7.,,Zwierzenia''

925 46 21
                                    

- Oliwier Kałużny -

Nie potrafiłem zasnąć kolejnej nocy, moje myśli ciągle odbiegały do moich słów. Czułem się jakbym sam siebie nie kontrolował, mówił inne rzeczy niż czuje. Moja głowa nie pozwalała mi na zamknięcie oczu przez kilka następnych godzin, gdy jednak byłem na tyle zmęczony by zasnąć, było po północy. 

Kolejny dzień obudził mnie uderzaniem w szybę, zrozumiałem że padał deszcz, przetarłem oczy. Mimo spania około sześciu godzin czułem się wyspany. Wstałem z łóżka, ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy po czym zszedłem na dół zjeść śniadanie. Zaskoczeniem było dla mnie spotkanie w kuchni Faustyny w domu Genzie o tej godzinie, spojrzałem na nią pytająco.

- Co tutaj robisz tak wcześnie? - Podszedłem do lodówki by wyjąć coś do jedzenia, dziewczyna spojrzała na mnie zmarnowana. 

- Nie mogłam zasnąć, ostatnio mam jakieś problemy ze snem. - Odpowiedziała opierając głowę ręką. 

- Coś o tym wiem. - Zaśmiałem się wyciągając jogurt, na tym moje śniadanie się kończyło. Usiadłem naprzeciwko niej, dziewczyna spojrzała na mnie zmęczoną miną. - Może chcesz kawy? - Zapytałem otwierając jogurt, pokiwała głową odmawiając propozycji. Za jednym zamachnięciem wypiłem napój a butelkę wyrzuciłem do kosza pod zlewem. Spojrzałem przez okno na ulewę, wtedy przypomniałem sobie, że Bartka nie ma już w Krakowie, nie miałem do kogo pojechać, kogo przytulić, zostałem sam, moje wszystkie uczucia jakby wyparowały, jakbym cofnął się w czasie o trzy dni, kiedy byłem sam, niewychowanym gnojkiem, który rzucał przy każdym wybuchu złości poduszkami krzycząc na wszystkich. Potrzebowałem powrotu Bartka, nie byłem w stanie wytłumaczyć dlaczego, po prostu to czułem.

Dlaczego?

Wtedy spojrzałem na Faustynę, zdałem sobie sprawę że dziewczyna jest najbliższa Bartkowi. Pomyślałem by doradzić się u niej, wydawało się to rozsądne w tej sytuacji. Porozmawianie z przyjaciółką swojego... przyjaciela, o tym co się do niego czuje, a raczej nie wie, było wygodną opcją, przynajmniej dla mnie. Co dwie głowy to nie jedna pusta jak moja.

- Faustyna... mógłbym z tobą porozmawiać na prywatności? - Zapytałem podchodząc z powrotem do blatu, dziewczyna przytaknęła.

- A co się dzieję? - Powiedziała kładąc ręce na blacie, wyglądała trochę jak typowa pani prowadząca program informacyjny. Przez chwilę zastanawiałem się czy na pewno chce zdradzać jej tajemnice o mnie i Bartku, jednakże już zacząłem, nie mogłem się wycofać by byłaby podejrzliwa. 

- No... chodzi o mnie i Bartka... chyba coś do niego czuję ale nie wiem co. - Powiedziałem, dziewczyna przez pierwsze dwie sekundy miała poważną minę, potem jednak zaczęła się śmiać, westchnąłem. Po chwili refleksji przestała z powrotem robiąc się poważna.

- Czekaj... ty nie żartujesz... 

- Nie... - Zawahałem się, teraz już nie było odwrotu ani pory na kłamstwa.

- O kurwa... sory... znaczy... nie spodziewałam się.

- Ja też. 

- To... o co chodzi? 

- No... nie wiem... chodzi o to że ja i Bartek, jakby... jesteśmy razem, ale nie do końca... znaczy, on mnie kocha, ja... nie wiem, ale traktujemy się jak parę a z drugiej strony mówimy że jesteśmy przyjaciółmi... - Mówiłem ciągiem, dziewczyna wydawała się zakręcona w tym wszystkim, nie dziwiłem się.

Czy ta miłość ma sens? || Kostek x Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz