VI. To nie skończy się dobrze

1.7K 66 13
                                    

Travis

Z upływem lat nasze życie coraz bardziej opiera się na niespełnionych obietnicach.
Sebastian Fitzek.

Wyszedłem na zewnątrz pięć minut przed drugą. Spojrzałem w stronę drzwi, kiedy usłyszałem głośny trzask, od razu zauważyłem Colina. Zbladłem, gdy zobaczyłem jego oczy, jego źrenice były nienaturalnie powiększone. Stanął obok mnie, po czym rozciągnął usta w szerokim uśmiechu, nie spodobał mi się ten widok. Jeśli Rika się skapnie, pomyśli, że to ja dałem mu prochy.

– Lepiej wsiadaj do samochodu, zanim Rika cię zobaczy – wycedziłem przez zęby, posyłając mu harde spojrzenie. Chłopak wyciągnął z kieszeni okulary przeciwsłoneczne i wsunął je na nos. – Chyba nie chcesz, żebym użył siły? Do samochodu, Colin. – Westchnąłem ciężko, po czym wskazałem ręką drogę do jego samochodu.

– Już się tak nie denerwuj, bo siwych włosów dostaniesz – wymamrotał głośno przez śmiech. W tej chwili miałem ochotę mu przypierdolić, jednak tego nie zrobiłem, bo nic bym tym nie wskórał. – Idę do samochodu. Do mojej niuni. – Wskazał palcem na białego mustanga. Przyspieszył tempo, kiedy zrobiłem krok w jego stronę. Kilka sekund później siedział już na tyłach.

Brunetka zjawiła się chwilę po drugiej. Podszedłem do niej, by złapać ją w talii i pomóc jej dotrzeć do samochodu, było to dosyć ciężkim zadaniem, kiedy ta co chwilę chwiała się na boki. Otworzyłem drzwi od strony pasażera, a następnie chwyciłem jej dłoń, gdy próbowała wsiąść do środka. Po dłuższym czasie mogłem zamknąć za nią drzwi i zająć miejsce kierowcy.

Colin siedział cicho, przeglądał coś w swoim telefonie, nie zwracając na siebie uwagi. Na szczęście zielonooka nie interesowała się swoim bratem, właściwie nie miała na to siły. Wyglądała na wyczerpaną, a jej obecny stan w niczym jej nie pomagał.

– Nie jest ci zimno? Nie miałaś ze sobą żadnej kurtki? – zapytałem, po czym przekręciłem kluczyk w stacyjce. Ciemnowłosa pokręciła głową na boki, dlatego obróciłem się w stronę jej brata. – Pozwoliłeś jej wyjść z domu w samej sukience na ramiączkach? Nawet ty nic na siebie nie założyłeś, to nie jest już lato.

– Jesteś ubrany tak jak ja i od kiedy ty się o nią martwisz? Niedawno chciałeś ją wykorzystać do najgorszych rzeczy, żeby skrzywdzić ją w każdy możliwy sposób – burknął poirytowany, parskając pod nosem. – Na tej imprezie też ją nagrywałeś? A nie, zapomniałem, zamieniłeś się w jej bohatera.

– Miałem podziwiać jak jakiś typ dotyka i całuje ją bez zgody? Zrobiłbyś dokładnie to samo, co ja wtedy – odezwałem się, nie podobała mi się jego postawa. – Mniejsza, masz tutaj jakiś koc?

– Ty chyba chorujesz na dwubiegunowość – prychnął kpiącym śmiechem. Zignorował mnie, dlatego musiałem opuścić samochód, by zerknąć do bagażnika. Znalazłem dwa koce, jeden podałem Colinowi, a drugi wziąłem dla Riki. To nie było w moim stylu. Spojrzałem ponownie na ciemnowłosą, jej głowa przywierała do zimnej szyby, powieki miała przymknięte, a oddech ciężki. – Tak z dnia na dzień postanowiłeś być dla niej uprzejmy?

– Z dnia na dzień zrozumiałem, że twoja siostra nie zrobiła mi nic złego. To nie znaczy od razu, że ją lubię, bo wcale tak nie jest – skwitowałem, okrywając dziewczynę kocem. Kilka sekund później wyruszyłem z miejsca. – Po prostu chyba nie mam zamiaru wyrządzać jej krzywdy. Źle się z tym czuje.

– Och, Travis nagle odzyskał uczucia? – Pokręcił głową na boki i ściągnął okulary, które rzucił gdzieś na bok. – A to bardzo dziwne.

– O co ci tak właściwie chodzi, Woods? – zapytałem z niezrozumieniem. Obciążyłem nogę na gazie, po czym spojrzałem w lusterko, by nawiązać kontakt wzorkowy z szatynem. – Chyba naprawdę zrozumiałem swój błąd.

My Private DevilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz