wzrok na niego, widziałem że zastanawiał się nad tym. Nie musiałem czekać długo na odpowiedź.
- Spoko, czemu nie. - Uśmiechnąłem się na jego zgodę, gdy jego oczy skierowały się w moje momentalnie pocałowałem go w usta, trwaliśmy w pocałunku kilka przyjemnych sekund. Gdy przerwaliśmy dalej chcieliśmy to kontynuować, lecz oboje byliśmy zmęczeni i nadający się do spania. Pomyślałem by zostać u chłopaka na noc, dawno u niego nie spałem a było to bardzo przyjemne.
- Mogę zostać na noc? - Dopytałem. Oliwier uśmiechnął się szeroko lekko podśmiechując.
- Oczywiście że tak, co to za pytanie? - Zaśmiał się pod nosem po czym ponownie się pocałowaliśmy. Słońce już zaszło, wróciliśmy do środka, pomogłem Oliwerowi wejść przez okno po czym złapał za kulę i udał się do łazienki. Byłem zadowolony z tego jak sobie radzi pomimo tej tragedii, imponował mi i to bardzo.
W tym czasie gdy młodszy się mył mogłem w samotności poleżeć na jego łóżku, siedziałem na telefonie przeglądając Instagrama. W pewnym momencie wróciła Julita, dziewczyna zapytała gdzie jest Oli, odpowiedziałem jej po czym weszła do swojego pokoju. Po dwudziestu minutach Kałużny wyszedł z łazienki, przyszedł o kuli do łóżka, odłożyłem więc telefon na szafkę nocną i położyłem rękę na jego plecach jeżdżąc nią.
- Idziesz się myć? - Zapytał odwracając w moją stronę.
- Nie, myłem się przed przyjazdem. - Oznajmiłem, blondyn obrócił się w tym czasie i pochylił nade mną wąchając moją szyję.
- Rzeczywiście... - Wyszeptał po chwili wbijając swoje wargi, westchnąłem na mokry, chłodny dotyk jego ust łapiąc go w talii. W chwilę oparł się nogami zostając nade mną, zaczęliśmy się całować nieustannie. Chwilę rozkoszy przerwała jednak Julita.
- Chłopaki tu ludzie śpią. - Zaśmiała się zwiewnie wychylając się zza drzwi po czym zeszła na dół, przerwaliśmy pocałunki podśmiechując się w swoje strony. Blondyn padł na plecy po drugiej stronie łóżka, ja zdjąłem z siebie spodnie i skarpetki odkładając je na puf przy drzwiach. Wróciłem kładąc się obok chłopaka, porozmawialiśmy jeszcze kilkadziesiąt minut po czym poszliśmy spać.
- Następnego dnia -
Po obudzeniu się zastałem Kostka śpiącego na progu łóżka, wyglądało to tak jakby miał za chwilę spaść. Gdy wstałem z łóżka ten jednak przewrócił się na drugi bok, nie widząc niebezpieczeństwa ubrałem się i zszedłem na dół zjeść śniadanie. Była dziewiąta, spałem trzynaście godzin przez co od razu poczułem zastrzyk energii. Po zjedzeniu przygotowanego jedzenia zaniosłem posiłek Oliwierowi, obudziłem go, zjadł a po godzinie byliśmy gotowi by wyjechać na miasto.
Dojechawszy pod galerię zdziwiłem się że nie ma miejsca parkingowego, pojechałem więc na drugi parking naprzeciwko centrum handlowego. Oliwer bez żadnych zastrzeżeń na dystans wysiadł z samochodu. Ruszyliśmy nie spiesząc się ścieżką, musieliśmy przejść przez park który doprowadzi nas pod wejście. W połowie trasy Kostek nagle usiadł na ławce, przejąłem się lekko na niezapowiedziany przystanek, myśląc że coś się stało.
- Coś się dzieje? - Zapytałem podchodząc do niego.
- Wszystko git, zakołowało mi się tylko w głowie... nic poważnego. - Odparł patrząc przed siebie, patrzał się na posąg. Usiadłem spoglądając na jego włosy powiewające na wietrze. - Kto to jest? - Zapytał, spojrzałem na posąg.
- Chyba Józef Piłsudski. - Stwierdziłem, wstałem i podszedłem by przeczytać. Miałem rację. - Ta, Józef Piłsudski.
- Seksowny był. - Nagle rzekł, spojrzałem na niego zdziwiony jednocześnie rozbawiony.
- Co?
- No, spójrz... wysoki, wyprostowany, poważny mężczyzna. - Gapiłem się na Oliwera niedowierzając o tym co słyszę. - Pokaźny wąs, umiał jeździć na koniu. - Kontynuował. - Prawdziwy mężczyzna. - Zakończył.
- Oli ty się dobrze czujesz? - Zapytałem podchodząc, czułem wewnętrzny wybuch śmiechu lecz go powstrzymywałem.
- Ta, po prostu mówię jak jest. - Rzekł. - Będziesz taki dla mnie? - Zapytał uśmiechając się. Usiadłem obok niego nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Nie mam wąsa i nie jeżdżę na koniu, więc raczej nie. - Zaśmiałem się ostatecznie. Chłopak odpowiedział śmiechem. Po chwili ruszyliśmy w stronę kina.
Czy typem Oliwiera był Józef Piłsudski...
---
MÓWIĘ OD RAZU ŻE CZĘŚĆ Z MARSZAŁKIEM JÓZEFEM PIŁSUDSKIM JEST TYLKO I WYŁĄCZNIE W CELACH HUMORYSTYCZNYCH I NIE MIAŁA NA CELU JEGO Ś.P MARSZAŁKA W JAKIKOLWIEK SPOSÓB URAZIĆ.
rozdział na życzenie akredytacja
Miłego dnia/wieczoru kochani! <3
CZYTASZ
Czy ta miłość ma sens? || Kostek x Bartek Kubicki
FanfictionNie ma sensu szukać sensu, odpowiedź jest jasna...